kwietnia 09, 2018

Recenzja: Mężczyźni objaśniają mi świat

Recenzja: Mężczyźni objaśniają mi świat


„Mężczyźni objaśniają mi świat” to zbiór esejów, w których Rebecca Solnit pisze o męskiej przemocy wobec kobiet. O mężczyznach pragnących kontrolować kobiety, oraz o kobietach, którym odbiera się głos. O genezie tego stanu rzeczy, ale także o zmianach, jakie dokonały się dzięki feminizmowi.

Mimo ważnego i poważnego tematu, który niektórym może wydać się wręcz nudny (choć takim nie jest!), książkę Solnit czyta się jednym tchem. Cięte, ironiczne, humorystyczne, gorzkie i pełne konkretów teksty Solnit, nie pozwalają oderwać się od lektury ani na chwilę.

Uwielbiam pierwszy, tytułowy esej „Mężczyźni objaśniają mi świat”. Myślę, że absolutnie każdy powinien go przeczytać. Kobietom może dodać odwagi, a mężczyznom przedstawić kawałek świata, którego na co dzień nie chcą zobaczyć, bo zamiast patrzeć i słuchać wolą pokazywać i mówić. Niesamowite są scenki z życia Solnit, które przywołuje autorka.  Jak ta:

„Gospodarz przerwał mi, gdy tylko wymieniłam nazwisko Muybridge’a. „Czy słyszała pani o bardzo ważnej książce na temat Muybridge’a, która ukazała się w tym roku?”. Tak dalece weszłam w narzuconą mi rolę debiutantki, że byłam gotowa wziąć pod uwagę ewentualność, że równocześnie z moją ukazała się inna publikacja na ten sam temat, a ja jakimś cudem ją przegapiłam. Gospodarz właśnie zaczął mi opowiadać o tej ważnej książce – przybierając doskonale mi znaną pełną samozadowolenia pozę perorującego mężczyzny: zapatrzony w odległy horyzont, na którym niewyraźnie majaczy odblask jego własnego autorytetu. (…) Tak więc Pan Bardzo Ważny perorował pouczającym tonem o książce, którą powinnam znać, aż wreszcie Sally przerwała mu i powiedziała: „To jej książka”. No, w każdym razie próbowała mu przerwać.”

Takich scenek jest więcej! Jak wspomniałam, nie tylko tytułowy esej traktuje o odbieraniu kobietom głosu. Problem ten jest wspólny dla całego zbioru, podejmującego temat kultury patriarchatu i przemocy. Nie chodzi przy tym oczywiście jedynie o przemoc mającą miejsce w domowym zaciszu, ale o przemoc w sferze publicznej, w tym przemoc słowną. Solnit świetnie pokazuje opresyjność języka, i to, w jaki sposób samymi słowami można marginalizować cierpienie ofiar.

W zbiorze pojawiają się dwie bardzo ważne i znane kobiety – jest to Virginia Woolf i Susan Sontag. Solnit czerpie z ich myśli, nieraz z nimi polemizując. Z jednej strony pokazuje, jak trudne jest polepszenie sytuacji kobiet, ale z drugiej strony przywołuje jednak pewne sukcesy.

Bardzo podoba mi się to, że Solnit identyfikuje się z ruchem feministycznym i jest dumna z jego osiągnięć. Nie udaje stojącej z boku badaczki, która na chłodno relacjonuje nam pewne fakty obiektywne. Właśnie dlatego jej książka, jest tak ciekawa. To książka buntowniczki, a kto nie lubi czytać historii buntowników?


Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger