Co sprawiło, że amerykańscy prezydenci zaczęli się uśmiechać
na oficjalnych portretach? I dlaczego autorzy szesnastowiecznych poradników
zalecają swoim czytelnikom, aby byli smutni, a współczesnych, aby byli weseli? Wprowadzając
w temat ludzkich namiętności, Tiffany Watt Smith prezentuje szereg, niezwykle
interesujących zagadnień, dotyczących tego, jak zmieniało się myślenie o
uczuciach. Między innymi przywołuje pytania, jakie stawiali przed sobą badacze.
Bardzo ciekawe są pytania o pojawianie się nowych emocji. Takich
jak ringxiety, czyli zaniepokojenie wywołane przez dzwonek telefonu
komórkowego, którego źródła nie potrafimy zlokalizować.
Zanikanie i pojawianie się emocji, rytuały związane z pewnymi
stanami emocjonalnymi, czy też różna akceptacja dla konkretnych emocji w
różnych okresach historycznych, doprowadziły badaczy do momentu, w którym
zaczęli pytać o wpływ, jaki na nasze indywidualne doświadczenia wywiera
kultura.
Wpływ kultury na to, jak postrzegamy pewne emocje, jest
jednym z najbardziej interesujących wątków podjętych w książce. Jak pisze we
wprowadzeniu autorka, nawet opisy emocji,
które uważa się za „podstawowe” lub „uniwersalne”, jak strach czy niesmak,
różnią się w zależności od czasu i miejsca. Konfucjański zbiór zasad i
rytuałów, powstały nie później niż w I wieku p.n.e. wymienia siedem uczuć - radość,
gniew, smutek, strach, miłość, niechęć i zamiłowanie. Rene Descartes twierdził,
że „uczuć pierwotnych” istnieje sześć i jest to podziw, miłość, nienawiść, pożądanie,
radość i smutek. Według psychologów ewolucyjnych, wszyscy ludzie, w ten sam
sposób, przejawiają siedem do ośmiu „podstawowych” emocji. Zwykle na liście
pojawia się wstręt, strach, zaskoczenie, gniew, radość i smutek (nie pojawia
się miłość, której przejawy w ogromnej mierze zależą od kultury). W książce
Watt Smith przedstawionych emocji jest aż sto pięćdziesiąt.
Mówiąc o emocjach autorka przywołuje amerykańskiego
antropologa Clifforda Geertza. Pytał on o różnicę między mimowolnym mrugnięciem
a puszczeniem oka. W kategoriach czysto fizycznych, jako seria skurczów mięśni
powieki, mrugnięcie i puszczenie oka są właściwie nie do odróżnienia. Dzięki świadomości kontekstu kulturowego,
zrozumieniu istoty zabawy, żartu oraz wyuczonych konwencji możemy jednak
prawdziwie zrozumieć sens puszczenia oka. Tak samo jest z emocjami. Dla ich
zrozumienia potrzebujemy kontekstu.
Tiffany Watt Smith w „Księdze ludzkich uczuć” daje nam
kontekst. Pokazuje różne sposoby postrzegania i odgrywania emocji. W książce
znajdziemy emocje właściwe konkretnym kulturom, dla których w innych kregach
brak jest nawet nazwy. Przykładem jest song, czyli oburzenie z powodu
otrzymania niesprawiedliwie małej części jakiejś większej całości – ważne w
kulturach regionu Pacyfiku. Innym ciekawym przykładem może być awumbuk, czyli
swoista pustka, która ogarnia gospodarzy po wyjeździe gości. Doświadczenie to
jest dobrze znane plemieniu Baining, zamieszkującemu góry Papui-Nowej Gwinei. Bliższą
nam geograficznie emocją jest gezelligheid. Terminem tym Holendrzy nazywają
poczucie bycia przytulonym i zaopiekowanym, przy jednoczesnym przebywaniu w
ciepłym i przytulnym miejscu z przyjaciółmi.
Poza terminami właściwymi konkretnym krajom i kulturom, Watt
Smith prezentuje także emocje właściwe dla konkretnych momentów historycznych. Na
przykład acedia – krótkotrwały, ale zgubny w skutkach kryzys emocjonalny,
zazwyczaj dopadający człowieka między jedenastą rano a czwartą popołudniu. W IV
wieku uważano ją za najgroźniejszą ze wszystkich grzesznych namiętności. W VI
wieku usunięto ją z listy grzechów śmiertelnych. Dziś nie ma już nawet
faktycznego odpowiednika.
W książce Watt Smith znajdziemy wiele egzotycznych, lub
tylko egzotycznie brzmiących nazw emocji. Jak abhiman, amae, depaysement, fago,
han, hiraeth, hwyl, ilinx, liget, mehameha, mudita, nakhes, oime, saudade,
toska, czy viraha. Znajdziemy również uczucia, o których często słyszymy. Jak
ciekawość, duma, głód, czy irytacja. Będą też emocje, których być może nigdy
nie nazwalibyśmy emocjami. Jak przyjemne ciepełko.
„Księga ludzkich uczuć’, to książka-przewodnik w podróży w
czasie, przestrzeni, a nawet do wnętrza siebie. Zaskakująca i niezwykle ciekawa. Zdecydowanie
polecam.
Tiffany Watt Smith
„Księga ludzkich uczuć", Wydawnictwo w.a.b. 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz