Nie jestem
specjalistką od scenariuszy, ale na moje laickie oko, przynajmniej połowa
reportaży z najnowszej, reporterskiej książki Marcina Kąckiego, jest materiałem
na film. Znajdziemy w nich bowiem wszystko to, co kino kocha. Niewiarygodne
historie, ciekawych bohaterów, zaskakujące zakończenia, zbrodnie, dramat, krew
i walkę o sprawiedliwość…
„Plaża za
szafą. Polska kryminalna” to dwadzieścia cztery reportaże z różnych części Polski. Jednym z moich
ulubionych jest historia Anny, która w luksusowym życiu odnalazła sposób na
biznes. Jest to zresztą właśnie jedna z tych historii, na które zdecydowanie poszłabym
do kina. Moim drugim mocnym typem na scenariusz jest „Zemsta <<Włoszki>>”.
Ale „Plaża za szafą”, „Czeski błąd”, „Bracia”, czy „Załamanie szyfranta z
Zielonki” również zmieściłabym na podium.
Najwyższe
ciśnienie miałam prawdopodobnie podczas lektury tekstu „Pigułka na szczęście”. Historia
kobiety na wózku, która wytacza proces farmaceutycznej korporacji jest po prostu wstrząsająca. Generalnie, cała
pierwsza część książki, o wiele mówiącym tytule „Medical thriller”, jest naprawdę
mocna.
„Plaża za
szafą” to książka, którą czyta się z niedowierzaniem, z szybkim biciem serca i
niecierpliwością, jaka towarzyszy oczekiwaniu na rozwiązanie zagadki. Krótko
mówiąc, czyta się naprawdę świetnie. Obok przyjemności lektury, Kącki daje nam
jednak coś więcej. Jakąś prawdę o Polsce. O tym kto ma w niej władzę, o
kolesiostwie i o tym, co ludzie są gotowi zrobić, żeby zrealizować swoje cele. Dla
jakich korzyści są w stanie złamać prawo. Z jakich powodów mogą zabić.
Marcin
Kącki, „Plaża za szafą. Polska kryminalna”, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz