„Niedziela, 4 stycznia” to zapis jednego dnia z życia pewnego
studenta. Zapis momentami bardzo reporterski, momentami poetyczny. Niosący duży
ładunek emocjonalny. Siłę przekazu zwiększa prawdopodobnie to, iż już na samym
początku opowieści Trouillot informuje nas, że student umrze. Śledzimy więc coś
znacznie więcej niż tylko kolejny dzień z życia młodego człowieka. Śledzimy
ostatni dzień życia. Uczestniczymy w nim. Mamy dostęp do ostatnich myśli i ostatnich
obserwacji, poznajemy ostatnie decyzje, refleksje i wspomnienia, obserwujemy
ostatnie kroki. Świadomość ostateczności wyostrza umysł. Nic o czym przeczytamy
nie będzie bez znaczenia.
Student nazywa się Lucien Saint-Hilaire, i jest jednym z
młodych ludzi, którzy w dwusetną rocznicę uzyskania niepodległości przez Republikę
Haiti wyszli na ulicę. Jednym z tych, którzy z demonstracji już nie powrócili.
Początkowo nic nie zapowiada tragedii. Zimowe słońce świeci
łagodnie. Student schodzi ze wzgórza pieszcząc stopami ziemię tak, aby nie
zbudzić brata. Szczęśliwy, że nie oczekuje żadnego wielkiego szczęścia. Wspomina
swoją ostatnią wizytę u matki. W tym ostatnim dniu, ta, która lubi mówić o
sobie ja, czarna Ernestine Saint-Hilaire!
jeszcze wiele razy pojawi się w myślach syna.
A jednak wiemy, że student wystawia się na niebezpieczeństwo.
U stóp wzgórza zastanawia się czy dobrze zrobił nie mając przy sobie broni. Jego
brat miałby ją na pewno. Młody, tak różny od Luciena, wierzy w siłę i przemoc. On
też pojawi się na demonstracji, ale w zupełnie innym charakterze.
Różnice dzielące braci są jedną z wielu kolizji, jakie odnajdziemy
w książce Trouillota. Autor, opowiadając o jednym dniu z życia studenta, opowiada
o życiu po prostu. O życiu na Haiti - miejscu pełnym kontrastów. Pełnym napięć między
biednymi i bogatymi, młodymi i starymi, wykształconymi i tymi, którzy czytają
jedynie zalewające ulice bilbordy. Życiu tam, gdzie pięknych domów strzegą psy,
a krzyk służy jedynie do przywoływania służby, i tam, gdzie krzykiem się
walczy, gdzie walczy się słowem i gdzie walczy się Glockiem. Tam gdzie dochodzi
do tragedii.
Lyonel Trouillot, „Niedziela, 4 stycznia”, Karakter 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz