Czekając na czwarty tom serii "Pilotka" (premiera planowana na jesień 2017) rozmawiam z Piotrem Wawrzeniukiem o otwierającej serię książce "Kosmonautka".
"Kosmonautka" była Pana debiutem jeśli chodzi o literaturę dziecięcą. Jak to się stało, że stateczny doktor historii postanowił napisać książkę dla dzieci?
"Kosmonautka" była Pana debiutem jeśli chodzi o literaturę dziecięcą. Jak to się stało, że stateczny doktor historii postanowił napisać książkę dla dzieci?
Piotr Wawrzeniuk: Nie wiedziałem, że chowa się we mnie takie
pisarstwo. Większość historyków pisze długie i nudne rozprawy, a dla dzieci
należy pisać krótko i ciekawie. Odkryła moje talenty pani Żukowska z wydawnictwa
Poławiacze Pereł. Dyskutowaliśmy pomysł na książkę o mamach z „nietypowymi”
zawodami, tj. wysokoprestiżowymi lub po prostu zakodowanymi w ogólnej
świadomości jako męskie. Dominika chciała nazwać książeczkę „Kosmonautka”, ale
frasowała się, że napisanie zdecydowanie nie wyjdzie. Jak to nie wyjdzie! –
odparłem – przecież to takie proste! I wypowiedziałem zdanie „moja mama jest
kosmonautką i ma wszystko w tubce, nawet podwieczorek”, czysto tak aby
podokuczać. Nie chciałem wcale być konstruktywnym. A okazało się, iż zostałem
pisarzem. Myślę, że stateczność w bycie historyka staram się kompensować tego
typu wylewami pól-żartem, pól-serio. Dominika to wyłowiła i zagnała mnie do
pracy.
Czy praca nad całą książką szła tak gładko, jak
wypowiedzenie tego pierwszego zdania?
P.W.: Raczej nie. Zdecydowanie nie. Nawet drugie i trzecie
zdanie nie były takimi łatwymi. Było sporo szlifowania, i z mojej inicjatywy, i
na prośby wydawnictwa. Sam roboczy proces był dosyć zbliżony do tego, który
znam ze świata muzyki i nauki. Masz pomysł, który nawet ci się podoba, starasz
się więc go rozwijać. I w muzyce (zespół), i w nauce (koledzy, recenzenci), a
także w sprawie wydawniczej (z redaktorką wydawnictwa), próbuje się różnych
wariantów – do momentu kiedy pomysł przetwarza się w coś dojrzałego, w coś co
się w zupełności podoba. Jeśli masz szczęście, ktoś ci podpowie, iż pomysł nie
trzyma się kupy i należy go odrzucić albo chociażby zawiesić na pewien czas.
Zwykle epizody o mamach zaczynały się tylko od któregoś z (najczęściej) trzech
zdań. Należało jeszcze dopisać parę zdań, a najczęściej wychodziły tylko nudne
i prozaiczne.
G.L.: O czym są Pana kolejne książki dla dzieci?
P.W.: Kolejną książką jest „Strażaczka”. Tym
razem piszę o mamach zarówno w zawodach wysokoprestiżowych, jak i „niekobiecych” - jak w tytule. Po
niej, w marcu 2016 ukazała się "Agentka". Kolejną (niestety tylko po szwedzku) jest książka o szwedzkich, finlandzkich i
estońskich siłach zbrojnych w latach międzywojennych w świetle sprawozdań
polskich attaché wojskowych. Mamy tu ciekawe ścierania się różnych pojęć
męskości. Ale to zupełnie inna historia, i do tego tylko jedna z wielu
składowych w skomplikowanym procesie oceny jakości i gotowości sił zbrojnych robionej przez panów attaché.
Zastanawiam się, czy wpływ na treść „Kosmonautki”, oraz
w ogóle na Pana pisarstwo, miało miejsce Pana zamieszkania, czyli słynąca z
równości Szwecja?
P.W.: Miała. Nie podnoszę brwi, nie oburza mnie, ani ziębi,
ani grzeje, widok kobiet w mundurach wojskowych, lub na wysokich i
odpowiedzialnych stanowiskach. Jestem przyzwyczajony, jest to dla mnie
rzeczywistość. Generałka, prezeska (wielkiego) banku, architektka, i inne
postacie z „Kosmonautki” są ze Szwecji rodem.
Czy fakt, że książka przełamująca stereotypy wobec
matek została napisana ręką mężczyzny, ma według Pana jakieś znaczenie?
P.W.: Mam nadzieje, tak jak Pani mówi, iż książka
przełamuje stereotypy, myślę jednak że moja płeć ma drugorzędne znaczenie.
Jestem przecież ze Szwecji, więc jestem dziwniejszy niż ten świat w piosence
Niemena. Być może ma to symboliczne znaczenie? Iż wrogie ideom kosmonautek i generałek
komary w muszkach zmuszone będą stwierdzić że baby same sobie książki nie
napisały, tylko dziwak z północy?
Wspomniał Pan o ideach. Jakie inne idee, poza
kosmonautkami i generałkami, są bliskie „dziwakowi z północy”?
P.W.: Staram się żyć według dewizy „live and let live”, jak
to się nazywa po angielsku. Zdecydowanie popieram
zbieranie książek, nawet jeśli nie ma czasu na ich czytanie. Można je wąchać
albo po prostu podziwiać gdy ładnie stoją na pólkach. Będą stały tam cierpliwie
do momentu kiedy państwu będą potrzebne.
Piotr Wawrzeniuk - urodził się w 1971 roku w Warszawie, od
ponad 30 lat mieszka i pracuje w Szwecji. Na co dzień stateczny doktor historii, wykłada na Swedish National
Defence College. Jest też częścią historii muzyki jako twórca tekstów,
wokalista i perkusista; członek wielu zespołów muzycznych, m.in. Therion i The
Robots. Autor licznych tekstów i wystąpień o historii nowożytnej i wojskowej XX
wieku. „Kosmonautka” to jego debiut jako pisarza dla dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz