Po poradniki i książki psychologiczne nie sięgam zbyt często, ale od czasu do czasu
zdarza mi się. Zwłaszcza po takie, które mają uczyć samoakceptacji i łagodności
– dla siebie i innych. Cenię te, które rozjaśniają mi moje własne stany i
emocje. Nie cierpię za to poradników, które pod przykrywką psychologicznych, serwują
pouczenia np. o tym, jak należy i jak nie należy się ubierać. Do tych ostatnich
należy, niestety, książka Iwony Majewskiej-Opiełki.
„Najważniejszy związek, czyli mądra miłość do siebie” to moje
dotychczasowe największe czytelnicze rozczarowanie roku.
Sięgnęłam po nią, bo urzekł mnie już sam tytuł. Gdy ją po
raz pierwszy otworzyłam, przeczytałam cytat z Rodericka Thorpa: „Musimy się
nauczyć bycia swoim najlepszym przyjacielem, ponieważ zbyt łatwo wpadamy w pułapkę
bycia swoim najgorszym wrogiem”. A ja bywam swoim wrogiem. Z opisu
zamieszczonego z tyłu książki dowiedziałam się, że dla autorki miłość do siebie
również nie od zawsze była czymś oczywistym. Że do momentu, w którym pokochała
siebie, musiała przejść niełatwą drogę. A teraz pragnie podzielić się swoim
doświadczeniem i pomóc nam zbudować zdrowy związek z samymi sobą, z którego
będziemy mogli czerpać siłę i radość. Dla mnie to wszystko brzmiało super. Ale
książka super nie jest.
Zacznę może od kwestii dzielenia się przez autorkę swoim
doświadczeniem. Przez całą książkę przewijają się ramki zatytułowane „Tobie to
łatwo”. W nich autorka udowadnia, że wbrew pozorom jej też nie było łatwo. Pisze
na przykład o tym, że nie dostała w domu wzorców szczęścia i nie została
wychowana w poczuciu własnej wartości. Wszystko wypracowała sobie sama. No i
właśnie. Mam poczucie, że w tym dzieleniu się własnym doświadczeniem chodzi
przede wszystkim o pokazanie, jak autorka sobie świetnie poradziła. Zdecydowanie
za mało tu bowiem: rozumiem, ja też byłam w tym miejscu. A za dużo: mnie się
udało, więc i ty nie szukaj wymówek.
Doświadczeń autorki jest w tej książce zdecydowanie za dużo.
Podczas lektury momentami miałam wrażenie, że czytałam autobiografię, nie
poradnik. Do historii z życia autorki dochodzą tu bowiem także jej przekonania
na różne tematy. Także w kwestii ubioru. I uwaga, swoje przekonania podziela ona
z księdzem, którego w książce cytuje.
„Ksiądz Piotr Pawlukiewicz w jednym ze swoich (wcześniej tu
przytaczanych) kazań mówi o „mundurkach dziewcząt” - dżinsach. (…) Oczywiście ładnie
może być komuś również w dżinsach, jeśli jednak jest to strój codzienny,
niezmienny i połączony z szaroburą bluzką „niewidką”, to może faktycznie
świadczyć o braku troski o własny wygląd.”
I jeszcze dwa cytaty,
które bardzo „lubię”:
„W przypadku kobiet elementami radosnego celebrowana
kobiecości są sukienka i spódnica. Niestety coraz rzadziej można je zobaczyć na
ulicach europejskich i północnoamerykańskich miast.”
„Jeśli ubierasz się szaroburo, to nie powiesz mi, że w duszy
masz ferię kolorów, radość i pozytywne nastawienie do siebie i świata.”
A jednak fragmenty pouczające nas w kwestii ubioru nie są
najgorsze. Najgorsze są te dotyczące seksu. Gdy autorka pisze o „oddawaniu się”
kobiet oraz leczeniu w ten sposób własnych kompleksów, nie rozumiejąc, iż
kobiety, podobnie jak mężczyźni, mogą w seksie także brać, czerpać przyjemność
i zaspokajać własne potrzeby, które wcale nie muszą oznaczać problemów natury
psychicznej, już nie chcę czytać tego „poradnika” dalej. Więc może na tym już
poprzestańmy. Książki w każdym razie zdecydowanie nie polecam.
Iwona Majewska-Opiełka „Najważniejszy związek, czyli mądra
miłość do siebie”, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne 2017
Jak tylko słyszę słowo "poradnik" i "oparty na moim doświadczeniu życiowym" to automatycznie zaczynam się buntować. Wolę, gdy w prostowaniu ścieżek pomaga mi literatura albo nauka, a nie jakaś nieznana mi osoba o zupełnie innym życiu niż ja. Dzięki temu rozczarowanie tą książką mi nie grozi 😀
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a ja bardzo cenię sobie doświadczenie innych, o ile jest odpowiednio podane. Uwielbiam np: "taka jest moja historia, może coś sobie z niej weźmiesz". Bo zwykle coś biorę. Nie znoszę natomiast: "ponieważ ja zrobiłam tak, ty powinnaś zrobić tak a tak". No a tu tego pouczania jest zdecydowanie za dużo...
Usuń