czerwca 19, 2017

Moje szczęśliwe wyspy

Moje szczęśliwe wyspy

Szczęśliwe wyspy Magdaleny Zawadzkiej, to wyspy wspomnień, do których aktorka chętnie wraca. Wspomnień z podróży, z młodości, czy ze spotkań z gwiazdami światowego kina. Jak pisze Zawadzka, wspomnienia są mostem przerzuconym do przeszłości, co najpiękniej wyraża wers Konstantego Indefonsa Gałczyńskiego – motto jej książki:

A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź
Wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj.

Książka zaczyna się tekstem „Podwórko”, w którym Zawadzka wspomina czasy dzieciństwa swojego oraz swojego syna. Pisze o tętniącym życiem podwórku, międzyludzkiej solidarności, pomocy sąsiedzkiej, poczuciu bezpieczeństwa, czy życiu toczącym się wokół trzepaka. Z kolejnych  tekstów dowiadujemy się więcej o jej życiu w Szczecinie, podejściu do mody, zawsze eleganckich rodzicach, czy zamiłowaniu Gustawa Holubka do sportu. Pisząc o podróżach aktorka przywołuje swoje wspomnienia m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Szkocji, Hiszpanii, Islandii i Grecji. W książce nie zabrakło także akcentów filmowych. Zawadzka wspomina współpracę oraz prywatne spotkania z ludźmi kina. Przywołuje sytuacje z planu. Wspomnieniom towarzyszy bogaty materiał fotograficzny. Są to zarówno profesjonalne zdjęcia ze sceny i innych oficjalnych wydarzeń, jak i z domowego archiwum – z dzieciństwa, z podróży, bez makijażu i na luzie.

W niemal każdym fragmencie książki widać, że Zawadzka jest optymistką. Lubi wracać do miłych wspomnieć i szczęśliwych lat. Te różowe okulary sprawiają jednak, że książka jest właściwie nijaka. Odbieram obrazki rysowane piórem aktorki, ale nie bardzo wiem, co mam z nimi zrobić. Mało w nich informacji poruszających, dających do myślenia, intrygujących, nowych, czy w ogóle coś wnoszących. Myślę, że jest to pozycja wyłącznie dla wielbicieli Magdaleny Zawadzkiej. Dla pozostałych, z dużym prawdopodobieństwem, będzie po prostu nudna.


Magdalena Zawadzka, „Moje szczęśliwe wyspy”, Wydawnictwo Marginesy 2017
Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger