czerwca 28, 2019

Booknet (108): Okołoliterackie materiały tygodnia

Booknet (108): Okołoliterackie materiały tygodnia

Do poczytania po polsku:

Sprzedają tampony w książkach. Bo według prawa tampon to dobro luksusowe

Grand prix w kategorii PR canneńskich Lwów, najbardziej prestiżowych nagród przyznawanych branży reklamowej, przypadł niemieckiemu start-upowi The Female Company, który postanowił sprzedawać tampony w książkach. Wszystko przez podatki

„Janusz Głowacki. Warszawa, Moskwa czy Nowy Jork to tylko dekoracje…”

Zapraszamy na wystawę „Janusz Głowacki. Warszawa, Moskwa czy Nowy Jork to tylko dekoracje…”, która została otwarta 13 czerwca 2019r. w Muzeum Literatury przy Rynku Starego Miasta 20 w Warszawie.

Nesbø, Zusak i Tokarczuk w wakacyjnym numerze „Książek. Magazynu do czytania"


We wtorek 25 czerwca ukazało się nowe wydanie dwumiesięcznika „Książki. Magazyn do czytania”. Jego redaktorzy sprawdzili, jak przetrwać trudne czasy – według „Przeminęło z wiatrem”, rozmawiali z Jo Nesbø oraz wybrali 25 książek na plażę. Oprócz tego w stałym dodatku o literaturze dla dzieci i młodszych dorosłych czytelnicy znajdą poradnik dla rodziców o tym, jak sprawić, by ich dzieci pokochały sztukę.


Chalid al-Ma’ali: Oni czekali na Gombrowicza

Mieszkający w Libanie Chalid al-Ma’ali, iracki poeta, tłumacz literatury arabskiej i niemieckiej, wydawca, założyciel wydawnictwa Manszurat al-Dżamal, opowiada o arabskim rynku książki, przekładzie Gombrowicza na język arabski i perspektywach literatury polskiej w regionie.

Japonia, kraj kwitnącej literatury. Jak odkryliśmy, że na Murakamim japońskie powieści i opowiadania się nie kończą

Moda na Japonię w Polsce trwa w najlepsze. A zainteresowanie tamtejszą literaturą rośnie w szybkim tempie. Powstała już japońska księgarnia w centrum Warszawy i wydawnictwo specjalizujące się w japońskich powieściach, wznawiane są książki tamtejszych klasyków i książki cudzoziemców o Japonii.

Suzanne Collins zapowiada na przyszły rok prequel „Igrzysk śmierci”

Suzanne Collins szykuje dla swoich czytelników powrót do Panem. W maju 2020 roku ukaże się prequel bestsellerowej trylogii „Igrzyska śmierci”.

Do poczytania po angielsku:

Make a difference: read local authors

You shop local, you eat local—but are you reading local, too? If you’re not, you’re missing out. Local authors and the stories they tell can change your life—and your community. And all you have to do is read a book you love.

The ‘It Books’ of Summers Past

We’ve revisited the books that defined the season over the past 50 years — and what they reveal about the country at a particular moment.

*****************
Chcesz być na bieżąco? Polub bloga na Facebooku!
Zdjęcie: Unsplash

czerwca 21, 2019

Booknet (107): Okołoliterackie materiały tygodnia - do poczytania, posłuchania i obejrzenia

Booknet (107): Okołoliterackie materiały tygodnia - do poczytania, posłuchania i obejrzenia


Książki, dzięki którym nie zmarnujesz długiego weekendu

Co robić w nadchodzący długi weekend (czy będzie upał czy będzie deszcz)? Czytać! Polecamy książki: ściągawkę z wakacyjnej przyrody dla małych i dużych, powieść japońską uznawaną za jedną z najlepszych książek 2018 r., książkę, która przypomni wam kultowe sceny kina Barei, powieść psychologiczną z psem jako głównym bohaterem oraz trzy wakacyjne komiksy.

Schronisko Książek 

Schronisko Książek w Bibliotece na Koszykowej jest wyjątkiem w skali Warszawy, a może nawet i całego kraju. Oferuje bowiem Czytelnikom w prezencie książki z różnych dziedzin, rzecz jasna bezpłatnie. Schronisko dysponuje katalogiem aktualnie dostępnych tytułów, z którego każdy może wybrać coś dla siebie i po prostu zabrać do domu.


Pionierki, emancypantki, buntowniczki. Narysuj z nami komiks!

Kim były i o co walczyły polskie emancypantki? Kim były kobiety, które organizowały Uniwersytet Latający, trójzaborowe zjazdy, wiece i manifestacje, przemycały broń i walczyły w kobiecych legionach? Jak się udało przekonać Józefa Piłsudskiego do podpisania dekretu przyznającego prawa wyborcze „bez różnicy płci”? Jaką rolę odegrała Aleksandra Piłsudska? Która z emancypantek jako pierwsza ubiegała się o mandat posłanki?

Niepokazywany wcześniej list George Sand na wystawie w Muzeum Fryderyka Chopina

Przez najbliższe dwa tygodnie, do 23 czerwca, na ekspozycji w Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie będzie można obejrzeć nowy obiekt – niepokazywany wcześniej list francuskiej pisarki George Sand.

Program najhuczniej obchodzonych imienin w Warszawie, czyli Literacki piknik Biblioteki Narodowej

Trzy sceny, a na nich nie tylko kilkanaście spotkań z pisarkami i pisarzami, ale również koncerty, spektakle i mecz poetycki, podczas którego dwie drużyny aktorów będą konkurować w interpretowaniu wierszy. Literacki piknik Biblioteki Narodowej odbędzie się w ostatnią sobotę czerwca, tradycyjnie w warszawskim Ogrodzie Krasińskich.

Nogaś mieszka u Szymborskiej. Jakie tu książki, jakie zdjęcia i po co to cudne okienko między salonem a kuchnią

Jestem pierwszą od wielu miesięcy osobą, która mieszka u Wisławy Szymborskiej w bloku na krakowskiej Krowodrzy, do którego poetka przeprowadziła się po Noblu.

Najnowszy film Romana Polańskiego na podstawie powieści „Oficer i szpieg” Roberta Harrisa w kinach od 27 grudnia

Gutek Film ogłosił, że polscy widzowie zobaczą najnowszy film Romana Polańskiego pod koniec grudnia tego roku. „Oficer i szpieg” to epicki thriller szpiegowski będący adaptacją bestsellerowej powieści Roberta Harrisa, która opowiada o aferze Dreyfusa.

Andrzej Stasiuk: Polska sercem Europy? Raczej chorą wątrobą. Nikt się Polską nie interesuje

- Kiedy sprowadziłem się w Beskid Niski, nie miałem sąsiadów w promieniu 5 km. Bliżej byli tylko pilarze z lasu. To był Dziki Zachód, na którym byłem takim samym wariatem jak oni.

Pisarze, ilustratorzy, twórcy komiksów! Rusza nabór na literackie rezydencje w Klasztorze w Broumovie

Wrocławski Dom Literatury ogłosił nabór na miesięczne pobyty rezydencyjne w Klasztorze w Broumovie (Czechy), realizowane we wrześniu, październiku i listopadzie 2019 roku. Literackie rezydencje są skierowane do pisarek i pisarzy niezależnie od uprawianego gatunku literackiego. Zgłaszać mogą się także ilustratorki i ilustratorzy książek, a także twórcy komiksów.


Początkujący fotograf Tadeusz Rolke krąży z aparatem. Maria Jarema nie cierpi zdjęć, zaraz go ugryzie

A jednak pozuje na tle abstrakcyjnej kompozycji i patrzy przenikliwie w obiektyw. Powstaje najsłynniejsze dziś jej zdjęcie. Ona o sobie zawsze mówi: Jarema. O niej częściej mówią: Jaremianka. Malarka, rzeźbiarka, graficzka, projektantka kostiumów teatralnych, lalek i pomników. Przeczytaj fragment książki "Jaremianka. Biografia" Agnieszki Daukszy.


Inny Kościół jest możliwy! Wlekły u Nogasia w Radiu Książki

Żonaci księża, kobiety udzielające komunii świętej, biskupi walczący z globalnym ociepleniem, kardynał, który odprawia msze dla lesbijek i gejów, wspólna wigilia muzułmanów i chrześcijan. To nieznane większości Polaków oblicze Kościoła rzymskokatolickiego, o którym opowiada Michałowi Nogasiowi reporter Mirosław Wlekły.


Paulo Coelho chce rozdać w Afryce setki tysięcy swoich książek

Brazylijski pisarz Paulo Coelho chce walczyć z czytelniczym głodem w Afryce. W związku z tym zapowiada zorganizowanie akcji #BooksForAfrica, w ramach której zamierza rozdać 300 tysięcy egzemplarzy swoich książek.

*****************
Chcesz być na bieżąco? Polub bloga na Facebooku!

Zdjęcie: Unsplash

czerwca 17, 2019

Fragment książki: „Boskie zwierzęta” Szymona Hołowni (nowe wydanie)

Fragment książki: „Boskie zwierzęta” Szymona Hołowni (nowe wydanie)

Fragment rozdziału pierwszego

Czyli właściwie dłuższy wstęp o tym, po co to wszystko i dlaczego chrześcijanin powinien pogapić się czasem na zwierzęta, a nie tylko na obrazy czy w lustro

Najpierw należało ustalić, czy szczury, które pożarły roczne plony owsa i zostały za to pozwane przez rolników przed kościelny trybunał w Autun we Francji, powinny stanąć przed nim jako podsądni świeccy czy duchowni. Z sądem kościelnym – rozstrzygającym sprawy w imieniu samego Stwórcy – żartów nie ma, by nie zmienić go w ordynarny ludzki samosąd, lecz pozostać w kręgu boskiej jurysdykcji, należało skrupulatnie dopełnić przewidzianych przez kanonistów formalności. Mecenas Chassenée, którego sądowi oficjałowie wyznaczyli gryzoniom na obrońcę z urzędu, twardo bronił tezy, że szczury to jednak świeccy. Wszelkie stworzenia rodzą się bowiem w stanie świeckim. Wypada więc wyjść z założenia, że podsądni w nim pozostają, no chyba że ktoś dysponuje dowodem przyjęcia święceń lub złożenia zakonnych ślubów i zechce przedstawić go sądowi. Chassenée był zręcznym kauzyperdą, sroce spod ogona nie wypadł. Długo stosował wszystkie możliwe środki obstrukcji procesowej, próbując nie dopuścić do skazania klientów in absentia. Wykazywał na przykład, że trybunał nie może uzyskać pewności, iż rzeczywiście wszyscy zainteresowani otrzymali zawiadomienie o toczącym się postępowaniu (sąd nakazał więc odczytanie wezwania do szczurów w czasie mszy ze wszystkich ambon w prowincji). Następnie sięgnął po przepis, który zwalniał z odpowiedzialności za niestawienie się przed sądem tego, kto nie był w stanie bezpiecznie dotrzeć na posiedzenie, by bronić swoich racji (a wiedzą powszechną było, ile kotów grasuje w okolicy).
Rozstrzygnięcia procesu niestety nie zachowały się lub przynajmniej nie zostały odnalezione. Chassenée pozostawił nam jednak wydany w 1531 roku poradnik, swoisty pamiętnik z prawnych batalii stoczonych w licznych procesach, w których oskarżonymi byli nie-ludzcy mieszkańcy Ziemi. Rzecz nosi tytuł De excommunicatione animalium insectorum i dowodzi się w nim (na przykładach świętych usuwających z pól owady i biskupów oczyszczających swoimi pobożnymi zaklęciami jeziora z nadmiaru węgorzy), że ponieważ wszyscy wyszliśmy z ręki tego samego Stwórcy, a nie ze wszystkimi naszymi braćmi i siostrami w stworzeniu możemy się dogadać, zawsze istnieje droga odwoławcza – udanie się na skargę do Taty.
Osiągnięcia myśli prawnej francuskiego mecenasa relacjonuje Edward Payson Evans w opublikowanej w 1906 roku, a odnalezionej kiedyś przeze mnie w jakimś londyńskim antykwariacie pracy pt. The Criminal Prosecution and Capital Punishment of Animals. Autor, sam z lekka chyba powątpiewający w supermoce kościelnej instytucji, ze zdumieniem konstatuje, że Chassenée nie tylko wierzył, iż człowiek rzeczywiście ma prawo ekskomunikować (a precyzyjniej: przeklinać) rośliny i zwierzęta (powołując się między innymi na przykłady przeklęcia węża w ogrodzie Eden lub przeklęcia drzewa figowego przez Jezusa, który liczył na to, że skoro znalazł na nim liście, znajdzie i owoce), ale też był święcie przekonany o operacyjnej, mierzalnej skuteczności tej metody dezynsekcji czy deratyzacji.
Absurd sprzed wielu wieków? Zacznijmy od tego, że wcale nie sprzed tak wielu. Evans cytuje również prace na przykład z lat dziewięćdziesiątych dziewiętnastego stulecia, gdzie zastanawiano się nad poziomem prawnej odpowiedzialności zwierząt za akty przemocy, za jakie ludzie w identycznych okolicznościach są surowo karani. Na Bałkanach jeszcze w połowie dziewiętnastego wieku wykonywano publiczne egzekucje świń, które – żyjąc dużo bliżej ludzi niż dziś, w dobie rolnictwa przemysłowego – najczęściej „grzeszyły” tym, że gryzły małe dzieci. Przez wiele stuleci zwyczajem na naszym kontynencie było krzyżowanie pochwyconych na łupieniu trzód wilków (w Afryce Północnej robiono to samo z lwami) w przekonaniu, że wywrze to odstraszający wpływ na ich towarzyszy. W internecie można obejrzeć zdjęcia z dokonanej 13 września 1916 roku w Tennessee egzekucji (przez powieszenie na kolejowym dźwigu) słonicy Mary, która podrażniona w bolesne miejsce przez nieudacznego cyrkowego pomagiera, zrzuciła go z grzbietu i pozbawiła życia. Biedne zwierzę przeżyło pierwszą próbę wieszania, spadło z łańcucha, łamiąc sobie kości, i zmarło podczas drugiej próby, obserwowanej przez tysięczną gawiedź, w tym liczne grono dzieci.
Gdy podobna sytuacja zdarzyła się w 1994 roku – słonica Tyke występująca w cyrku w Honolulu zaatakowała w czasie pokazu swojego tresera i zabiła go, po czym uciekła z areny na ulicę - sprawczyni zginęła zastrzelona przez policję (choć to nieprecyzyjny opis: została ostrzelana, trafiona ponad sto razy, umierała przeszło dwie godziny). A skoro już jesteśmy przy „problematycznych” zwierzętach cyrkowych: w 2017 roku pewien polski cyrk postanowił pozbyć się małpki kapucynki, która sprawiała kłopoty treserom, nikogo nie zabiła, ale była zbyt aktywna i podobno agresywna. Tu wyrok miano wykonać przez uśpienie. Na szczęście weterynarz okazał się odpowiedzialnym człowiekiem i po ustaleniu, że częścią problemu były uciskające Juliana (bo takie imię dostał ów małpi samiec), wbijające się w podbrzusze szelki, zwierzę trafiło do poznańskiego zoo. Polecam relacjonujący tę historię materiał na stronie internetowej TVN24.


W dwudziestym pierwszym wieku nasze sprawy ze stworzeniami, które weszły nam w szkodę, załatwiamy w taki właśnie, bardziej „cywilizowany” sposób: insekty, gryzonie trujemy, ze wszystkim od kota „w górę” radzimy sobie za pomocą strzelby albo śmiertelnego zastrzyku. Tylko czasem komuś puszczą nerwy i zdarza się to, do czego doszło w lipcu 2018 roku w indonezyjskiej części wyspy Papua, gdy ponad sześćsetosobowy tłum metodycznie wyrżnął 296 będących pod ochroną aligatorów w ośrodku opieki nad nimi w dystrykcie Sorong, mszcząc się w ten sposób za zabicie ziomka, który niechcący zapuścił się na teren „sanktuarium”. Ludzie podzielili się pracą: jedni wiązali krokodylom pyski, drudzy wykańczali je maczetami i szpadlami.
Najgorsze wydaje się jednak co innego.
Evans w swojej książce opisuje świat, w którym zwierzęta z całą pewnością nie miały lekkiego życia, ale niezależnie od tego, jak bardzo dla picu urządzane były te wszystkie procesy, kościelni formaliści czuli, że nie można przejść sobie, ot tak, do porządku dziennego nad porządkiem świata danym nam przez Stwórcę.  Śmiech z naszych średniowiecznych przodków wlokących przed prawników świnie albo skazujących na uduszenie pszczoły, które śmiertelnie pożądliły człowieka, więźnie jakoś w gardle, gdy czyta się u niego o winiarzach z Saint-Julien. Otóż w drugiej połowie szesnastego wieku parokrotnie wnosili oni do kościelnego sądu sprawę przeciw niszczącym im uprawy insektom. Najpierw uznali, że skoro Bóg jest Panem wszystkich stworzeń, najwyraźniej chce zakomunikować coś rolnikom przez zesłanie na nich takiej plagi. W podejściu drugim postanowili zaś wyznaczyć insektom całkiem obszerną działkę, w pełni odpowiadającą ich potrzebom (co miało zostać potwierdzone inspekcją owadziej delegacji), na którą miały się przenieść, tak by i one, i ludzie mogli spokojnie realizować wyraźną instrukcję daną im przecież przez wspólnego Stwórcę: „A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i wszelkiego ptactwa powietrznego, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie życie, daję na pokarm wszelkie rośliny zielone” (Rdz 1, 30).
Śmiech więźnie w gardle, bo kto dziś zawracałby sobie głowę takimi korowodami? Opryskano by co trzeba i po sprawie. Czasy po rewolucji przemysłowej, ze szczególnym wskazaniem na ostatnie trochę ponad pół wieku, to dla przyrody i dla wzajemnej relacji człowieka z resztą Bożych stworzeń czas najgorszy w całej naszej wspólnej (do niedawna), liczącej wiele wieków historii. W zdewastowanym przez drugą wojnę światową zachodnim świecie zadziałał mechanizm psychologicznej kompensacji nakazujący ludzkości odreagować koszmarne „lata chude”, wszyscy rzucili się więc do zaludniania Ziemi i przekształcania jej według coraz to bardziej ekspansywnych pomysłów w podręczny magazyn wszelkich dóbr.
Jasne, że i dotąd bywało różnie. W ciągu tych paru milionów lat, w których po Ziemi pałętają się przedstawiciele gatunku homo, i tych paruset tysięcy, kiedy ma ona zaszczyt gościć u siebie homo sapiens (usilnie starającego się dowieść, że nie zasługuje na drugi człon swojej nazwy), zdarzały się liczne poważne kryzysy. Jak choćby ten, gdy nasi pradziadkowie zorganizowali się na tyle, że byli w stanie wydostać się z Afryki i Eurazji i popłynąć do Australii (działo się to jakieś czterdzieści tysięcy lat temu). A z Syberii – gdy stopniały lodowce – w ciągu dwóch tysięcy lat (od około czternastu do dwunastu tysięcy lat temu) skolonizować obie Ameryki, aż do Ziemi Ognistej. W czasie tej tak zwanej rewolucji poznawczej, opisanej z właściwą mu brutalną, faktograficzną swadą przez izraelskiego pisarza Noaha Yuvala Harariego w megagłośnej książce „Sapiens. Od zwierząt do bogów”, ludzie w Australii wykończyli dwadzieścia trzy z dwudziestu czterech gatunków zwierząt o masie przekraczającej czterdzieści pięć kilogramów. W Amerykach w podobnym czasie (około dwóch tysiącleci) wybito w pień siedemdziesiąt–osiemdziesiąt procent gatunków tamtejszych wielkich ssaków: mamuty, amerykańskie wielbłądy, żyjące tam od trzydziestu milionów lat tygrysy szablozębe itd. Wszędzie – czy na Madagaskarze, skąd zniknęły lemury olbrzymie i półtonowe nieloty mamutaki, czy na wyspach Oceanii – powtarzał się ten sam schemat: zachwycająca biologiczna różnorodność, nadejście człowieka, gigantyczna eksterminacja fauny i flory i totalna dominacja homo sapiens. „Nie wierzmy idealistycznym ekologom przekonującym, że nasi przodkowie żyli w harmonii z przyrodą, bo żyli z nią w dysharmonii. Na długo przed rewolucją przemysłową homo sapiens był wśród wszystkich organizmów sprawcą wymarcia największej liczby gatunków roślin i zwierząt. Mamy wątpliwy zaszczyt bycia najbardziej morderczym gatunkiem w annałach biologii” – przekonuje Harari.
Wraz z postępem technologii usprawniliśmy co trzeba i dziś jesteśmy na najlepszej drodze, by osobiście, bez żadnej pomocy bóstw czy wściekłych Kasjopean, wyprzedzić przewidywaną dotąd na za jakieś dwa–trzy miliardy lat zagładę życia na Ziemi (związaną ze starzeniem się, a więc i podgrzewaniem, naszego poczciwego Słońca). Histeria? Elizabeth Kolbert, dziennikarka pisząca o nauce do „The New York Times”, w swojej książce Szóste wymieranie. Historia nienaturalna w przekonujący sposób dowodzi, że jeśli tylko utrzyma się tempo wymierania (obecnie – uwaga – tysiąc razy większe, niż wynikałoby to z normalnego rytmu przyrody nie tłamszonej przez człowieka), będzie to, a w zasadzie już jest, największa katastrofa od czasu wyginięcia dinozaurów sześćdziesiąt pięć milionów lat temu. Dzięki nam do 2050 roku wymrze dwadzieścia cztery procent żyjących obecnie na naszym globie gatunków flory i fauny, a do końca wieku – przede wszystkim na skutek globalnego ocieplenia – aż połowa! (Każda elektrownia węglowa o mocy 1 GW zabije ich średnio czterysta). Codziennie tracimy bezpowrotnie prawie sto pięćdziesiąt stworzonych przez Boga gatunków. Mamy już też pierwszy, któremu w naukowym akcie zgonu wpisano jako przyczynę zejścia „globalne ocieplenie” – nasze dzieci nigdy nie zobaczą szczurzynka koralowego, malutkiego gryzonia, który żył na wyspie Bramble Cay na Wielkiej Rafie Koralowej, bo podnoszący się poziom oceanu i tropikalne cyklony zabrały mu żywność i dom.
Portal smoglab.pl w lutym 2019 roku opublikował wywiad z trzema biologami: doktorem habilitowanym Wiktorem Kotowskim z Uniwersytetu Warszawskiego, doktorem habilitowanym Krzysztofem Kujawą z Polskiej Akademii Nauk i profesorem Piotrem Skubałą z Uniwersytetu Śląskiego, którzy dobitnie pokazują, w jak dramatycznym tempie postępuje dziś zagłada zupełnie przez nas lekceważonych, a najliczniejszych na Ziemi i niezwykle ważnych dla całej reszty stworzeń organizmów – owadów (kręgowce to jedynie pięć procent żyjących dziś gatunków zwierząt, liczbę gatunków owadów niektórzy szacują nawet na około trzydziestu milionów). Owady to pożywienie prawie dwóch trzecich ptaków, to kluczowy element przyrody, bo – jak wyjaśnia profesor Kujawa – „przez nie przechodzi bardzo duża część materii krążącej w biosferze oraz energii przepływającej przez ekosystemy”. W tropikach liczba owadów naziemnych zmniejszyła się już w niektórych miejscach o dziewięćdziesiąt osiem procent, w skali świata ich biomasa spada w tempie dwóch i pół procent rocznie, a więc jeśli zostawimy sprawy w trybie „business as usual”, za jakieś sto lat możemy ich nie mieć w ogóle. Dlatego też w Niemczech od 2018 roku prawo przewiduje drakońską karę – nawet do pięćdziesięciu tysięcy euro grzywny – za zabicie osy, pszczoły lub szerszenia. Dane z Polski są równie dołujące jak te z tropików. Tam owady zabija globalne ocieplenie, u nas – przemysłowe rolnictwo. „Usuwa się refugia [ostoje – red.], takie jak zadrzewienia śródpolne, mokradła, małe cieki, skarpy, zmienia się chemizm środowiska przez stosowanie nawozów i osusza podmokłe i wilgotne łąki czy mokradła, a ponadto nawet dziesięć razy w ciągu sezonu wegetacyjnego wybija się na polu wszystko lub większość tego, co nie jest rośliną uprawną: owady insektycydami, a rośliny towarzyszące uprawom (czyli tzw. chwasty) herbicydami. To jest droga donikąd. Nie tylko dla owadów, ale dla nas też, bo siecią powiązań jesteśmy zależni od przyrody i nie jest prawdą, że »technologia nas obroni«” – tłumaczy Krzysztof Kujawa. I ma sto procent racji. Bo w jaki sposób technologia miałaby nas obronić? Skonstruujemy, o czym jeszcze będzie mowa, biliony mechanicznych owadów?
Marcin Rotkiewicz, dziennikarz naukowy tygodnika „Polityka”, w książce W królestwie Monszatana. GMO, gluten i szczepionki (do której wracał tu będę jeszcze parokrotnie) bije po oczach każdego, kto choć raz w życiu był na wsi, spostrzeżeniem zdawałoby się oczywistym: rolnictwo to przecież nic innego jak niszczenie wszystkiego poza tym, co akurat chcemy wyhodować; każde pole uprawne to pod względem bioróżnorodności pustynia. „Ceną za uwolnienie się od zbieractwa i łowiectwa była kumulacja dóbr prowadząca do powstania nierówności społecznych. A także zniszczenia środowiska naturalnego na niespotykaną skalę. Staliśmy się największymi destruktorami bioróżnorodności. Na świecie żyje dziś około czterystu tysięcy gatunków roślin, z których potencjalnie nadawałoby się do jedzenia jakieś trzysta tysięcy. Ale my zapewniamy przestrzeń i warunki rozwoju jedynie około dwustu gatunkom, spośród których największe znaczenie ma tylko piętnaście gatunków, dostarczających 95 procent kalorii spożywanych w postaci żywności na świecie”.
To nie jest problem wyłącznie teoretyczny, lecz jak najdosłowniej samobójcza pętla. Jeśli kogoś nie rusza fakt, że sto lat temu było na świecie pewnie koło stu tysięcy tygrysów, a dziś jest ich z pięć tysięcy, że populacja lwów zmniejszyła się w ciągu ostatniego półwiecza dwudziestokrotnie (i zawsze gdy liczba ludności na Ziemi rośnie o kolejny miliard, liczba lwów spada o połowę) – ma kłopot. Aysha Akhtar, amerykańska neurolog i epidemiolog, w książce „Animals and Public Health. Why Treating Animals Better is Critical to Human Welfare” zwraca uwagę, że mniejsza bioróżnorodność to na przykład większe zagrożenie epidemiologiczne dla człowieka, większe zagęszczenie organizmów będących kolejnymi etapami rozwoju i mutacji groźnych patogenów. To mniej owoców, warzyw i setek innych produktów, gdy wyginą zapylacze. To mniej ryb dla nas, gdy wyłowimy i przerobimy na paszę dla krów mniejsze morskie organizmy, ich pożywienie (szerzej o tym procederze – w rozdziale trzecim), a dodatkowo zanieczyścimy ich środowisko tak, jak potrafimy tylko my (filozof Ewa Bińczyk w swojej znakomitej książce Epoka człowieka. Retoryka i marazm antropocenu cytuje prognozy, że w 2050 roku masa wyrzuconego do mórz plastiku ma się zrównać z masą żyjących tam ryb; inne szacunki mówią, że już za parę lat na pięć kilo złowionych ryb kilogram będzie ważył zmagazynowany w ich ciałach, a pochodzący z naszych pralek czy szczotek do zębów, mikroplastik). Oto właśnie ów antropocen, Era Człowieka, a precyzyjniej rzecz ujmując: era prowadzenia przezeń okupacji reszty świata, któremu (a w konsekwencji i samemu sobie, trwającemu w złudzeniu, że uniezależnił się wreszcie od natury) – niesie śmierć. Dlatego nie brakuje takich, którzy ów „nasz czas” w historii świata nazywają czasem śmierci, nekrocenem.
„Znowu jakiś ekooszołom robi wielki raban. Już miała nas zalać woda. I co, zalała? Smażalnia przy plaży w Dębkach – widziałem na wakacjach – jak stała, tak i stoi. Mięso miało nas zatruć, bo tyle było krzyku, że pakuje się w nie antybiotyki – a przecież ja żyję! Że gatunki jakieś znikają? Jak znikają! Las, który mijam, gdy jadę do pracy, ciągle stoi, widziałem bociana, a drogę przebiegł mi kot”.
Zaprawdę, wiem coś o tym, jak trudno jest wytłumaczyć człowiekowi, którego refleksja opiera się na nakreślonych wyżej założeniach, że żyć w przekonaniu, iż jeśli coś się widzi, to to jest, a jeśli się nie widzi – to tego nie ma, ma prawo mniej więcej dwumiesięczne dziecko. Jak nader trafnie zauważył w jednym z tekstów dla portalu TVN24.pl polityk Paweł Kowal (choć on akurat pisał o końcu znanej nam geopolityki, rozwodzie Europy i USA): „Ludzie nigdy nie wiedzą, że żyją na krawędzi epoki”. Wydaje się, że złe trendy przeminą, wszystko jakoś się ułoży. Jasne, wokół wiele się dzieje – wybuchają wojny, nadciągają kolejne kataklizmy, ktoś publikuje jakieś badania, ktoś ostrzega, ktoś w najlepsze błaznuje. Aż tu któregoś dnia, nie wiadomo jak i dlaczego właśnie tego, nagle wszystko leci na łeb na szyję: ktoś gdzieś długo zbierał proch, zupełnym przypadkiem komuś obok z ręki wyszła iskra.
Doskonale wiem, że ludzie nie są gotowi umierać za naukowe wykresy i piętrzone przed nimi przez ekspertów liczby. Od nas nikt jednak nie wymaga (jeszcze) marszu na barykady. Jedyną realną ofiarą, jaką musielibyśmy ponieść, by zejść z drogi, którą – ze słuchawkami na uszach – zdążamy ku śmierci, i wrócić na drogę ofiarowanego nam przez Stwórcę życia, byłaby delikatna (bo wcale nie duża) korekta smaków oraz ideologicznych przyzwyczajeń. Proszę spojrzeć, ile mogłoby się zmienić, gdyby człowiek przestał widzieć swoje miejsce w świecie tak jak bohater słynnej piosenki Jolka, Jolka pamiętasz zespołu Perfect, co to – wszyscy pamiętamy – „wielbił porządek i pełne szkło” (a „narzeczoną miał kiedyś jak sen”).


Szymon Hołownia „Boskie zwierzęta”, Znak 2019

czerwca 13, 2019

Booknet (106): Okołoliterackie materiały tygodnia - do poczytania, posłuchania i obejrzenia

Booknet (106): Okołoliterackie materiały tygodnia - do poczytania, posłuchania i obejrzenia

Do poczytania po polsku:

Kinga Dunin czyta: Cher Monsieur Eribon

To zdanie z trudem przechodzi mi przez klawiaturę, ale jednak powiem: powinna to być lektura obowiązkowa dla każdego sympatyka lewicy. Kinga Dunin czyta „Powrót do Reims” Didiera Eribona.

Czytał jako trzylatek, w wojsku wzięli go za wariata, przyjechał do Polski badać kapustę

Houellebecq, pisarz o "gębie nieroba i onanisty" zostaje zwolniony ze służby wojskowej, gdy zjawia się na komisji wymalowany jak ulicznica. Na rynku pracy - porażka goni porażkę. Ma długawe włosy, ironiczny uśmieszek, wytarte dżinsy oraz śmierdzący pleśnią plecak. Oto życiorys Houellebecqa w 5 punktach.


On tatuuje na jej przedramieniu numer. Potem na obozowej pryczy będą "kochać się namiętnie". Prawdziwy dzień w Auschwitz czy nonsens?

Może Lale znów pokarmi ukochaną cudem zdobytą od Polaków czekoladą albo wręczy jej pierścionek z diamentem znaleziony w obozowym magazynie? Po sukcesie "Tatuażysty z Auschwitz" Heather Morris wydawcy przetrząsają szuflady w poszukiwaniu obozowych opowieści. Wystarczy napisać kilka poruszających kiczowatych scen, które chwycą za serce, dadzą nam złudzenie nadziei.

Nagroda im. Szymborskiej za "Mordercze ballady". Laureatka: "Jestem uzależniona od literatury, z nią wzięłam jedyny ślub"

Marta Podgórnik została laureatką 7. edycji nagrody imienia noblistki. Statuetkę i czek na 100 tys. zł odebrała w niedzielę wieczorem w Krakowie. Drugiej nagrody - za przekład zagranicznego tomu poetyckiego na język polski - w tym roku nie przyznano.

Ian McEwan przyznał, że jest wyczerpany pracą przy ekranizacjach swoich książek

Ian McEwan stwierdził, że nie będzie osobiście sprawował kontroli kreatywnej nad przyszłymi ekranizacjami swoich powieści, ponieważ w czasie, jaki zajmuje sama korespondencja e-mailowa z reżyserami i producentami, mógłby napisać kolejną książkę.

Przeczytaj wiersz "aluminiowa czapeczka" Kamili Janiak

Publikujemy wiersz kolejnego finalisty Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Dziś "aluminiowa czapeczka" poetki i wokalistki Kamili Janiak.

Do posłuchania:

Warszawianka w Wołowcu. Monika Sznajderman w rozmowie z Nogasiem

Monika Sznajderman, opowiada nam dziś o swoim - i jej męża Andrzeja Stasiuka - miejscu na ziemi. W nowej książce "Pusty las" kolejne etapy historii Wołowca i okolic - od pierwszych zachowanych notatek w księgach parafialnych po współczesność. Przywraca pamięć o dawnych mieszkańcach. Poznajemy ich nazwiska, drzewa genealogiczne. Byli, istnieli. Dzięki tej książce wciąż są z nami

Maciej Zaremba Bielawski. Laureat reporterskiego Nobla w Radiu Książki

- Po napisaniu tej książki długo milczałem. Myślałem, że napisałem tę książkę po to, by nie musieć mówić, bo za każdym razem tylko bym ją spłaszczał - mówi zdobywca Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki. Rodzinna historia Zaremby Bielawskiego, od pół wieku mieszkającego w Szwecji, ukazała się w Polsce pod koniec ubiegłego roku. I okazała się perłą, dla wielu najważniejszym tekstem opublikowanym 2018 roku.

Do obejrzenia:

Laureaci 12. edycji Nagrody Literackiej m.st. Warszawy


Do wsparcia:

3. edycja MiedziankaFest

Miedzianka zaczęła znikać wiele lat temu, w roku 2011 wróciła na mapę i do świadomości wielu ludzi dzięki książce Filipa Springera „Miedzianka. Historia znikania”. To Filip jest pomysłodawcą festiwalu.
Formalnym organizatorem jest Instytut Reportażu wspierany przez gminę Janowice Wielkie i zaprzyjaźnione wydawnictwa. 
Zorganizowanie festiwalu w takim miejscu jak Miedzianka to duże przedsięwzięcie logistyczne i spore wyzwanie finansowe. Podobnie jak w latach ubiegłych wnioskowaliśmy o wsparcie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie otrzymaliśmy go, ale się nie poddajemy. 

 

Do poczytania po angielsku:

So you want to be a novelist? A New York literary agent, editor and author reveal how bestsellers are born

For budding authors in the US and in the UK, the road to publication most often begins with a search for a literary agent. Clémence Michallon speaks to publishing industry insiders about the rest of the journey.

Nell Zink: How to Become a Novelist in Ten Easy Steps

Advice from the author of “Nicotine”

*****************
Chcesz być na bieżąco? Polub bloga na Facebooku!

Zdjęcie: Unsplash

czerwca 09, 2019

Najciekawsze nowości i zapowiedzi książkowe czerwca - TOP 8

Najciekawsze nowości i zapowiedzi książkowe czerwca - TOP 8

Fot. Unsplash


Wybór jak zwykle subiektywny :)

Marta Sapała, „Na marne”, Czarne

Opis wydawcy: Mówi się, że z roku na rok marnujemy coraz więcej żywności, a w śmietnikach lądują kilogramy resztek, które mogłyby stanowić pełnowartościowe pożywienie. Wyrzucamy to, co wydaje nam się niejadalne: sterty ziemniaczanych obierków, dziesiątki suchych kromek chleba, resztki jogurtu zalegające na dnie plastikowych kubeczków, obite jabłka, opakowania z przeterminowanym makaronem, którego nie zdążyliśmy ugotować. Ale czy na pewno marnotrawstwo żywieniowe rośnie w tak szybkim tempie, jak straszą nas media?
Marta Sapała postanowiła zbadać ten temat. Rozmawia z ludźmi, którzy żywią się tym, co znajdą w śmietnikach, zagląda do kompostowników i kuchennych szafek swoich rozmówców, szpera w kontenerach przy dyskontach spożywczych, oddaje głos ludziom bez domu i tym, którzy oszczędzanie mają we krwi. Odwiedza miejsca, w których powstaje żywność, i te, w których kończy się jej droga. Zagląda do magazynów w supermarketach i bankach żywności. Ludzkie portrety splata ze statystykami i opiniami ekspertów. Nie boi się również podawać w wątpliwość powtarzanych w mediach obiegowych opinii dotyczących marnotrawstwa.
„Na marne” to zbiór reportaży o naszych codziennych nawykach i doskonała lekcja odpowiedzialnej konsumpcji.

Rebecca Solnit, „Nadzieja w mroku. Nieznane opowieści, niebywałe możliwości”, Karakter

Opis wydawcy: Książka napisana przeciwko zwątpieniu. Płomienne wezwanie do działania na rzecz zmiany.
„Nadzieja tkwi w założeniu, że nie sposób przewidzieć, co się stanie w przyszłości, i że w tej szczelinie niepewności powstaje przestrzeń do działania” – twierdzi Rebecca Solnit. Nie zawsze jesteśmy świadomi tego, jak wielki wpływ na bieg historii mogą mieć drobne zdarzenia i nasze jednostkowe postawy. Zmiana rodzi się długo, ale czasem wystarczy iskra, by dokonała się w jednej chwili. Książka jest kroniką takich właśnie, zakończonych częściowym lub całkowitym sukcesem, przedsięwzięć podejmowanych przez mniejsze i większe grupy ludzi, którzy chcieli zburzyć istniejący porządek i zmienić świat na lepszy – od upadku muru berlińskiego i rewolucji zapatystów, poprzez marsze alterglobalistów, jaśminową rewolucję, aż po niebywałe akty solidarności i pomocy okazywanej w sytuacji klęsk żywiołowych lub nieoczekiwane zwycięstwa ekologów w walce o czystą energię.
„Wspólnie jesteśmy nad wyraz potężne i potężni i mamy za sobą rzadko wspominaną, rzadko pamiętaną historię zwycięstw i przeobrażeń, która może dodać nam otuchy i wiary w siebie, w to, że owszem, możemy zmienić świat, gdyż nieraz już nam się to wcześniej udało. (…) Trzeba nam litanii, różańca, sutry, mantry, wojennych pieśni na cześć naszych zwycięstw. Przeszłość odsłania się w blasku dnia i przemienić się może w pochodnię, którą nieść będziemy w noc, jaką jest dla nas przyszłość”.
       
        

Naomi Alderman, „Nieposłuszeństwo”, Marginesy

Opis wydawcy: Ronit jest doradczynią finansową, mieszka w Nowym Jorku. Kiedy umiera jej ojciec, szanowany rabin, nie może dłużej uciekać od przeszłości i wraca do ortodoksyjnej dzielnicy żydowskiej w Londynie, gdzie dorastała.
W rodzinnych stronach czuje się wyobcowana. Jej ojciec na swego następcę wybrał Dovida. A Dovid ożenił się z Esti, która kilkanaście lat wcześniej towarzyszyła Ronit w poszukiwaniu tożsamości seksualnej. Teraz jednak dzieli je przepaść.
W powieści przeplatają się dwa głosy. Jeden z nich to narracja Ronit, bezpośredniej i zadziornej czarnej owcy, która wyrwała się z konserwatywnej rodziny. Drugi mógłby należeć do Esti – pokornej, pogodzonej ze swoim losem, starającej się sprostać oczekiwaniom i w tradycji odnaleźć spełnienie. Opowieść o żydowskich zwyczajach staje się pretekstem do rozważań o sprawach uniwersalnych: słowie i milczeniu, wolności i obowiązku, buncie i pokorze, szczęściu i miłości, wreszcie – o religijności. Alderman unika jednak społecznych i psychologicznych uproszczeń. Nieposłuszeństwo to głos sprzeciwu wobec każdej ortodoksji, ale obrona świadomości religijnej.
To powieść o zderzeniu tradycyjnej religijności ze współczesnym światem, seksualności z duchowością, indywidualnych pragnień z wymaganiami społeczności, w której się żyje, i przykazaniami Boga, w którego się wierzy. O znaczeniu zmiany i o jej konsekwencjach. A także o nieposłuszeństwie, które tę zmianę napędza.
W 2017 roku zekranizował ją Sebastian Lelio, a w rolach głównych wystąpiły Rachel Weisz i Rachel McAdams.

Marcin Wilk, „Pokój z widokiem”, W.A.B.

Opis wydawcy:  Współczesne lato to przede wszystkim wakacje. W przedwojennej Polsce lato odróżniało się od innych pór roku tylko tym, że było cieplej.
Podróżowali oczywiście artyści, literaci, dziennikarze, a kurorty z roku na rok stawały się coraz nowocześniejsze (tak jak modernizowała się Polska). Ale nie wszędzie było tak kolorowo. Na wsi o wakacjach się nie marzyło. Krucho z marzeniami było także w województwach wschodnich, dziś określanych mianem Kresów.
Opisując ostatnie przedwojenne lato, Marcin Wilk zajrzał do Zakopanego, spędził trochę czasu w Gdyni, przyjrzał się Zaleszczykom, ale przede wszystkim zboczył z popularnych tras turystycznych. Przemierzając tereny Polski przedwrześniowej, postanowił dotrzeć do żyjących świadków epoki i wysłuchać ich opowieści o ostatnich tygodniach życia w pokoju.
Obrazy pamięci wzbogacone wycinkami z prasy i dokumentami epoki złożyły się w mozaikę o codzienności na moment przed apokalipsą.

Agnieszka Dauksza, „Jaremianka. Biografia”, Znak

Opis wydawcy: Maria Jarema. Ona o sobie zawsze: Jarema. O niej najczęściej mówią: Jaremianka. Kobieta awangarda. Emancypantka, zaangażowana aktywistka i zapalona pracoholiczka – niekwestionowany autorytet. Znajdowała się w centrum życia kulturalno-towarzyskiego międzywojnia i lat powojennych, zawierała znajomości, które przetrwały lata, wiązała się z interesującymi mężczyznami i to ona decydowała, kiedy przekuć te związki w trwałe przyjaźnie.
Jedna z najzdolniejszych i najbardziej charyzmatycznych artystek XX wieku. Malarka, rzeźbiarka, graficzka, projektantka kostiumów teatralnych, lalek i pomników. Dziewczyna ze Starego Sambora na Kresach, która przyjechała do Krakowa, by „wymyślić sztukę na nowo”. Studiowała pod kierunkiem Xawerego Dunikowskiego, współtworzyła Grupę Krakowską i teatr Cricot, właśnie z nią najchętniej współpracował Tadeusz Kantor.
Ukochana żona Kornela Filipowicza, matka Aleksandra, siostra bliźniaczka Nuny, ceniona przyjaciółka m.in. Różewiczów, Sternów, Przybosiów. W ich wspomnieniach jawi się jako wcielenie ruchu, zmienna, zachwycająca postać, która pozostawiała po sobie wrażenie niedosytu. Gdy poznała diagnozę swojej choroby, pracowała w zapamiętaniu, by namalować każdy kolejny obraz – chociaż jeszcze jeden. Jej prace wciąż zdumiewają nowatorstwem pomysłów, inspirują i prowokują. „Nie umarła” – twierdzili zgodnie jej bliscy. Zatem jak rozumieć wydarzenia z 1958 roku? I jak czytać pozostałe ślady? Gdzie jest Maria?

Lisa Halliday, „Asymetria” Wydawnictwo Literackie

Opis wydawcy: Jedna z 10 najważniejszych książek 2018 roku według „Time”, „New York Times” i vulture.com. Przyjęty z wielkimi owacjami amerykańskiej krytyki debiut młodej prozaiczki. Książka w stylu Philipa Rotha, jednak „bardziej Rothowska niż sam Roth”.
Dwie współczesne historie, które odbijają się echem i przecinają w zaskakującej asymetrii… Najpierw Mary-Alice – dwudziestoparoletnia asystentka w dużym nowojorskim wydawnictwie, inteligentna i utalentowana – w Central Parku poznaje wielkiego pisarza. Dzieli ich duża, prawie pięćdziesięcioletnia różnica wieku, łączy literatura i namiętność. On daje jej ciasteczka, podsuwa intrygujące lektury, spłaca studencki kredyt. Ona – ekscytujący seks, przywiązanie, dyskrecję. Mentor i uczennica.
Historia Amara jest inna, jednak tylko pozornie niezależna. To Amerykanin irackiego pochodzenia. Ma brooklyński akcent, dyplom ekonomisty i dwa paszporty, którym zawdzięcza zatrzymanie przez służby imigracyjne na londyńskim lotnisku Heathrow w drodze do Kurdystanu, gdzie ma odwiedzić brata. Zupełnie nieoczekiwanie staje się zakładnikiem konfliktu rozgrywającego się na Bliskim Wschodzie.
„Asymetria” to nadzwyczaj wciągający, błyskotliwy i aktualny debiut, który porusza istotne problemy i stawia szereg pytań na temat współczesnego świata. Czy różniąc się wiekiem, talentem, zarobkami i pochodzeniem, możemy się zrozumieć? Jaka relacja łączy życie i sztukę? Gdzie sięgają granice naszej wyobraźni i empatii?


Sigrid Nunez, „Przyjaciel”, Pauza

Opis wydawcy: Bezimienna główna bohaterka nagle traci przyjaciela, który bardzo wiele dla niej znaczył. Pozostaje po nim pustka … i wielki, przygarnięty przez niego dog arlekin. Kto miałby się nim zająć? Niechętna zwierzętom wdowa w podeszłym wieku? Nieobecna, skłócona ze zmarłym córka, która nawet nie pofatygowała się na pogrzeb?
W nagrodzonej prestiżową National Book Award z 2018 roku powieści Sigrid Nunez w sposób błyskotliwy i przenikliwy opowiada o nowojorskim środowisku literackim, problemach starzejącego się pisarza i codziennej pracy nauczyciela akademickiego. To również historia o przyjaźni, miłości i śmierci, jak też o wartościach, jakie do naszej egzystencji wnoszą zwierzęta. Kto komu bardziej pomaga w trudnych chwilach – one nam czy my im? Wzruszająca, mądra powieść o tym, co w życiu najważniejsze.

Wisława Szymborska, „Sto pociech”, Znak

Opis wydawcy: Pierwsze po ponad 50 latach wznowienie zbioru wierszy noblistki

Piąty w twórczości Wisławy Szymborskiej tom rozpoczyna jeden z najbardziej znanych liryków poetki: Radość pisania. W liczącym dwadzieścia siedem wierszy zbiorze znalazły się również takie utwory, jak: Spis ludności, Tomasz Mann i tytułowe Sto pociech. Szymborska snuje refleksję nad aktem artystycznej kreacji, pochyla się nad złożonością ludzkiej egzystencji.

Sto pociech jest ósmym tomem ukazującym się w prestiżowej kolekcji poezji Wisławy Szymborskiej. Edycję wzbogaca sześć rękopisów noblistki.

czerwca 05, 2019

Booknet (105): Okołoliterackie materiały tygodnia - do poczytania, posłuchania i obejrzenia

Booknet (105): Okołoliterackie materiały tygodnia - do poczytania, posłuchania i obejrzenia

Do poczytania po polsku:

Polecamy najfajniejsze książki dla nastolatków. Skrojone jak dobry serial

Trochę irytowało mnie to, że cały rynek wydawniczy postanowił iść za ciosem i na fali popularności "Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek" (miliony sprzedanych egzemplarzy na całym świecie) zaczęły się ukazywać dziesiątki niekoniecznie dobrych książek o "girl power". Polecam zatem parę znakomitych.

Bywało lepiej. Podsumowanie roku 2018

Gdyby prześledzić polską poezję przez pryzmat działu recenzenckiego nobliwego a zacnego miesięcznika „Nowe Książki”, można by odnieść wrażenie, że zatrzymała się ona na pokoleniu „Nowej Prywatności”, a po nim ukazywały się już tylko wiersze jego uczniów, akolitów oraz ich kolegów i koleżanek. Karasek, Kisiel, Czyżewski, Pogonowska, Jankowski, Kuczkowski, Kielar, Niewiadomski, Zyman, Nicpan, Chojnowski, Mikołajewski, Jaworski, Moczulski, Rychlewski, Ferenc, Kozak, Kass, wreszcie: Lipska, Dehnel, Wróblewski, Jabłońska. To ostatnie pięć numerów z roku 2018. Gdyby nie te kilka nazwisk poetów i poetek utalentowanych, nadal ważnych, bez względu na wiek, można by pomyśleć, że w „Nowych Książkach” pisze się jakąś inną, osobną historię rodzimej poezji, w której jest miejsce na wszystko i wszystkich oprócz bieżącego życia literackiego. Nie taką historię chcę tutaj napisać i nie o takim roku opowiadać, wybaczą więc państwo, że większość z powyższych nazwisk więcej się tu nie pojawi.

W Polsce Ludowej Matka Boska miała ukazywać się na działkach. "Nim Heniek ją zobaczył, miał sen o pszczołach"

Objawień miał doznać w latach 80-tych Kazimierz Domański. Episkopat nie uznał "mistyka" z Oławy, mimo to zyskał on wielu zwolenników, którzy pielgrzymowali do jego ogrodów działkowych po uzdrowienie. Łukasz Orbitowski opisał historię Domańskiego w nowej powieści "Kult". Poniżej prezentujemy fragment.

David Foster Wallace. Niekwestionowana ikona amerykańskiej prozy

Został okrzyknięty pisarzem kultowym i genialnym umysłem już za życia. Od czasu samobójstwa w 2008 roku jego sława nieustannie rosła.

"Jesteś sisu" - to w Finlandii komplement. Chciałabym taki usłyszeć [PLEBANEK]

Jak być sisu? Wyjść poza to, co nas usypia, stępia nasz życiowy pazur. Człowiek z sisu podejmuje wyzwania i utrzymuje wysoki stopień adrenaliny. Sisu to działanie, nieustanny wysiłek, który daje poczucie wolności.


Elisabeth Asbrink: Szwedzi zawsze chcą być w czołówce. Prawa kobiet są trendy, więc wprowadzamy je szybciej niż inni

Elisabeth Asbrink: Jako naród mamy wyjątkowo krótką pamięć na swój temat. Neofaszyzm nie przyszedł do nas z zewnątrz, to my go eksportowaliśmy na Europę Zachodnią.

Polski facet ma być macho. Ale tak naprawdę boi się w sobie potencjalnego geja

Czy seks według Jana Pawła II naprawdę wyzwala? Czy podryw na hasło "Kocham, tęsknię, czekam w sraczu" jest skuteczny? Jak przetrwać wybuch bomby atomowej? I - przede wszystkim - jak zostać paryżanką? Odpowiedzi na te nurtujące pytania Michał Rusinek udziela w najnowszej książce "Niedorajda. Czyli co nam radzą poradniki".

Do posłuchania:

"Niewidzialna ręka" - prawdziwa historia. Maciej Wasielewski w Radiu Książki

Dwa miliony dzieci zrobiło dziesięć milionów dobrych uczynków. Nie, nie w Chinach czy Korei - zdarzyło się to w Polsce, w drugiej połowie XX wieku. Zachęcił ich do tego Maciej Zimiński, dziennikarz, harcerz, twórca akcji "Niewidzialna ręka", autor "Teleranka" i "Piątku z Pankracym". W Radiu Książki opowiada o nim i o akcji reporter Maciej Wasielewski.

Do obejrzenia:

Pierwszy zwiastun ekranizacji „Szczygła” Donny Tartt

Wytwórnia Warner Bros. opublikowała pierwszy zwiastun filmu na podstawie nagrodzonej Pulitzerem powieści „Szczygieł” Donny Tartt. Reżyserem ekranizacji jest John Crowley, który ma w dorobku nominowany do trzech Oscarów film „Brooklyn”.

Do poczytania po angielsku:

What We’re Reading This Summer

In the opening sentence of “Drive Your Plow Over the Bones of the Dead,” Olga Tokarczuk’s recently translated 2009 novel, Janina, the book’s unflappably independent and eccentric sixtysomething protagonist, announces, “I am already at an age and additionally in a state where I must always wash my feet thoroughly before bed, in the event of having to be removed by an ambulance in the Night.” Janina lives in a Polish village, close to the border of the Czech Republic, and she’s vaguely ill. (Maybe “he who suffers has special access to God,” she thinks at one point.) Her solitary days and nights are spent translating William Blake, constructing complex astrological charts, caring for the summer homes of wealthy neighbors, and keeping a hawk-like eye out for the silent animals that roam the surrounding land. Janina has organized her life around these varied forms of intense and meticulous observation; her mind is fixed to the present but fixated on eternity, and it excludes much of what comes in between. This makes her a wonderful and confounding narrator for a mysterious series of village deaths that make up the plot of “Drive Your Plow.” She hatches a theory—that the local animals are rising up against the people who eat and hunt them. Like Blake, or like an astrologer, or, perhaps, like a deer who intuits the end of her life in the sound of a footstep, Janina understands that the “largest things are contained in the smallest.” She writes long, anonymous letters to the police station, in which she describes the earth-spanning system of cruelty and violence that manifests in what we unthinkingly do. Of course, most of the villagers think Janina is crazy, but they underestimate her. (One of the subterranean questions at the center of the novel’s strangely coherent world: If we saw animals more clearly, if we respected their agency, would we then be able to hold them responsible for murder?) “Drive Your Plow” is exhilarating in a way that feels fierce and private, almost inarticulable; it’s one of the most existentially refreshing novels I’ve read in a long time.—Jia Tolentino

Turkey puts novelists including Elif Shafak under investigation

Prosecutors target authors whose fiction tackles difficult subjects such as child abuse and sexual violence

There are stories that want to be told: Elizabeth Gilbert

Elizabeth Gilbert, author of Eat Pray Love, is back with a sprawling saga, City of Girls, set in 1940s’ New York. War rages across Europe and knocks at America’s doorstep, but Vivian Morris — a young Broadway seamstress barely out of her teens — is living the dream, juggling a seemingly glamorous work life with a torrid personal one, sampling all the pleasures the city has to offer till suddenly one day.... In an email interview, Gilbert talks about how she writes, what inspires her to write, and what inspired this novel in particular.

*****************

Chcesz być na bieżąco? Polub bloga na Facebooku!

Zdjęcie: Unsplash
Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger