maja 03, 2019

Ekolektury: Natacha Bustos i Francisco Sánchez „Czarnobyl – strefa”


Grażyna Latos: O książce, która podpowiada, co możemy zrobić, żeby nasz dom był bardziej ekologiczny, pisaliśmy ostatnio. Dziś coś zupełnie innego - komiks o ekologicznej katastrofie w Czarnobylu.

Grzegorz Lepianka: W kontekście książek naukowych lub przejmujących reportaży o wydarzeniach okołoczarnobylskich, komiks „Czarnobyl – strefa” to zaledwie opowiastka, mówiąca o tej chyba najbardziej znanej w dziejach katastrofie nuklearnej w sposób jedynie przyczynkowy i ogólnikowy, ale nawet jako taka jest przejmującym wołaniem o ekologiczną świadomość i opamiętanie się w ryzyku związanym z nieodpowiedzialnym i niebezpiecznym igraniem z siłą atomu.


Grażyna: „Czarnobyl – strefa” to historia trzypokoleniowej rodziny, którą katastrofa dotknęła bezpośrednio. Zanim jednak poznamy jej losy, autorzy komiksu wprowadzają nas w temat ówczesnych wydarzeń. Przypominają, że przyczyny eksplozji IV reaktora, która miała miejsce 26 kwietnia 1986 roku, do tej pory nie są znane. Wersji wydarzeń jest wiele. Co jednak najważniejsze to skutki. „Pięćdziesiąt ton materiałów radioaktywnych uwolnionych do atmosfery, skażenie okolicy na pięć tysięcy lat, tysiące dzieci chorych na raka” – pisze we wstępie Alvaro Colomer. Śmierć poniosło także wiele osób, które próbowały zmniejszyć ogrom tragedii. Strażacy, którzy jako pierwsi przybyli do kompleksu, umierali w męczarniach. Ich narządy wewnętrzne rozpadały się. Podobny los spotkał część „likwidatorów”, czyli tych, którzy walczyli ze skutkami katastrofy. W sumie było ich osiemset tysięcy. Ci, którzy przeżyli, często tracili nie tylko ogólnie pojmowane zdrowie, ale też kończyny.

Obok chorych i tragicznie zmarłych ważnym elementem katastrofy było kłamstwo ówczesnych władz. Mieszkańcy położonej trzy kilometry od Czarnobyla Prypeci zostali zapewnieni, że za 3 dni wrócą do swoich mieszkań. W ramach ewakuacji mieli zabrać tylko najważniejsze rzeczy. Ich domowi pupile mieli czekać. Nigdy nie pozwolono im wrócić.

Po tym, jak odkryto tzw. czerwony las, a więc wtedy, gdy władze zrozumiały, że radioaktywność może zmieniać kod genetyczny organizmów, ewakuowano także ludzi z pobliskich wiosek. Część domów zburzono, a skażony obszar ogrodzono. Mimo zakazów wiele starszych osób wróciło do swoich gospodarstw. Do dziś żyje tam około trzystu ludzi, głównie starszych kobiet.

Jedną z par staruszków decydujących się na powrót do domu są nasi bohaterowie. Leonid i Galia. Wolą umrzeć we własnym łóżku niż w mieście. Wracają do uprawy ziemi. I choć wszystko wskazuje na to, że do przeszłości już nie ma powrotu, oni starają się żyć, jak gdyby nic się nie stało. Katastrofa zmienia też życie ich córki Anny, która z wraz z synem zostaje ewakuowana. Nie wie, co się dzieje z pracującym w elektrowni mężem, ale do końca ma nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Po latach o strasznych wydarzeniach woli zapomnieć. Rodzinną historię chce jednak poznać jej syn.

Napisana przez Francisco Sancheza i zilustrowana przez Natachę Bustos historia Czarnobyla jest oszczędna zarówno w słowa, jak i kolory. Czerń i biel przepleciona z lękiem, smutkiem i dezorientacją bohaterów, stanowią mieszankę porażającą i poruszającą. To bardzo dobra powieść graficzna.


Grzegorz: Czytelniczy rok zakończyłem komiksem, który wpisuje się w moje najbardziej wstrząsające, hipnotyzujące, a jednocześnie pobudzające do refleksji podróżnicze wydarzenie z tego roku, a właściwie całego mojego życia, czyli wizytę w Czarnobylu, Prypeci i ogólnie rzecz nazywając „strefie wykluczenia”. Zamkniętą strefę czarnobylską, a w zasadzie ludzi, którzy brali udział w likwidacji szkód zaraz po katastrofie, przejmująco opisała Swietłana Aleksijewicz w swoim pokaźnych rozmiarów reportażu „Czarnobylska modlitwa”. Autorka opisywała szczegółowo skutki i wymiar ludzki awarii. Naukowo do tematu katastrofy czarnobylskiej podeszła Kate Brown w świetnie udokumentowanej książce „Czarnobyl. Instrukcje przetrwania”, a jako kontekst Czarnobyl pojawia się w jej innym reportażu historycznym „Plutopia. Atomowe miasta i nieznane katastrofy nuklearne”, gdzie Brown zajmuje się dwoma atomowymi miastami – Richland w USA i Oziorskiem w ZSRR – w których wielokrotnie dochodziło do poważnych zanieczyszczeń środowiska oraz szeregu nadużyć związanych z zakłamywaniem i pomniejszaniem ich wpływu na ekosystem oraz zdrowie i życie ludzi. Autorzy komiksu nie mają miejsca na takie detaliczne przyglądanie się różnym losom ludzkim jak w powyżej wspomnianych publikacjach i siłą rzeczy operują skrótami i symbolami, hasłowo przywołując horror katastrofy. Nie epatują dramatyzmem, ale w sugestywny i liryczny sposób przekazują prawdę o skażonym rejonie, do którego jedni przyjeżdżają zobaczyć skutki nieodpowiedzialnych działań i zaniedbań, a inni - jak samosioły (mieszkańcy, którzy nielegalnie osiedlili się w strefie) - wracają na swoją czarnobylską ziemię, mając poczucie, że właśnie tam jest ich miejsce. W kontekście naukowych prac komiks Bustos i Sancheza nie prezentuje niczego odkrywczego, ale na pewno jako powieść graficzna zasługuje na uwagę i docenienie, zwłaszcza że graficzne odwzorowanie Prypeci i jej okolic przedstawionych w komiksie jest sugestywne i zachowujące podobieństwo do autentycznych widoków, jakich można uświadczyć w strefie wykluczenia.



Natacha Bustos, Francisco Sánchez, „Czarnobyl – strefa”, Centrala, Poznań 2015

Przeczytaj pierwszy tekst z cyklu "Ekolektury" >>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger