kwietnia 04, 2017

Dlaczego sztuka pełna jest golasów?


Zacznę nietypowo, bo od wyznania. Jestem jedną z tych, które patrząc na sztukę współczesną zastanawiają się nieraz, czym dane dzieło różni się od rysunku dziecka. Swoich wątpliwości nie artykułuję jednak głośno. W ogóle, jeśli chodzi o sztukę pytam niewiele. Czasem po prostu boję się być posądzoną o ignorancję. I właśnie dlatego książka Susie Hodge, praktycznie zbudowana z pytań, od razu do mnie przemówiła. Mimo, że dedykowana jest dzieciom.

„Dlaczego sztuka pełna jest golasów?” to napisane przystępnym językiem wprowadzenie do sztuki dla jej najmłodszych odbiorców. Książka ta przygotowuje do odbioru zarówno starożytnych rzeźb, kubistycznych i impresjonistycznych obrazów, abstrakcji, martwej natury, pejzaży, jak i performance'ów, rozmaitych kreacji artystycznych i współczesnych instalacji. Jest świetna nie tylko ze względu na zamieszczone w niej informacje, ale przede wszystkim ze względu na pochwałę zadawania pytań. Niby wiemy, że „kto pyta nie błądzi” a jednak tak trudno czasem przyznać, że nie zna się drogi. W konsekwencji, próbując ocalić źle pojmowaną dumę, tracimy dostęp do wiedzy.  Doceniam, że autorka postanowiła uchronić przed powtarzaniem podobnego schematu dzieci. Niech pytają o wszystko! Nie ma głupich pytań.

Choć książka powstała z myślą o młodych pokoleniach, myślę, że także starsi znajdą w niej coś dla siebie. Zwłaszcza ci, którzy choć wielokrotnie mieli w głowach wiele wątpliwości, nigdy nie zdecydowali się wypowiedzieć ich na głos. Dlatego wszystkim  ciociom, wujkom, mamom i tatom,  którzy zdecydują się sprezentować tę książkę pociechom, proponuję zajrzeć do niej, zanim zostanie owinięta w elegancki papier. Jej lektura nie zajmie wiele czasu, a może przynieść odpowiedź na pytanie, które nurtowało lata temu.

W swojej książce Susie Hodge nie tylko odpowiada na bezpośrednio postawione pytania, takie jak tytułowe  pytanie o golasów. Przybliża także rozmaite nurty i terminy, pokazuje interesujące dzieła, ale także ciekawy, świeży i niedogmatyczny sposób, w jaki można patrzeć na sztukę. Zastanawia się nad sekretem dzieła przerażającego, celowością malowania kształtów, autoportretów i owoców. Tłumaczy, jak wynalazki wpłynęły na sposób tworzenia. Na przykład wynalazek tubki z farbą, dzięki któremu malowanie w plenerze stało się proste. Albo wynalezienie fotografii, dzięki czemu artyści zaczęli chętniej eksperymentować z niedokładnością.

Objaśniając sztukę autorka w przyjemny, anegdotyczny, ale i merytoryczny sposób przytacza fakty z historii. Jeden z ciekawszych wątków dotyczy moim zdaniem dzieł niedokończonych, w tym portretu Jerzego Waszyngtona. Jego autor Gilbert Stuart nie chciał by prezydent odebrał obraz, a tymczasem pozbawił go dzieła. Postanowił więc go nie kończyć. Mimo, że niedokończony, obraz doczekał się sławy. Jest od ponad stu lat drukowany na amerykańskich jednodolarówkach.

Bardzo podoba mi się pomysł umieszczenia w książce glosariusza, indeksu i spisu ilustracji, właściwie niespotykanych w książkach dla dzieci. Zachwyca mnie to docenienie najmłodszych i uznanie ich potrzeby wiedzy.



Susie Hodge, „Dlaczego sztuka pełna jest golasów?”, Wydawnictwo Naukowe PWN 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger