lutego 09, 2017

Ból


Uwielbiam Zeruyę Shalev! Przeczytałam wszystkie jej książki, a po skończeniu każdej z nich nie mogłam doczekać się następnej. Nie znaczy to jednak, że ich lektura była łatwa, bo nie była. Emocje im towarzyszące zwykle były trudne. Przede wszystkim smutek. Ale i ból, niemal fizyczny. Dlatego tytuł jej najnowszej książki wydał mi się wręcz oczywisty. Tak cudownie pasujący do jej pisarstwa.

Pod hasłem „ból” Iris – główna bohaterka najnowszej książki Shalev, zapisuje w swoim telefonie numer dawnej miłości. Przypadkowe spotkanie po trzydziestu latach jest dla niej niczym trzęsienie ziemi – wszystko wywraca. Czy spotkanie Ejtana to cud? Druga i ostatnia szansa od życia, której nie może zmarnować? A może to jakaś próba? Może właśnie teraz musi wybrać, co tak naprawdę jest dla niej ważne – jej dzieci, córka Alma, czy dawna miłość? Jeśli będzie musiała wybierać, jakiego wybory dokona?

Uwielbiam, gdy Shalev pisze o relacjach! Tyle w tych relacjach konfliktów! Tyle rozterek, dramatów, wzniesień i upadków. Jej bohaterki zwykle są zagubione. Chcą ale boją się, uciekają od podejmowania decyzji lub rzucają się na głęboką wodę mimo obaw, niczym w jakimś szale lub transie. Czasem, czytając o nich, myślałam sobie: nie, nie zrobi tego… Ale one „to” robiły. Tak jak Iris.

Iris oprócz dawnej miłości i dzieci ma w swoim życiu jeszcze męża - Mikiego. Tak bliskiego i tak odległego zarazem. Śpiącego w tym samym mieszkaniu, ale na innym łóżku. Będącego tuż obok, a jednak nieobecnego - pochłoniętego rozgrywanymi w wirtualnej rzeczywistości szachami. Czy jest szansa by ci dwoje znów stali się sobie bliscy? By komórka rodzinna założona z mężem okazała się ważniejsza od tej, która nigdy nie powstała?

Uwielbiam towarzystwo bohaterek Shalev, ale nigdy z żadną z nich się nie utożsamiłam. Nie utożsamiłam się też z Iris. Trudno jest mi uznać jej czyny za słuszne. Przede wszystkim w kontekście jej relacji z córką. Iris jest super dyrektorką szkoły i opracowała super program nauczania. Mimo, że ucierpiała w wyniku ataku terrorystycznego nie boi się Innych. Nie zamyka się w swoich własnych lękach. Wychodzi do ludzi, uczy dzieci otwartości i tolerancji. A jednak w relacji z własną córką już nie jest tak super. Chce dobrze, ale jej umiejętności zdecydowanie zawodzą. Przegrywa, ale walczy dalej. Stara się. Wszystkie główne bohaterki Shalev się starają. Chcą dobrze. I na końcu zawsze jakoś się zmieniają.

Najbardziej interesujący wydaje mi się w książce Shalev motyw przeszłości. To, jak bardzo wszystko to, co się kiedyś wydarzyło, ale także to co się nie wydarzyło, wpływa na nas teraz. Jak nieprzepracowane dawne pragnienia, zmieniają się w obecne tęsknoty. Jak ważne jest, by przed rozpoczęciem nowego, kończyć stare. Żegnać się i przeżywać żałobę. Nie warto uciekać, przeszłość może dogonić. Odezwać się w najmniej oczekiwanym momencie. I wtedy już nie da się jej zamieść pod dywan, przydeptać i powiedzieć, że to już nie ma znaczenia. Bo ma ogromne.

Uwielbiam Zeruyę Shalev i polecam wszystkie jej książki. Także „Ból”, który jednak wydaje mi się nieco wtórny wobec jej wcześniejszych dokonań. Dla mnie osobiście jest to chyba najsłabsza z jej książek. Słyszałam jednak, że niektórym właśnie „Ból” podobał się najbardziej. Warto więc sprawdzać. W końcu to Shalev!


Zeruya Shalev, „Ból”, W.A.B. 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger