„Nasz chłopak” to historia walk, do których dochodzi w
pewnej rodzinie. Walki między rodzicami, która kończy się rozwodem. Walki o
prawo do opieki nad dziećmi, której elementem jest porzucenie domu w Kansas.
Walki o nowe życie, którą ojciec i dwóch synów zaczynają od podróży do Nowego
Meksyku. I w końcu walki o normalność, której największym wrogiem jest
uzależnienie.
Ta niewielkich rozmiarów powieść to także historia dziecięcej
bezbronności i niemocy. Opowieść o naiwności, krzywdzie i strachu przed tymi,
którzy powinni nas chronić. O samotności i przetrwaniu. O braterstwie. I raz
jeszcze o walce.
„Nasz chłopak” to mocny debiut, który dotyka spraw
najwyższej wagi. Jest to także po prostu dobrze napisana książka. Jej
bohaterowie są tak pełnokrwiści, że w momentach strachu niemal słyszymy przyspieszone
bicie ich serc. Przebywając w domu wraz braćmi, obserwując dziwne zachowania ich
ojca, my też jesteśmy zagubieni. Znalezienie dobrego rozwiązania wydaje się
niemal niemożliwe.
Autor, Daniel Magariel, zaprasza nas w sam środek rodzinnego
piekła i nie pozwala na złapanie dystansu. Gdy rodzina tonie, toniemy wraz z
nią. Do końca wierząc w cud. Bo czy naprawdę nie ma nikogo, kto będzie wiedział,
jak zareagować? Co powinno się zrobić w podobnej sytuacji?
Pytania, które pojawiają się w trakcie lektury, pozostają z
nami na długo po jej zakończeniu. Trudno też pogodzić się z nieszczęściem
dzieci, dla których rodzice, zamiast być wsparciem, stają się źródłem krzywdy.
Może ta książka jest „tylko” powieścią. A jednak ma w sobie prawdę, która
niczym wielka i gorzka tabletka uwiera w gardle i nie daje się niczym popić.