
Uwielbiam Zeruyę Shalev! Przeczytałam wszystkie jej
książki, a po skończeniu każdej z nich nie mogłam doczekać się następnej. Nie
znaczy to jednak, że ich lektura była łatwa, bo nie była. Emocje im towarzyszące
zwykle były trudne. Przede wszystkim smutek. Ale i ból, niemal fizyczny.
Dlatego tytuł jej najnowszej książki wydał mi się wręcz oczywisty. Tak cudownie
pasujący do jej pisarstwa.
Pod...