Fot. Valentyn Kuzan
Najlepsze książki o Rosji, Białorusi i Ukrainie, jakie
czytałaś to?
Wielkie wrażenie zrobiły na mnie, oczywiście, reportaże
Światłany Aleksijewicz. Zwłaszcza „Czarnobylska modlitwa”. Czytałam je ponad 15 lat temu, na I i II roku
studiów, kiedy jeszcze Wschód był (dla mnie) wielką niewiadomą. Ucieszyłam się, kiedy Czarne przypomniało te
reportaże. „Łysinę Lenina”
Arkadija Waksberga kupiłam przez przypadek. Okazała się odkryciem. To
wspomnienia radzieckiego adwokata, co już na wstępie brzmi jak oksymoron.
Tymczasem opowieści Waksberga pokazują daleko bardziej skomplikowany świat
radzieckiej jurysdykcji, niż mogłoby się to wydawać na podstawie nagromadzonych
w Polsce stereotypów. Wartkie, poruszające opowieści z przedziwnej krainy, którą
bardzo trudno zrozumieć (ta książka trochę w tym pomaga).
Najlepsze, co napisano o Białorusi, zebrane zostało przez
znakomite tłumaczki i redaktorki,
Małgorzatę Buchalik i Katarzynę Kotyńską w książce „Białoruś, kraina otoczona
wysokimi górami”. To antologia opowiadań. Perełka. Chociaż akurat Białoruś najlepiej chyba zrozumieć przez
poezję. Polecam antologię młodych poetów „Pępek nieba” oraz tomik „Rękę do
nogi” mojej ulubionej poetki, Wiery Burłak – Żybul (do obu publikacji dołożyłam
swoje 3 grosze, tłumacząc wiersze Wiery do spółki z Adamem Pomorskim – była to
wielka przyjemność, białoruski jest najbardziej śpiewnym językiem na świecie).
"Przeszłość"
Lekarstwa niesprawdzone
I przeterminowane
Niezachmurzone twarze
I rymowane słowa
Na różanych szpalerach
Róże szare bo szare
A w pokoju dziecięcym
Złote pieski i kotki
A jakie tam rozmowy
A jakie tam milczenie
A jakie tam uśmieszki
A jakie tam choroby
A w pokoju dziecięcym
Lekarstwa niesprawdzone
I przeterminowane
Na różanych szpalerach
[Wiera Burłak –Zybul, tłum. Adam Pomorski, wyd. Pogranicze].
Więcej czytasz czy piszesz?
Rok temu przeczytałam 68 książek (większość z nich dotyczyła
tematu nad którym pracuję). W tym roku - a z jego końcem muszę oddać swoją książkę - przeczytałam mniej. Choć tak naprawdę
czytam więcej. Stosy dokumentów, relacji, wspomnień. Wyjmuję z książek to, co
potrzebuję (a na listę trafiają tylko te przeczytane od deski do deski).
Wolę czytać, niż pisać.
Co czytasz teraz?
Dokumenty z archiwów polskich, ukraińskich, brytyjskich,
izraelskich. Tysiące stron, zdjęć, papierów. Staram się zachować porządek chaosie z pomocą technologii.
Nie ma sensu wymieniać wszystkich książek z którymi
aktualnie pracuję. Powiem tylko, że polubiłam wszelakie dzienniki. Ich autorom
jestem w stanie wybaczyć nawet śmiertelne grzechy: dłużyzny, powtórzenia, rozwlekłości.
Właśnie czytam pierwszy tom dzienników Agnieszki Osieckiej
(1945-50) i sprawiają mi on wielką przyjemność.
Co takiego znalazłaś na Wschodzie, czego nie ma Zachód?
Kiedy wybierałam „wschodoznawstwo”, taki dziwny kierunek
studiów na UAM w Poznaniu, wydawało się, że na Zachodzie - w tym i u nas - historia się skończyła. Unia Europejska, nowe
lepsze drogi i nuda. Wszystko, co
ciekawe działo się po drugiej stronie Bugu.
To oczywiście okazało się naiwną wizją. Historia „zachodniego”
świata właśnie przyspiesza, ale nie żałuję, że wybrałam poradziecki Wschód. Mam
tę samą grupę krwi, jak ludzie stamtąd (zwłaszcza z Ukrainy). Wydaje mi się, że
intuicyjnie rozumiem zachodzące tam procesy, nim jeszcze włączę rozum, sięgnę
po zapamiętane z książek teorie. Ukraińskie recenzje „Zabić smoka”, listy od
ukraińskich czytelników chyba to potwierdzają.
Ostatnie 3 lata spędziłam na Zachodzie. Teksas, gdzie rok
mieszkałam, okazał się kopalnią reporterskich tematów. Korzystałam z nich, na ile
pozwoliły okoliczności (tj. ciąża, poród, noworodek). I choć historie, które mi
opowiadano były dramatyczne, czułam je rozumem, a nie sercem (brzmi dość tandetnie,
ale tak to wygląda).
O czym będzie Twoja nowa książka?
Będzie to podwójna biografia. Bohaterowie mojej książki mieli
długie i dramatyczne życie. Choć już nie żyją, wciąż budzą emocje. Staram się
przyjrzeć ich wyborom, zdekonstruować narosłą wokół nich czarną legendę, by
zobaczyć, co tak naprawdę zdarzyło się w ich życiu. Fascynująca praca.
Katarzyna Kwiatkowska-Moskalewicz - od ponad dekady
podróżuje i pisze o Rosji, Białorusi i Ukrainie. Jest autorką reportaży,
wywiadów i analiz prasowych, okazjonalnie tłumaczy z białoruskiego i
rosyjskiego. Studiowała w Poznaniu, Warszawie, Mińsku, Charkowie i Moskwie.
Uhonorowano ją nagrodą Amnesty International „Pióro Nadziei” (2011), była
nominowana między innymi do Nagrody Grand Press za reportaż o Biesłanie i
Nagrody PAP im. Ryszarda Kapuścińskiego za zawarty w książce Zabić
Smoka reportaż o linczu w Donieckiej Republice Ludowej. Jest stypendystką
Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Fundacji Współpracy
Polsko-Niemieckiej. Książka Zabić smoka została nominowana do Nagrody im.
Ryszarda Kapuścińskiego (2017). „Zabić smoka” przetłumaczono na ukraiński.