lutego 12, 2017

Wieje Szarkijja. Beduini z pustyni Negew


„Jesteśmy zapomnianym, niewidzialnym, zakopanym w piachu fragmentem historii Izraela i Palestyny. Nie obchodzimy nikogo, nawet arabskich braci” – mówi jeden z bohaterów najnowszej książki Pawła Smoleńskiego „Wieje Szarkijja. Beduini z pustyni Negew”. Bohater jest Beduinem, bo to właśnie Beduinom poświęcona jest ta książka.

Kiedy w 1948 roku po walkach żydowsko-egipskich Izrael wygnał 90% Beduinów, na pustyni zostało ich już tylko 10 tysięcy. Najpierw zostali zamknięci między Beer Szawą, Dimoną i Aradem, a następnie otoczeni zasiekami. Nałożono na nich prawo stanu wojennego z obowiązkiem przepustek, kontrolami wojskowymi, rewizjami i aresztami. Po wielu latach, kiedy zniknęły zasieki i skończył się stan wojenny, pojawił się problem ziemi. Beduini wiedzieli, że ziemia na której się znajdują należy do nich od wieków. Niektórzy mieli nawet na to odpowiednie dokumenty. A jednak okazało się, że teraz pustynia należy do państwa żydowskiego.

Zaczęły się więc przesiedlenia. Beduinów przeganiano do powstałych specjalnie dla nich miasteczek zwanych townships. Dla ludzi pustyni mieszkanie w mieście to jednak zaprzeczenie ich kultury. Część, która się przeniosła, tęskni za przestrzenią, za wiatrem i pustynną ziemią. Część, która została, raz po raz doświadcza wyburzania jej domów. Niektóre pustynne wsie, jak Al-Arakib, spotkało to już ponad sto razy.

Państwo ma plany urbanizacyjne, przemysłowe i ekologiczne. Nieuznane wsie i pojedyncze namioty przeszkadzają w ich realizacji. Jednocześnie niektórzy funkcjonariusze tego samego państwa są przekonani, że mają wobec Beduinów obowiązki. Na uniwersytecie w Beer Szewie powstały specjalne programy, żeby zachęcić ich do nauki. Tak zrodziła się trzecia generacja Beduinów. Młodych ludzi, którzy znają języki, mają wiedzę i dyplomy. Na razie to wciąż niewielka grupa, ale aktywna. Tworzą organizacje pozarządowe, walczą o prawa człowieka. Należące do tej generacji dziewczyny prą pod prąd wielowiekowej beduińskiej tradycji. Nadal jednak upominają się o swoją kulturę, która jest ich dziedzictwem. Pragną jednak to dziedzictwo zmodernizować, dopasować do XXI wieku. Państwo im tego nie ułatwia. Postrzegają je jako opresję.

O opresji wobec Beduinów i niesprawiedliwości państwa Izraelskiego wciąż mówi się za mało, ale na szczęście się mówi. Mówi Smoleński. Mówią jego bohaterowie. Jak scenarzysta Guy Ofran.

Ofran urodził się na żydowskiej wsi na Negewie i miał wielu beduińskich kolegów. Widział jak wojsko odbiera im ziemię. Jak ich koledzy w wojsku wyzywają ich od złodziei. Znał historię nierównego traktowania Beduinów przez Żydów. Jak ta z 2007 roku kiedy żydowski farmer strzelał z karabinu do dwóch Beduinów, którzy weszli na teren jego gospodarstwa. Jeden został ciężko ranny drugi zmarł. W 2008 roku Parlament Izraela uznał, że strzelanie do intruzów mieści się w granicach obrony koniecznej. Ranny Beduin otrzymał 20 miesięcy więzienia. „Czy gdyby farmer zastrzelił żydowskiego złodzieja, też rozeszłoby się to po kościach? A może trafiłby do więzienia? Ta ustawa dała licencję na zabijanie, lecz tylko ze względu na narodowość. Do Arabów można strzelać” – myśli Ofran.

W książce Smoleńskiego znajdziemy wiele przykładów nierównego traktowania Beduinów, lub też po prostu przemocy, jaką Izrael wobec nich stosuje. Znajdziemy jednak także piękne rozdziały o beduińskiej kulturze i tradycji. Jak ten, w którym syn szejka Walida, Adel, zabiera na pustynię ludzi po wojennych traumach. Wśród swoich pacjentów ma także żydowskie, zagubione w życiu dzieci z Negewu. Adel prowadzi terapię poprzez pracę z wielbłądami.

Niezwykle ciekawe, a miejscami także bardzo optymistyczne, są rozdziały poświęcone  sytuacji beduińskich kobiet. Bardzo ciekawą bohaterką jest Sarab – wykładowczyni gender i feministka, profesorka na Uniwersytecie Ben Guriona. Córka Beduina z pustyni i Palestynki z Nazaretu. Pierwsza beduinka w Izraelu wyróżniona tytułem doktora.  Rozprawę doktorką napisała o pierwszym pokoleniu beduinek z wyższym wykształceniem. Wcześniej, pracę dyplomową napisała na temat beduińskich dziewczynek. Zastanawiała się w niej dlaczego tak wiele z nich kończy edukację na szkole podstawowej.

Rozmowa z Sarab dotyczy m.in. wielożeństwa. Według Sarab wielożeństwo jest „przemocą wobec kobiet. Demagogicznym i prostackim nadużyciem w interpretowaniu wiary. Koran nie nakazuje brania kilku żon. Wyznacza ścisłe ramy – ciężką chorobę, bezpłodność – kiedy można to ewentualnie zrobić. Ale to mężczyzna musi prosić a kobieta wyrazić zgodę. Dobrowolnie, bez żadnego przymusu i nacisków. Inaczej to również przestępstwo religijne.”

Jak mówi Sarab, Izrael cicho przyzwala na poligamię, choć w świetle prawa wielożeństwo jest nielegalne i ścigane. Izrael stwarza warunki na istnienie poligamii. Nie jest tak kategoryczne jak w innych arabskich sprawach, np. przy odbieraniu ziemi.

Paweł Smoleński, „Wieje Szarkijja. Beduini z pustyni Negew”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger