Zacznę nietypowo, bo od wyznania. Jestem
jedną z tych, które patrząc na sztukę współczesną zastanawiają się nieraz, czym
dane dzieło różni się od rysunku dziecka. Swoich wątpliwości nie artykułuję jednak
głośno. W ogóle, jeśli chodzi o sztukę pytam niewiele. Czasem po prostu boję
się być posądzoną o ignorancję. I właśnie dlatego książka Susie Hodge,
praktycznie zbudowana z pytań, od razu do mnie przemówiła. Mimo, że dedykowana
jest dzieciom.
„Dlaczego sztuka pełna jest
golasów?” to napisane przystępnym językiem wprowadzenie do sztuki dla jej najmłodszych
odbiorców. Książka ta przygotowuje do odbioru zarówno starożytnych rzeźb, kubistycznych i impresjonistycznych obrazów, abstrakcji, martwej natury, pejzaży, jak i performance'ów,
rozmaitych kreacji artystycznych i współczesnych instalacji. Jest świetna nie
tylko ze względu na zamieszczone w niej informacje, ale przede wszystkim ze
względu na pochwałę zadawania pytań. Niby wiemy, że „kto pyta nie błądzi” a
jednak tak trudno czasem przyznać, że nie zna się drogi. W konsekwencji,
próbując ocalić źle pojmowaną dumę, tracimy dostęp do wiedzy. Doceniam, że autorka postanowiła uchronić
przed powtarzaniem podobnego schematu dzieci. Niech pytają o wszystko! Nie ma
głupich pytań.