stycznia 18, 2017

Maria Antonina. Niebezpieczne związki królowej



Maria Antonina, Austriaczka, która poślubiła Ludwika XVI i została jedną z najsławniejszych królowych wszechczasów, jest bardzo wdzięcznym tematem książek, filmów, pieśni, wierszy i obrazów. Rozmaici autorzy skupiają się na przeróżnych aspektach jej życia – rozrzutności, bujnym życiu towarzyskim, miłościach, czy skandalach. Książka "Maria Antonina. Niebezpieczne związki królowej", w zasadzie traktuje o wszystkich aspektach królewskiego życia.


"Maria Antonina. Niebezpieczne związki królowej", to książka, którą czyta się niezwykle przyjemnie. Napisana w beletrystycznym stylu historia życia królowej Francji prowadzi nas przez świat małej Antonii, młodziutkiej Marii Antoniny, zakochanej Józefiny i wreszcie więzionej wdowy Kapet. Podczas kiedy dzieciństwo arcyksiężniczki zostaje jedynie naszkicowane, to jej młodości i dojrzałości nadane zostają nie tylko barwy, ale także konkretne kształty i wymiary. Dwa największe i najważniejsze tematy książki, to beztroskie życie Antoniny na francuskim dworze od jej przyjazdu w 1770 roku, oraz jego opozycja, czyli życie tuż przed i w czasie rewolucji francuskiej.

Autor książki, Michel de Decker, urzekł mnie niezwykłą umiejętnością wprowadzenia czytelnika w czasy, w jakich rozgrywają się opisane w publikacji wydarzenia. Czytając „Marię Antoninę” momentami faktycznie czułam się niczym w osiemnastowiecznej Francji. Obserwowałam wytworne życie królowej, widziałam piękne wnętrza, w jakich żyła, luksusowe drobiazgi, których używała, ogród, który sobie wymarzyła i niepowtarzalne stroje, w jakich się pojawiała. Zewsząd dobiegały do mnie także plotki dot. jej życia. Słyszałam prześmiewcze wierszyki, paszkwile, wulgarne przyśpiewki. Widziałam pornograficzne ryciny. To wszystko, czego od pewnego momentu tak dużo znalazło się w książce, sprawiało, że owej Francji miałam już dosyć. Jednocześnie jednak, właśnie to sprawiało także, że byłam w stanie znacznie lepiej zrozumieć opisywaną epokę.

Każdy pyta się po cichu,
Czy król może, czy nie może?
Królowa z rozpaczy blada.
Nie ma wzwodu, ktoś powiada,
Ów, że wsunąć się nie daje,
Że fujarka w poprzek staje.
Na to rzecze mamcia Mouchi:
Nie stąd wzięły się kłopoty,
Ale z całkiem czystej wody.

Bardzo spodobały mi się pytania, jakie autor sam sobie zadaje, ubiegając tym samym swoich czytelników. Nie wszystkich odpowiedzi byłam ciekawa, ale niektóre pytania rzeczywiście pojawiły się także w mojej głowie. Nie spodobało mi się ciągłe podkreślanie wdzięków królowej. Momentami miałam wrażenie, że autor korzysta z niemal każdej okazji ku temu, by podkreślić, że nawet pięta królowej była w jakiś szczególny sposób niezwykła.

Dwadzieścia jeden z dwudziestu dwóch rozdziałów książki czytało mi się wyśmienicie. Na czym polega specyficzność rozdziału 22? Otóż rozdział ten zawiera opis pobytu Marii Antoniny w niebie. Rozmowę ze św. Piotrem, ze zmarłym wcześniej mężem, a nawet z Bogiem! Mało tego. Bóg nakazuje Antoninie, by w przypadku nawiedzania miejsc, w których była dawniej szczęśliwa, robiła to dyskretnie. Dla uzasadnienia swej prośby przytacza przykład dwóch Angielek, które swego czasu królowa wystraszyła. Zapewne nasze dwie ladies wypiły zbyt dużo wina bordeaux, spożywając obiad w którejś z dobrych wersalskich restauracji, i tak im się tylko wydawało. – zdaje się tłumaczyć dziwaczną sytuację autor. Otóż nie. – już w następnym zdaniu sam stanowczo odrzuca powyższe przypuszczenie, próbując nawet przywołać pewne dowody na prawdziwość tez wysnuwanych przez owe panie.


Jeśli chodzi o wizytę Marii Antoniny w niebie, jestem w stanie, choć z wielkim trudem, przełknąć, kontrowersyjny moim zdaniem, zabieg. Rozumiem, że autor chciał w ten sposób opowiedzieć o dalszych losach królowej, które poznajemy m.in. dzięki pośmiertnej rozmowie Antoniny z mężem. Czy nie lepiej jednak byłoby napisać postscriptum? Racjonalne, naukowe, historyczne continuum do wcześniejszych wydarzeń. Moim zdaniem, znacznie lepiej. Co do nieszczęsnych Angielek i dowodzenia istnienia duchów i innych zjawisk paranormalnych, to tego już przełknąć nie mogę. Nie w książce historycznej. Taki zabieg, może dla wielu podważyć wiarygodność autora. Ktoś mógłby zwątpić w rzetelne trzymanie się faktów także w poprzednich rozdziałach. Ja wolę jednak myśleć, że rozdział 22, to tylko dziwny wyjątek. Szkoda jednak, że psuje ogólnie bardzo dobre wrażenie książki.

Michel de Decker, „Maria Antonina. Niebezpieczne związki królowej”, Bellona 2008

Recenzja opublikowana w serwisie Histmag.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger