„Jesteśmy zapomnianym,
niewidzialnym, zakopanym w piachu fragmentem historii Izraela i Palestyny. Nie
obchodzimy nikogo, nawet arabskich braci” – mówi jeden z bohaterów najnowszej
książki Pawła Smoleńskiego „Wieje Szarkijja. Beduini z pustyni Negew”. Bohater
jest Beduinem, bo to właśnie Beduinom poświęcona jest ta książka.
Kiedy w 1948 roku po
walkach żydowsko-egipskich Izrael wygnał 90% Beduinów, na pustyni zostało ich
już tylko 10 tysięcy. Najpierw zostali zamknięci między Beer Szawą, Dimoną i
Aradem, a następnie otoczeni zasiekami. Nałożono na nich prawo stanu wojennego
z obowiązkiem przepustek, kontrolami wojskowymi, rewizjami i aresztami. Po
wielu latach, kiedy zniknęły zasieki i skończył się stan wojenny, pojawił się
problem ziemi. Beduini wiedzieli, że ziemia na której się znajdują należy do
nich od wieków. Niektórzy mieli nawet na to odpowiednie dokumenty. A jednak
okazało się, że teraz pustynia należy do państwa żydowskiego.
Zaczęły się więc
przesiedlenia. Beduinów przeganiano do powstałych specjalnie dla nich miasteczek
zwanych townships. Dla ludzi pustyni
mieszkanie w mieście to jednak zaprzeczenie ich kultury. Część, która się
przeniosła, tęskni za przestrzenią, za wiatrem i pustynną ziemią. Część, która
została, raz po raz doświadcza wyburzania jej domów. Niektóre pustynne wsie,
jak Al-Arakib, spotkało to już ponad sto razy.
Państwo ma plany
urbanizacyjne, przemysłowe i ekologiczne. Nieuznane wsie i pojedyncze namioty przeszkadzają
w ich realizacji. Jednocześnie niektórzy funkcjonariusze tego samego państwa są
przekonani, że mają wobec Beduinów obowiązki. Na uniwersytecie w Beer Szewie
powstały specjalne programy, żeby zachęcić ich do nauki. Tak zrodziła się
trzecia generacja Beduinów. Młodych ludzi, którzy znają języki, mają wiedzę i
dyplomy. Na razie to wciąż niewielka grupa, ale aktywna. Tworzą organizacje
pozarządowe, walczą o prawa człowieka. Należące do tej generacji dziewczyny prą
pod prąd wielowiekowej beduińskiej tradycji. Nadal jednak upominają się o swoją
kulturę, która jest ich dziedzictwem. Pragną jednak to dziedzictwo zmodernizować,
dopasować do XXI wieku. Państwo im tego nie ułatwia. Postrzegają je jako
opresję.
O opresji wobec
Beduinów i niesprawiedliwości państwa Izraelskiego wciąż mówi się za mało, ale
na szczęście się mówi. Mówi Smoleński. Mówią jego bohaterowie. Jak scenarzysta
Guy Ofran.
Ofran urodził się na
żydowskiej wsi na Negewie i miał wielu beduińskich kolegów. Widział jak wojsko
odbiera im ziemię. Jak ich koledzy w wojsku wyzywają ich od złodziei. Znał
historię nierównego traktowania Beduinów przez Żydów. Jak ta z 2007 roku kiedy
żydowski farmer strzelał z karabinu do dwóch Beduinów, którzy weszli na teren
jego gospodarstwa. Jeden został ciężko ranny drugi zmarł. W 2008 roku Parlament
Izraela uznał, że strzelanie do intruzów mieści się w granicach obrony
koniecznej. Ranny Beduin otrzymał 20 miesięcy więzienia. „Czy gdyby farmer
zastrzelił żydowskiego złodzieja, też rozeszłoby się to po kościach? A może
trafiłby do więzienia? Ta ustawa dała licencję na zabijanie, lecz tylko ze
względu na narodowość. Do Arabów można strzelać” – myśli Ofran.
W książce Smoleńskiego
znajdziemy wiele przykładów nierównego traktowania Beduinów, lub też po prostu
przemocy, jaką Izrael wobec nich stosuje. Znajdziemy jednak także piękne
rozdziały o beduińskiej kulturze i tradycji. Jak ten, w którym syn szejka
Walida, Adel, zabiera na pustynię ludzi po wojennych traumach. Wśród swoich
pacjentów ma także żydowskie, zagubione w życiu dzieci z Negewu. Adel prowadzi
terapię poprzez pracę z wielbłądami.
Niezwykle ciekawe, a
miejscami także bardzo optymistyczne, są rozdziały poświęcone sytuacji beduińskich kobiet. Bardzo ciekawą
bohaterką jest Sarab – wykładowczyni gender i feministka, profesorka na
Uniwersytecie Ben Guriona. Córka Beduina z pustyni i Palestynki z Nazaretu.
Pierwsza beduinka w Izraelu wyróżniona tytułem doktora. Rozprawę doktorką napisała o pierwszym
pokoleniu beduinek z wyższym wykształceniem. Wcześniej, pracę dyplomową
napisała na temat beduińskich dziewczynek. Zastanawiała się w niej dlaczego tak
wiele z nich kończy edukację na szkole podstawowej.
Rozmowa z Sarab dotyczy
m.in. wielożeństwa. Według Sarab wielożeństwo jest „przemocą wobec kobiet.
Demagogicznym i prostackim nadużyciem w interpretowaniu wiary. Koran nie
nakazuje brania kilku żon. Wyznacza ścisłe ramy – ciężką chorobę, bezpłodność –
kiedy można to ewentualnie zrobić. Ale to mężczyzna musi prosić a kobieta
wyrazić zgodę. Dobrowolnie, bez żadnego przymusu i nacisków. Inaczej to również
przestępstwo religijne.”
Jak mówi Sarab, Izrael
cicho przyzwala na poligamię, choć w świetle prawa wielożeństwo jest nielegalne
i ścigane. Izrael stwarza warunki na istnienie poligamii. Nie jest tak
kategoryczne jak w innych arabskich sprawach, np. przy odbieraniu ziemi.
Paweł
Smoleński, „Wieje Szarkijja. Beduini z pustyni Negew”, Wydawnictwo Czarne,
Wołowiec 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz