Jak w swojej deklaracji feministycznej celnie zauważa grupa
Ulica Siostrzana: „kiedy podnosimy głos - nazywa się nas histeryczkami
(wrzaskliwymi sukami); kiedy czerpiemy radość z seksu - nazywa się nas
nimfomankami; jeśli nie czerpiemy radości z seksu - mówi się, że jesteśmy
oziębłe; (…) kiedy walczymy o swoje prawa, nazywa się nas agresywnymi i
„niekobiecymi”; jeśli nie walczymy o swoje prawa - nazywa się nas słabymi
kobietkami; jeśli chcemy wyjść za mąż, mówi się, że zastawiamy sidła na
mężczyzn; jeśli nie chcemy wyjść za mąż - mówi się, że postępujemy wbrew
naturze”. Dlaczego kobieta zawsze jest winna?
Książka „Grzech jest kobietą”, to zbiór reportaży, dla
których wina kobiet jest zjawiskiem kluczowym. Kobiecą winę przedstawiają w
niej mężczyźni. Dwunastu mężczyzn, dwanaście historii. Wiele kobiet, wiele
odcieni grzechu. Zero przebaczenia.
Na czym polegają grzechy bohaterek? Są zbyt ufne; wybrały
siebie; są nadopiekuńcze; zbyt podejrzane/nie przystające do pewnych norm i
oczekiwań; są kociarami, są singielkami; kochają nie tych, których powinny;
współuczestniczyły w wydarzeniach, w których nie powinny uczestniczyć; zrobiły
coś nieakceptowanego społecznie; sex jest dla nich ogromnym wyzwaniem, a czasem
nawet niemożliwością (mimo, że część z nich to mężatki); zmieniły życie innych
osób, nie pytając ich, czy tej zmiany pragną…
Historie kobiecych grzechów, to jednak nie tylko historie
samej winy, co kary za winę. Kary, która z jednej strony jest oczywiście
wymierzana społecznie, przez otoczenie, ale którą wymierzają sobie samym także owe
„grzesznice”. Bohaterki reportaży dobrze wiedzą, że nie są takie, jakie być powinny.
Pytanie brzmi jednak, czy kobieta może być kiedykolwiek akuratna? Taka jak być
powinna? Czy może nie być grzesznicą?
Pewnie nie może. Nie w Polsce i nie teraz. Z pewnością
jednak nie wszystkie grzechy posiadają tą samą wagę. Podobnie różnorodne są
opowiadające o tych grzechach reportaże. Część z tych historii (przynajmniej
jedna lub dwie) jest nam znana z mediów. Część okaże się bliska za sprawą
własnego doświadczenia, podobna do zasłyszanych historii, przywołująca na myśl
dobrze znane opinie. Część zaskoczy. Prawdopodobnie wszystkie wzbudzą emocje i
skłonią do refleksji. U mnie wywoływały nieraz także niekontrolowany szept:
„nie wierzę, nie wierzę…”. Zwłaszcza pierwszy - niezwykle mocna i dramatyczna
historia. Uderzenie, które już nie pozwoliło mi odłożyć książki na bok. Polecam.
Red. Ewa Wołkanowska-Kołodziej „Grzech jest kobietą”, PWN,
Warszawa 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz