października 30, 2017

KSIĄŻECZKA TYGODNIA: „W głębinach oceanu”

KSIĄŻECZKA TYGODNIA: „W głębinach oceanu”

„W głębinach oceanu” to przepięknie wydana książeczka opowiadająca o rejsie jachtu Oceano. Rejsie nie byle jakim, bowiem dookoła świata, w dodatku z przygodami w postaci sztormu. Dzięki technice pop-up najmłodsi czytelnicy i czytelniczki poznają nie tylko historię samego rejsu, ale przede wszystkim będą mogli zobaczyć to, co zwykle jest dla ich oczu niedostępne. To, co znajduje się pod wodą. W tytułowych głębinach oceanu.

Ta książka wręcz pachnie przygodą! Rozbudza ciekawość, pobudza do działania, ale też uczy uważności. Na pierwszy rzut oka nie sposób zauważyć wszystkich skarbów, które na co dzień skrywa ciemna woda. Trzeba się skoncentrować, rozejrzeć, zwrócić uwagę na szczegóły. To z kolei uczy cierpliwości, a ostatecznie za tę cierpliwość nagradza.


W przypadku starszych dzieci książka może być świetnym punktem wyjścia do poważniejszej rozmowy. Na przykład o szacunku dla przyrody (skąd na dnie oceanu wzięły się butelki?). Przy wielu tematach można posłużyć się metaforami, jakie podsuwają autorzy. Idealnym przykładem jest kwestia oceniania (np. innych ludzi). Ta książka pokazuje jak wiele rzeczy jest niedostępnych dla naszych oczu. Zamiast oceniać po pozorach dobrze jest więc poznać – możliwie dogłębnie.


„W głębinach oceanu”, Anouck Boisrobert i Louis Rigaud, Wydawnictwo dwie siostry, Warszawa 2017

października 29, 2017

Opowieść podręcznej

Opowieść podręcznej

Żyjąca obecnie nowym życiem „Opowieść podręcznej” powstała w Stanach Zjednoczonych w 1985 roku, a więc w czasie wprowadzenia afirmowanej przez konserwatystów doktryny Regana. Piszę o tym nie bez powodu. Kraj ukazany w książce, przedstawia bowiem świat po konserwatywnej rewolucji. Pesymistyczna wizja przyszłości, w której kobiety zostają pozbawione praw, zrodziła się nie tyle jako wynik fantazjowania, co z krytycznej obserwacji zastanej rzeczywistości.

Jesteśmy w totalitarnej i fundamentalistycznej Republice Gilead. Naszą przewodniczką po porewolucyjnej rzeczywistości jest Podręczna, czyli kobieta, której głównym zadaniem jest urodzenie dziecka mężczyźnie ze sfery rządzącej. Jej zniewolenie wyraża się m.in. poprzez nadanie jej nowego imienia. Freda. Należąca do Komendanta imieniem Fred.

Na jej głowie czepiec z białymi skrzydłami ogranicza widoczność. Podręczna nie może patrzeć gdzie chce, rozmawiać z kim chce. Nie jest wolna. Nie może chodzić tam, gdzie ma ochotę. Jedynym co pozostało samotnej i zaszczutej kobiecie, jest jej pamięć. Błogosławieństwo i przekleństwo zarazem. Wspomnienia dawnego życia, w którym pracowała, kochała i była kochana, bolą. Jednocześnie jednak przypominają o tej, dla której warto to wszystko przetrwać. O córce. 

Zanim świat się zmienił, zanim została Podręczną, żyła życiem milionów współczesnych kobiet. Miała pracę, konto bankowe i rodzinę. Latem nosiła bluzki na ramiączkach a jesienią długie jeansy. Mogła się głośno śmiać, prowadzić samochód, palić papierosy i czytać książki. Teraz nawet czytać i palić nie może.

„Opowieść podręcznej” przeraża swoją realnością. Świat opisywany przez Podręczną, mógłby być naszym światem. Może za dziesięć lat, ale może za rok, lub za kilka miesięcy. Próby odebrania czy ograniczenia wolności kobiet są w końcu naszą codziennością. Jakie mogą być ich konsekwencje? Strach czytać.

Strach warto jednak pokonać. Fascynująca lektura!

Margaret Atwood, „Opowieść podręcznej”, Wielka Litera, Warszawa 2017

października 27, 2017

Literacki przegląd tygodnia. Booknet (22)

Literacki przegląd tygodnia. Booknet (22)

1. Co oznacza litera M, czyli tajemnica "Ostatniej wieczerzy"
Dan Brown wskazuje, że na obrazie Leonarda da Vinci znajduje się ukryty symboliczny przekaz. Wynika z niego, że postać na fresku po prawej stronie Jezusa to jego żona Maria Magdalena. Wyobrażenie "wiecznej kobiecości", którą postanowił zniszczyć oficjalny Kościół.

2. Święto literatury? Coraz bardziej wątpię
Bardzo ciekawy, krytyczny tekst Pauliny Małochleb o festiwalach literackich, promowaniu autorów i zbytnim samozadowoleniu.

3. W Krakowie trwają Targi Książki
21. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie odbywają się w dniach 26 - 29 października. Od trzech lat Targi mają miejsce w obiekcie EXPO Kraków, który na cztery dni zamienia się w istny książkowy raj. 

4. Konkurs reporterski Wydawnictwa Poznańskiego
Zapraszamy do udziału w konkursie na stypendium reporterskie, którego celem jest wspieranie młodych reportażystów i reportażystek oraz promowanie rzetelnych, polskich reportaży współczesnych. Uczestnikiem konkursu może być każda osoba pełnoletnia posiadająca obywatelstwo polskie, która do 15.01.2018 r. prześle plan projektu reporterskiego, który zamierza zrealizować.

5. Ciekawa rozmowa z Zadie Smith
Zanim wynaleziono pigułkę antykoncepcyjną, wydawanie potomstwa na świat nie wchodziło w ogóle do sfery decyzji. Nie dziwi mnie to, że ludzie czekają 10-15 lat, zanim zdecydują się mieć dziecko. Nie są w stanie podjąć tej decyzji! Rozmowa z Zadie Smith.

6. "Księga nocnych kobiet" Marlona Jamesa zderzona z "Koleją podziemną" Colsona Whiteheada
Panie i panowie, oto starcie literackich prymusów: czytanych, nagradzanych, dyskutowanych. W lewym narożniku sensacja ostatnich lat – Amerykanin Colson Whitehead, lat 47, wyróżniony dotąd Pulitzerem i National Book Award za „Kolej podziemną” (2016). W prawym – o rok młodszy Jamajczyk Marlon James, którego „Krótką historię siedmiu zabójstw” (2014) osnutą wokół historii zamachu na Boba Marleya nagrodzono Bookerem.

7. CzytamRecenzuje.pl o najlepszych blogach książkowych
W tekście wspomniany został również Projekt: książki, jako jeden z tych, które świadomie budują swoją markę i aktywnie działają.

8. Rozdano Nagrody Angelusa!
Rosyjski pisarz Oleg Pawłow laureatem Angelusa, Węgierka Andrea Tompa Nagrody Czytelników im. Natalii Gorbaniewskiej - oto werdykt ogłoszony w sobotę wieczorem w Teatrze Muzycznym Capitol.

*****************
Przez cały tydzień śledzę około literackie wydarzenia. Przeglądam prasę i internet. Wyszukuję ciekawe informacje, inspirujące filmiki i ważne rozmowy. Na bieżąco publikuję je na facebookowym fanpage’u. W piątek, zebrane w postaci „Booknetu” lądują na blogu.

Powyżej znajdziecie materiały opublikowane na fb w dniach 23.10-27.10.2017

Chcesz być na bieżąco? Polub bloga na Facebooku!


Zdjęcie: pixabay.com 

października 24, 2017

KSIĄŻECZKA TYGODNIA: Uczucia, co to takiego?

KSIĄŻECZKA TYGODNIA: Uczucia, co to takiego?

Są takie rzeczy, których małych dzieci uczyć nie trzeba. Stawianie pytań jest zdecydowanie jedną z nich. Pragnienie poznania i zrozumienia świata rodzi się u najmłodszych naturalnie. Część kwestii, które podnoszą ma z kolei naturę pytań filozoficznych. Nie ma na nie jednoznacznych odpowiedzi.

Filozofia jest fantastyczną gimnastyką umysłu. Jej fundament stanowią właśnie pytania. Autor niepozornej, różowej książeczki “Uczucia, co to takiego?” pięknie wykorzystał tę naturalną potrzebę dziecka do filozofowania.

Oscar Brenifier postawił przed dziećmi sześć ważnych pytań: skąd wiesz, że rodzice cię kochają?; czy jesteś zazdrosny o swoich braci i siostry?; dlaczego kłócisz się z tymi, których kochasz?; czy dobrze jest być zakochanym?; czy lepiej jest być samemu, czy z przyjaciółmi?; czy boisz się wypowiadać przed całą klasą? 


Każde z tych pytań prowadzi do sześciu odpowiedzi, które z kolei rodzą kolejne pytania, każące raz jeszcze zastanowić się nad wcześniej udzieloną odpowiedzią. Same odpowiedzi tylko pozornie stanowią bowiem cel namysłu. W rzeczywistości celem jest już sam proces myślenia, poszukiwania, refleksji.



Atutem książki, jest oparcie rozwoju dziecka na jego naturalnych umiejętnościach i skłonnościach. Brenifier nie narzuca sztucznych, odległych tematów. Cały czas porusza się w obrębie życia codziennego. Całość dopełniają humorystyczne ilustracje Serge’a Blocha, które obcowanie z książką czynią jeszcze przyjemniejszym.

Książka przeznaczona jest dla dzieci od szóstego roku życia i świetnie sprawdza się jako inspiracja do rozmowy z rodzicami. Warto zwrócić uwagę na całą serię „Dzieci filozofują”.

Oscar Brenifier i Serge Bloch,  „Uczucia, co to takiego?”, Wydawnictwo Zakamarki, 2017

października 22, 2017

8 najciekawszych około literackich materiałów tygodnia. Booknet (21)

8 najciekawszych około literackich materiałów tygodnia. Booknet (21)

Najciekawsze około literackie materiały tygodnia!

1. Sztuka z książek
Książki. Magazyn do czytania przypomina twórczość Ekateriny Panikanovej. Urodzona w 1975 roku w Petersburgu artystka, mieszkająca obecnie w Rzymie, zmienia stare książki w obrazy.

2. "Niksy" Nathana Hilla to amerykańska epopeja na nasze czasy. J.J. Abrams już bierze się za serial
Ameryka nie była tak podzielona nawet w czasach wojny w Wietnamie. A Nathan Hill to w "Niksach" opisuje. Na przeszło 800 stronach! I gdy już chcesz tę cegłę odłożyć, wjeżdża nowy wątek i jeszcze ciekawsza zagadka.

3. Dan Brown pokazał domową bibliotekę, w której trzyma wszystkie wydania swoich książek
Jeden z pokoi Browna nazywa się Fortecą Wdzięczności. Urządzone w drewnie pomieszczenie aż po sufit wypełnione jest setkami wydań wszystkich ośmiu powieści pisarza. Stoją tu również polskie edycje książek opublikowane przez wydawnictwa Sonia Draga i Albatros.

4. Nagroda Bookera 2017 dla George'a Saundersa za "Lincoln in the Bardo", niezwykłą powieść mistrza opowiadań
Nagrodzoną powieść „Lincoln in the Bardo” zainspirowało wydarzenie historyczne. W 1862 roku 11-letni syn Abrahama Lincolna Willie zmarł na dur brzuszny. Chłopiec został pochowany na cmentarzu w Waszyngtonie. Saunders przedstawia dziecko uwięzione w stanie przejściowym między życiem a śmiercią i obserwowane przez innych zmarłych. Wszyscy oni nie mogą zaakceptować śmierci, a Willie czeka, aż jego ojciec po niego powróci.

5. Film „Księgarnia” został wybrany Najlepszą Międzynarodową Adaptacją Literacką 2017 roku
Najnowszy film Isabel Coixet - reżyserki takich obrazów jak "Elegia", "Moje życie beze mnie", czy "Życie ukryte w słowach" - został wybrany Najlepszą Międzynarodową Adaptacją Literacką 2017 roku. „Księgarnia” została nakręcona na podstawie nominowanej do Bookera powieści pod tym samym tytułem.

6. Pierwszy odcinek z serii reportaży o księgarniach kameralnych "Misja: Księgarnia"

7. Nagroda Historyczna Moczarskiego 2017. Dziesięć nominowanych książek
Nagroda Historyczna im. Kazimierza Moczarskiego jest nagrodą za najlepszą książkę historyczną roku. Poznajcie tegorocznych nominowanych.

8. "Swing Time" zaczyna się sensacyjnie, ale Zadie Smith jest tu posępna jak nigdy dotąd
Zadie Smith ratuje świat. Czasem nieudolnie, skoro wątek gwiazdy przypominającej Madonnę w jej nowej powieści to kompletny niewypał. "Swing Time" to najbardziej przygnębiająca książka w dorobku brytyjskiej gwiazdy literatury.

*****************

Przez cały tydzień śledzę około literackie wydarzenia. Przeglądam prasę i internet. Wyszukuję ciekawe informacje, inspirujące filmiki i ważne rozmowy. Na bieżąco publikuję je na facebookowym fanpage’u. W każdą niedzielę, zebrane w postaci „Booknetu” lądują na blogu.

Powyżej znajdziecie materiały opublikowane na fb w dniach 16.10-22.10.2017

Chcesz być na bieżąco? Polub bloga na Facebooku!

października 20, 2017

KSIĄŻECZKA TYGODNIA: "Książka, dzięki której pokochasz książki"

KSIĄŻECZKA TYGODNIA: "Książka, dzięki której pokochasz książki"

„Książeczka tygodnia” to nowy cykl, którego bohaterkami są książki tworzone z myślą o młodych, młodszych i najmłodszych czytelnikach i czytelniczkach.


Na początek, w ramach inauguracji cyklu, postanowiłam przedstawić książkę, której głównym tematem jest nic innego, jak właśnie książki. 


„Książka, dzięki której pokochasz książki. Nawet jeśli nie lubisz czytać” to pozycja, która w mądry, ale też szalenie dowcipny sposób zachęca do czytania. Jej autorka Francoize Boucher znalazła bowiem aż  kilkadziesiąt powodów, dla których warto czytać książki. Nie wszystkie są poważne i niepodważalne. Właściwie większość z nich jest dość absurdalna. Najważniejsze jednak, że wszystkie one przedstawiają książkę jako coś fajnego. Coś, co warto mieć i z czym warto obcować.


"Książka, dzięki której pokochasz książki. Nawet jeśli nie lubisz czytać" Francoize Boucher, wydawnictwo Muchomor, Warszawa 2017

października 15, 2017

Na pokuszenie

Na pokuszenie

Wojna secesyjna. Wirginia, pierwszy tydzień maja. Amelia Dabney, młoda uczennica żeńskiej szkoły z internatem, spędza popołudnie na zbieraniu grzybów. Nie ma ich zbyt wiele. Znajduje jednak coś ciekawszego. Rannego żołnierza. Historia niecodziennego znaleziska otwiera powieść „Na pokuszenie”. Rozpisana na głosy kobiet i dziewcząt książka, to duszna i pełna napięć relacja z pobytu młodego kaprala w zamieszkanej wyłącznie przez kobiety posiadłości Marthy Farnsworth.

Kapral John McBurney, irlandzki najemnik walczący po stronie Unii, burzy spokój mieszkanek internatu. Kiedy właścicielka położonej w pobliżu pola bitwy posiadłości postanawia mu pomóc i umieścić w jednym z pokoi, sytuacja zaczyna gęstnieć. Do głosu dochodzą tłumione dotąd potrzeby i frustracje. Skrywane namiętności ożywają z nową siłą. Jedyny w domu mężczyzna budzi emocje, które z każdym dniem jego pobytu rosną. Dawna harmonia okazuje się być jedynie iluzją. Marną powłoczką, która pęka w szwach przy pierwszym impulsie.

Różnorodne spojrzenia bohaterek-narratorek, ich indywidualny język oraz historie i motywy postępowania sprawiają, że książkę czyta się naprawdę świetnie. Zazdrość i zawiść, manipulacje, rosnące napięcie seksualne - to wszystko wciąga i nie pozwala się od tej historii oderwać. Gra o względy przeistacza się w grę o życie. Trwa walka, której ofiara do ostatniej chwili pozostaje nieznana.

Ta historia to świetny materiał na scenariusz filmowy. Trudno się dziwić, że ekranizacja Sofii Copolli, to już drugie przeniesienie na ekran powieści Cullinana. Co ciekawe, swoista wojna płci, toczona przez bohaterów książki, ma miejsce także w przypadku reżyserów. Copolla proponuje nam bowiem polemiczną wobec ekranizacji z 1969 roku wersję opowieści. Po „Oszukanym”, w którym dominował męski punkt widzenia i nie brakowało mizoginii, Coppola znów oddaje głos kobietom. Ale nie wszystkim. W jej ekranizacji nie pojawia się bowiem czarnoskóra służąca. Jak więc to zwykle bywa, książka pozostaje najlepsza.

Thomas Cullinan, "Na pokuszenie", Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2017

października 14, 2017

7 najważniejszych około literackich wydarzeń tygodnia. Booknet (20)

7 najważniejszych około literackich wydarzeń tygodnia. Booknet (20)

Najważniejsze literackie informacje i materiały tygodnia!

1. W Zielonej Górze kierowcy autobusów zostawiają pasażerom książki 
Super inicjatywa! W ramach kolejnej edycji kampanii społecznej "Podróże z książką" kierowcy zielonogórskich autobusów zostawiają czytelnikom książki na siedzeniach

2. Nagrody "Literatury na Świecie" przyznane. Oto najlepsi polscy tłumacze
Przyznano nagrody "Literatury na Świecie". Wśród laureatów są m.in. Małgorzata Buchalik za przekład książki "Rosja" Maksyma Gorkiego oraz Krzysztof Majer, tłumacz reportażu "Depesze" Michaela Herra.

3. Nagroda im. Beaty Pawlak 2017 za reportaż "Dybuk" o pielgrzymkach chasydów na Ukrainę
Krzysztof Kopczyński i Anna Sajewicz zostali laureatami Nagrody im. Beaty Pawlak za najlepszy polski tekst o innych kulturach, religiach bądź cywilizacjach. Kapituła nagrody wyróżniła ich reportaż "Dybuk. Opowieść o nieważności świata".
W książce "Dybuk. Opowieść o nieważności świata" autorzy opisują napięcia w Humaniu na Ukrainie. To miejsce pielgrzymek chasydów, którzy w czasie żydowskiego Nowego Roku odwiedzają tam grób rabina Nachmana z Bracławia. W 2014 r. mieszkańcy miasta w miejscu modlitw chasydów ustawili krzyż. Zbudowali też pomnik Kozakom, którzy podczas powstania narodowego w 1768 r. wymordowali tysiące Żydów i Polaków.

4. Rozmowa z Robertem Rientem. Wideo
Robert Rient, autor reportażu "Świadek" oraz powieści "Duchy Jeremiego" w rozmowie Wyliczanka TV. Polecam!

5. Częstochowa zaprasza na 7. edycję Festiwalu Dekonstrukcji Słowa „Czytaj!"
Bardzo ciekawy festiwal w Częstochowie! Wśród gości znajdą się m.in. Dorota Masłowska, Sylwia Chutnik, Aleksandra Zielińska, Filip Łobodziński oraz Maryla Szymiczkowa, czyli duet Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński. Pojawią się także fachowcy od języka - m.in. Jan Miodek. Interesującą propozycją jest również salon poezji z twórczością osób z niepełnosprawnością.

6. Marcel Proust płacił za pozytywne recenzje
Ciekawostka. Edytorzy nieznanych listów Marcela Prousta odkryli, że płacił on za pozytywne recenzje pierwszego tomu cyklu powieściowego "W poszukiwaniu straconego czasu".

7. Te książki pomogą ci zrozumieć świat
Wyborcza poprosiła rezydujących w Polsce dyplomatów o polecenie książki, która najlepiej pomoże zrozumieć ich kraj. Książki, które polecili układają się w hymn na cześć różnorodności – nie tylko kulturowej, ale także gatunkowej 

*****************

Przez cały tydzień śledzę około literackie wydarzenia. Przeglądam prasę i internet. Wyszukuję ciekawe informacje, inspirujące filmiki i ważne rozmowy. Na bieżąco publikuję je na facebookowym fanpage’u. W każdą niedzielę, zebrane w postaci „Booknetu” lądują na blogu.

Powyżej znajdziecie materiały opublikowane na fb w dniach 09.10-15.10.2017

Chcesz być na bieżąco? Polub bloga na Facebooku!

Zdjęcie: pixabay.com 

października 11, 2017

FRAGMENT KSIĄŻKI: Aktorki. Odkrycia

FRAGMENT KSIĄŻKI: Aktorki. Odkrycia

Ja się angażuję

Maja Ostaszewska

Włos na lokówce, spódnica w kwiaty, biała bluzka i bucik na koturnie. Karolina z Przystani Jana Hryniaka nie wyglądała efektownie. A jednak bił od niej blask.
U Lupy, w Lunatykach II według Brocha, Maja Ostaszewska grała Dziewczynę z Armii Zbawienia. Postać w zasadzie nienapisaną, oniryczną, zbudowaną z marzeń i snu. Realną, choć mgławicową, dotkliwą w swoim tragizmie i wzruszającą w poświęceniu.
Piękne, ufne, kasztanowe oczy i głos – niezwykły głos Mai Ostaszewskiej, w którym współbrzmią zdumienie, dziwna pretensja i – zaskakujący paradoks – ogromna namiętność.
Zachwyciło mnie w niej od razu to, co nieokreślone, co w jej postaciach bardziej wyczuwamy, niż potrafimy nazwać. Wyrazista obecność polegająca w gruncie rzeczy na bezszelestności, umiarkowaniu, wycofaniach czekających na wybuch.
Zaczynałem studia, Maja je skończyła. Spotkaliśmy się, pamiętam, na ulicy Gołębiej. Dla Mai to był chyba pierwszy duży wywiad, dla mnie jeden z pierwszych. Takie rozmowy mają znaczenie, zostają na zawsze.
Mówiliśmy o Krakowie, o teatrze, a zwłaszcza o Krystianie Lupie.
Maja powiedziała mi wtedy:
On mnie ukształtował niemal we wszystkim, jest moim mistrzem. Jestem jak biała karta. Marzę o tym, żeby zapisały ją różne litery, w rozmaitym wzornictwie.
Wywiad ukazał się parę tygodni później w „Dzienniku Polskim”. Nosił tytuł: Mój mistrz Lupa.
Kilka miesięcy po naszej rozmowie Maja Ostaszewska rozpoczęła w Warszawie próby do Bzika tropikalnego Stanisława Ignacego Witkiewicza w reżyserii debiutanta Grzegorza Jarzyny. Spektakl będzie przełomem, otworzy nową epokę w polskim teatrze.
Rok później, za rolę Karoliny w Przystani, otrzyma nagrodę za główną rolę kobiecą na Festiwalu Filmowym w Gdyni.
Tak rozpocznie się jedna z najciekawszych aktorskich kobiecych karier w tym kraju.

***

Na początku poprzedniej dekady Jacek Tabęcki pisał o tobie w „Filmie”: „Młode kobiety, które gra (którymi jest, których życiem żyje), są niewygodne do oglądania – uwierają, irytują, sprawiają ból albo przykrość. Nie można zwyczajnie gapić się na nie, wnikają w widza, nie sposób się od nich opędzić. Zmuszają do porównań: dlaczego ja nie jestem tak wrażliwy, tak dobry, dlaczego tak intensywnie nie reaguję. Są niewygodne jak każda osoba osamotniona wewnętrznie, ale potrzebująca dopełnienia psychicznego i fizycznego przez drugą osobę – mężczyznę, kobietę, dziecko. I stale przypominają, że za wszystko trzeba płacić, na przykład za bycie razem – kompromisami, rozmaitymi rezygnacjami, wiecznym niezadowoleniem z siebie. Bo cokolwiek by człowiek zrobił, i tak oczekiwania bohaterek Ostaszewskiej, choć zwyczajne, są jednocześnie zbyt wielkie”.
Pierwszy film i od razu główna nagroda aktorska na festiwalu w Gdyni. Rzadki przypadek. W Przystani Jana Hryniaka zagrałaś Karolinę, prowincjonalną, skromną świetliczankę z marzeniami. „Zrobiłem film, jaki sam chciałbym zobaczyć. Przy realizacji pracowali niemal wyłącznie moi rówieśnicy, ludzie, którym jeszcze zależy, i film był efektem zaangażowania nas wszystkich, naszej pasji. Historia jest współczesna, a właśnie takie interesują mnie i ludzi w moim wieku. Nie siliłem się na komercyjne kino akcji ani kino artystyczne. Zrealizowałem uczciwy film o tym, co mnie obchodzi”, mówił Jan Hryniak, trzydziestoletni wówczas absolwent architektury i łódzkiej Filmówki.
Ceremonia wręczenia nagród odbywała się w dniu premiery Lunatyków w Starym Teatrze w Krakowie. Oczywiście nie mogłam pojechać na festiwal, bo u Lupy grałam Dziewczynę z Armii Zbawienia. W przerwie premierowego spektaklu do garderoby przychodzi Grzesiek Jarzyna i mówi: „Majka, nie spadnij z krzesła. Właśnie się dowiedziałem, że dostałaś Lwy gdyńskie”. „Za debiut?”, zapytałam. „Nie, za główną rolę”. No i wtedy rzeczywiście z tego krzesła spadłam.
„Ujmuje szczerością, delikatną grą emocji”, komplementował cię w „Kinie” Maciej Maniewski. Ty z kolei opowiadałaś Magdzie Huzarskiej-Szumiec, że po kobietach fatalnych, takich jak choćby w Bziku tropikalnym, nagle grasz taką bidulę. I że chciałaś pokazać jak najprościej jej wzruszającą nieporadność, unikając przy tym sentymentalizmu.

Lubię tę Przystań. Mam same dobre wspomnienia: ciepły, ludzki film. Dla mnie właściwie pierwszy kontakt z kamerą, bo wprawdzie występowałam w realizowanych w Krakowie spektaklach Teatru Telewizji, ale nigdy wcześniej nie byłam na planie.

A Lista Schindlera?

Masz rację, pierwsza była Lista… To dopiero był szok. ­Ledwo co dostałam się do PWST i po miesiącu grałam u Spielberga. Od razu scena z Benem Kingsleyem, co prawda nie weszła do filmu, ale spotkanie z Kingsleyem, moim idolem z Gandhiego – to było coś niebywałego. Wtedy zresztą poczułam, że chciałabym grać też w filmach, bo wcześniej myślałam wyłącznie o teatrze.

I potem poszła cała seria: Patrzę na ciebie, Marysiu i Przemiany Łukasza Barczyka, z którym jakiś czas byłaś związana również prywatnie, oraz Prymas. Trzy lata z tysiąca Teresy Kotlarczyk.

Lato dziewięćdziesiątego dziewiątego roku było dla mnie bardzo filmowe. W lipcu grałam siostrę Leonię w Prymasie, w sierpniu Marysię. Za Patrzę na ciebie, Marysiu znowu dostałam nagrodę aktorską w Gdyni. Łukasz wspaniale z nami pracował, z dużą czujnością, mądrym budowaniem psychologii postaci. To jest bliska mi rola.

Potem zagrałaś między innymi prokurator Lidkę w Ile waży koń trojański Juliusza Machulskiego, Margetę w Janosiku. Prawdziwej historii Agnieszki Holland i Kasi Adamik, Szacką w Uwikłaniu Jacka Bromskiego, Ewę w filmie W imię… Małgorzaty Szumowskiej, Hannę Kuklińską w Jacku Strongu Władysława Pasikowskiego (Orzeł 2015 za najlepszą rolę kobiecą), Annę w Body/Ciało Szumowskiej (Orzeł 2016), Melanię w Paniach Dulskich Filipa Bajona, Olkę w dwóch częściach Pitbulla Patryka Vegi. Ważna była też na pewno rola Anny w Katyniu Andrzeja Wajdy.

To jeden z najważniejszych dla mnie filmów – nie tylko ze względu na spotkanie mistrza Wajdy, na którego filmach się wychowałam, ale również dlatego że dotyczył tematu zbrodni katyńskiej – mój pradziadek został zamordowany w Katyniu, a historia mojej prababci była niemal identyczna z losem mojej filmowej bohaterki. Pan Andrzej nie znał historii mojej rodziny, ale to była właśnie ta jego słynna, genialna intuicja. Słowem, było to dla mnie jedno z ważniejszych doświadczeń artystycznych i ludzkich.
Po Katyniu dostałam całą masę wojennych propozycji, mniejszych lub większych ról, nieraz nawet ciekawych, ale nie chciałam stać się etatową bohaterką wojenną. Zagrałam w Czasie honoru, w polsko-amerykańskich Dzieciach Ireny Sendlerowej, a wcześniej w Pianiście Romana Polańskiego. Ale czułam, że przez jakiś czas nie powinnam kojarzyć się z tematyką wojenną. Dzisiaj mogłabym wrócić do tych tematów. Ja w ogóle lubię się wymykać. Lubię przemiany, takie jak w Body/Ciało Szumowskiej. Anna to moja ukochana rola.

***

Podobno każda aktorka marzy o związku z operatorem filmowym. Twoim partnerem jest Michał Englert, operator znakomity.

Podobno, ale właściwie dlaczego? Przecież dobrych operatorów, tak jak marynarzy, nigdy nie ma w domu! Ale na serio – dzielimy tę samą pasję, rozumiemy, że czasem trzeba zniknąć na parę miesięcy, że nasza rodzina nigdy nie będzie zupełnie normalna.
Michał ma niezwykły talent znajdowania najwłaściwszej formy dla treści. Jego zdjęcia zawsze służą filmowi, nie „przykrywają” go, nie dominują. Choć znamy takie filmy, w których jego zdjęcia są najciekawszym elementem.

Z Małgośką Szumowską tworzą spójny świat. Pracowałam z tym duetem trzykrotnie, ale z samym Michałem nie spotkałam się w pracy nigdy.

Michał był mężem Małgośki, teraz jest jej najbliższym współpracownikiem, ty grasz w ich filmach. Wszyscy lubicie się i przyjaźnicie. Ludzie się dziwią.

Mnie się wydaje to dość naturalne – tyle mogę powiedzieć na ten temat. Wiem, że ludzie się temu dziwią, ale ludzie się dziwią zdecydowanie zbyt wielu rzeczom na świecie.

Michał jest bardzo błyskotliwy, oczytany, ma wyraziste poglądy na kino i sztukę. Dyskutujecie o waszych wyborach, doradzacie sobie nawzajem?

Rozmawiamy praktycznie o każdym projekcie, w który wchodzimy. Ja w ogóle jestem gadułą, bardzo lubię mówić o tym, co robię, więc dyskutujemy bardzo często. Oczywiście interesuje mnie zdanie Michała i odwrotnie, ale ostateczną decyzję zawsze podejmujemy samodzielnie. Oboje jesteśmy niezależni w myśleniu. Potrafimy się też pokłócić o sztukę. Filmowo częściej się zgadzamy, o teatr z reguły się kłócimy. No i jesteśmy rodzicami Franciszka i Janiny.

Jakie to doświadczenie?

Można powiedzieć, że nie spieszyłam się z macierzyństwem. Byłam dojrzałą, świadomą mamą, bo pierwsze dziecko urodziłam, kiedy miałam trzydzieści cztery lata, drugie – trzydzieści sześć, i za sobą szereg spektakli, filmów, różnych doświadczeń zawodowych. Jednym słowem, zdążyłam się wyszaleć. Dla mnie to był wspaniały czas, bardzo mi potrzebny. W pierwszej ciąży byłam, gdy kręciliśmy Katyń. Premiera odbyła się, kiedy mój synek miał miesiąc. Nawet się śmialiśmy z panem Andrzejem Wajdą, że Franciszek powinien pojawić się w napisach. Wzięłam też półrocznego Frania na Berlinale, to była jego pierwsza wyprawa za granicę. Pokaz Katynia odbył się poza konkursem. Przyszła do nas – czego nie uwzględniono w protokole – Angela Merkel, bardzo przejęta. Opowiedziała Andrzejowi Wajdzie, jak kiedyś przed laty małym chyba trabantem albo wartburgiem jechała całą noc do Gdańska na premierę Człowieka z żelaza. Wspaniałe przeżycie. Karmiłam wtedy synka piersią, w przerwach między wieczornymi wydarzeniami wpadałam do hotelu do dzidziusia, następnie szybko wkładałam elegancką sukienkę i wracałam na wielki festiwal. Było to trochę zabawne.
Przy córeczce Janusi szybciej wróciłam do pracy, ale z kolei dałam sobie prawo do pewnych żądań, czy to wobec producentów, czy reżyserów – informowałam z góry, że mogę wejść w jakiś projekt, ale tylko wówczas, jeśli będę mogła podróżować z dziećmi i mieć przerwy na karmienie.
Nie chcę powtarzać banałów, że macierzyństwo ustawiło moje priorytety, to oczywiste. Na pewno to najlepsza praca z ego, jakiej można doświadczyć. Żadna medytacja – a medytowałam dużo – nie dała mi tyle, ile na przykład zajmowanie się moją córeczką, która jest wcześniakiem. Kiedy była zupełnie maleńka, przez miesiąc mieszkałam z nią w szpitalu i przejęłam większość obowiązków pielęgniarskich. Prawie w ogóle nie spałam, ciągle czuwałam przy niej. To cudo, to maleństwo było zdane jedynie na mnie.
Będąc dziewczynką, kochałam elfy i Calineczkę, wierzyłam, że istnieją. Kiedy Janka się urodziła i ważyła półtora kilo­grama, tak właśnie wyglądała. Pielęgniarki na oddziale mówiły na nią „księżniczka”, ja ją nazywałam moją Calineczką.
Nie lubię słowa poświęcenie. Wolę powiedzieć, że oddaję się moim dzieciom, ale takie oddanie się im – przy bardzo egotycznym zawodzie, jakim jest aktorstwo – to znowu wielka nauka dystansu do siebie. Ja nie mogę sobie pozwolić na przykład na to, żeby wracać do domu w jakichś egzaltacjach, fochach czy łzach bohaterki, ponieważ muszę natychmiast załatwiać codzienne sprawy dzieci. Dzięki Frankowi i Janusi – bo chcę być z nimi – uważniej wybieram projekty. Nadal bardzo dużo pracuję, ale momenty, kiedy propozycji nie ma tak wiele, już mnie nie frustrują. Bo to cudowny czas dla rodziny. Choć faktem jest też, że będąc w pracy, która jest moją pasją, odpoczywam od obowiązków mamy.

W naszym pierwszym wywiadzie, tym sprzed dwudziestu lat, mówiłaś:

Mam szalony głód kina, pracy w filmie. O teatr jestem spokojna, mam co robić, wiem z kim i dlaczego. Film ciągle pozostaje dla mnie zagadką.

Coś się od tamtej pory zmieniło?

Apetyt został częściowo zaspokojony, ale ciągle chciałabym pokonywać kolejne szczeble. Po sukcesie Body/Ciało obawiałam się przez chwilę, że pewnie znowu będę zaszufladkowana. Dzwoni Patryk Vega i mówi: „Mam dla ciebie rolę w Pitbullu”. Aha, pomyślałam, znowu lekarka albo prokurator. „No to kogo zagram?”, zapytałam. „Bardzo seksowną blacharę”. Już dwukrotnie, w Nowych porządkach i Niebezpiecznych kobietach, zagrałam tę moją Olkę, dziewczynę z tatuażem komara na pośladku. Ten komar jest od… bzykania. W gangsterskim filmie byłam blacharą. I teraz mogę już wszystko.

października 09, 2017

Nowości książkowe października - TOP 9

Nowości książkowe października - TOP 9
Październik obfituje w dobra! Reportaże, powieści, komiksy, leksykony, zbiory złotych myśli, książki dla dzieci… Tej jesieni chyba każdy znajdzie coś dla siebie. Ja znalazłam aż 9 książek, które zapowiadają się naprawdę świetnie. Zobaczcie mój subiektywny wybór!

1. „Był sobie chłopiec” - Ewa Winnicka
Wydawnictwo Czarne
Premiera: 11.10.2017
Opis wydawcy: Ta historia zaczyna się od nietypowego pogrzebu bezimiennego chłopca, pogrzebu, na który przybyły tłumy. Dziś wiemy, że był to Szymon z Będzina, którego śmierć rodzice ukrywali przez dwa lata.
Ewa Winnicka, autorka świetnych reporterskich opowieści, rusza tropem tej głośnej sprawy, żeby sprawdzić na miejscu, jak można było tak długo ukrywać śmierć dziecka. Krok po kroku rekonstruuje wydarzenia, które zakończyły się tragedią.
I być może nikt by się nie dowiedział, że chłopczyk nie żyje, gdyby nie pewna złośliwa sąsiadka.

2. „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” - Anna Dziewit-Meller
Wydawnictwo Znak
Premiera: 11.10.2017
Opis wydawcy: Pierwsza książka autorki napisana z myślą o dzieciach. Ale i o rodzicach też, bo dorośli znajdą w tej lekturze wiele dla siebie! W końcu mamy do czynienia z mnóstwem fantastycznych opowieści o Polkach, które zapisały się w historii jako wybitne i niezwykłe postaci. Dodatkowo pięknie zilustrowanych przez Joannę Rusinek. Z książki dygają do Państwa z błyskiem w oku między innymi:
Anna Henryka Pustowójtówna – dziewczyna z powstania styczniowego
Izabela Czartoryska – niestrudzona kolekcjonerka osobliwości
Krystyna Krahelska – bez której nie byłoby warszawskiej Syrenki
Krystyna Skarbek – agentka, która wyprzedziła Jamesa Bonda

3. „Godzina zmierzchu” - Katie Roiphe
Wydawnictwo Wielka Litera
Premiera: 11.10.2017
Opis wydawcy: Katie Roiphe postanowiła przyjrzeć się ostatnim tygodniom, dniom i godzinom wielkich umysłów. „Wybrałam tych, którzy w sytuacji mierzenia się ze śmiercią są w stanie znaleźć słowa, których nikt inny nie umie i nigdy nie będzie mógł znaleźć”.  Interesują ją „nastrojeni na śmierć, ci którzy skupiali się w swojej pracy nad jej esencją”.
Swoich bohaterów obserwuje uważnie, zbiera szczegóły odchodzenia.
Opisuje moskitierę, którą osłonięte było łóżko umierającego Zygmunta Freuda. Czyta notes prywatnego detektywa zatrudnionego przez „Time’a”, by śledził Dylana Thomasa w ostatnich dniach przed jego śmiercią. Przypatruje się pośmiertnej fotografii Susan Sontag, która do końca kwestionowała możliwość śmierci. Opowiada o siedemdziesięciosześcioletnim Johnie Updike’u, który po usłyszeniu najgorszej z możliwych diagnoz, zaczyna pisać wiersz w szpitalnej sali.
W tym eleganckim, pięknie napisanym tomie Katie Roiphe próbuje przywołać jedną, ostatnią godzinę zmierzchu.

4. „Swing time” - Zadie Smith
Wydawnictwo Znak
Premiera: 11.10.2017
Opis wydawcy: Dwie przyjaciółki marzą o karierze tancerek, choć tylko jedna z nich – Tracey – ma prawdziwy talent. Drugą pasjonuje rytm, zachwycają ciemnoskóre ciała i czarna muzyka, fascynuje prawdziwa wolność. Skomplikowana, napędzana rywalizacją przyjaźń niespodziewanie się kończy. Dziewczyny nigdy już nie będą ze sobą blisko, ale też nigdy o sobie nie zapomną.
Po latach Tracey udaje się spełnić marzenie z dzieciństwa, ale boryka się z dorosłym życiem, podczas gdy jej przyjaciółka, jako asystentka słynnej gwiazdy, wkracza w świat blichtru i sukcesu. W podróży między Londynem, Nowym Jorkiem i zachodnią Afryką odkrywa, że życie to nieustanny taniec, którego rytm dyktują zmieniające się czasy.
Wibrującą muzyką, roztańczoną powieść o przyjaźni, pasji i poszukiwaniu korzeni nazwano najlepszą książką Zadie Smith.


5. „Poznań. Miasto grzechu” - Marcin Kącki
Wydawnictwo Czarne
Premiera: 25.10.2017
Opis wydawcy: Duma, porządek, oszczędność, stabilizacja, szacunek dla regulaminów – to poznaniak, Wielkopolanin. Jak jest naprawdę? Poznań według Kąckiego to miasto świetnie zaprojektowane, otwarte na rozwój, przyjazne dla młodych, ale także miasto, którego dusza tkwi w pruskim drylu, miasto, w którym zaangażowanie spotyka się z ignorancją, a pod płaszczykiem religii i ideowości kryją się często agresja, złość i niskie instynkty.
Arcybiskup Juliusz Paetz i młodzi klerycy, Wojciech Krolopp i nieletni chórzyści, marszałek Józef Piłsudski i Roman Dmowski, Małgorzata Musierowicz i Stanisław Barańczak, katolicy i Żydzi, Poznań i reszta Polski. Przyciągające się przeciwieństwa tworzą fascynujący obraz kulis władzy, hipokryzji mieszczaństwa oraz tego, jak potrafimy ulegać ludziom, którzy dzięki grze pozorów i mowie nienawiści wzmacniają podziały społeczne, ideologiczne i religijne.

6. „Zapach mężczyzny” - Agneta Pleijel
Wydawnictwo Karakter
Premiera: 25.10.2017
Opis wydawcy: Kolejna – po entuzjastycznie przyjętej „Wróżbie” – odsłona autobiograficznego cyklu szwedzkiej pisarki. Narratorka studiuje w Göteborgu, próbuje znaleźć własną życiową drogę, szuka równowagi w relacjach z matką i ojcem, który zostawił rodzinę. Przede wszystkim jednak chłonie świat, chce się rozwijać, doświadczać rzeczywistości wszystkimi zmysłami. Rekonstruując młodzieńcze lata, opowiada o miłości – tej zmysłowej, i tej do literatury, o odkrywaniu świata i siebie, o kreowaniu własnego życia i o pisaniu. Przez karty powieści przewijają się mężczyźni – przelotni kochankowie narratorki i ci, którzy zostali w jej życiu na dłużej – a przede wszystkim książki, które inspirują, napędzają, nie dają spokoju. W tle toczy się rewolucja obyczajowa lat sześćdziesiątych.



7. „Dziewczyny mają moc” - Kate T. Parker
Wydawnictwo Wielka Litera
Premiera: 25.10.2017
Opis wydawcy: Biegaczki, triathlonistki, baletnice i żołnierki. Wokalistki, lekarki, biolożki i lekkoatletki. Artystki, szalone przyjaciółki, nieustraszone odkrywczynie. Córki i siostry. To im dedykowana jest książka Kate T. Parker. To dla nich i dzięki nim powstała książka-album, której zawartość zapoczątkowała światową rewolucję w mówieniu o kształtowaniu się dziewczęcej tożsamości.
Długo wyczekiwana na polskim rynku książka Kate T. Parker Dziewczyny mają moc,  wyrasta ze sprzeciwu wobec stereotypów płciowych, które odbierają dorastającym dziewczętom pewność i wiarę w siebie. Zdjęcia na Instagramowym koncie fotografki wywołały medialną burzę i rozpoczęły globalną dyskusję o konieczności zmiany narracji o dziewczęcości i kobiecości. Książka, która zmieniła komunikację medialną i przekaz światowych marek – tej jesieni zagości w polskich księgarniach.
W obiektywie Kate T. Parker dziewczynki, dziewczęta i młode kobiety uosabiają siłę, wytrwałość, niezłomność i odwagę. Umazane błotem, moknące w deszczu, wygrywające mecz koszykówki na wózku, stojące na pointach i strzelające z łuku – na zdjęciach dziewczęta emanują nieskrępowaną radością, spełnieniem i naturalnością. Nie ma tu lukru ani tabu. Nie ma ograniczeń i stereotypów. Jeśli cel obiorą dziewczęta – wszystko jest możliwe.  
Książka podzielona jest na rozdziały, których tytuły składają się na nową definicję siły. Jej synonimami są pewność siebie, spontaniczność, dobroć i otwartość. Do głosu dochodzą radość, nieskrępowane reakcje, niezłomność, determinacja, odwaga, a także konieczność wspierania potrzeby dziewczęcej niezależności.
To nowoczesny leksykon mądrej kobiecości dla matek i córek, a także każdej kobiety, która chce poczuć, jaka drzemie w niej Moc. 



8. „Myśli nieuczesane. Wszystkie” - Stanisław Jerzy Lec
Wydawnictwo Noir sur Blanc
Premiera: 26.10.2017
Opis wydawcy: Specjalne, uzupełnione o 100 nieznanych aforyzmów wydanie „Myśli nieuczesanych”. Tłumaczone na wiele języków, cytowane w renomowanych antologiach, Myśli nieuczesane stały się ulubioną lekturą artystów, naukowców i polityków.



9. „Anastazja”, tom 1 - Magdalena Lankosz, Joanna Karpowicz
Wydawnictwo Kultura Gniewu
Premiera: koniec października
Opis wydawcy: Rok 1926. Do Los Angeles przyjeżdżają matka z córką. Porzuciły swój dom gnane marzeniem, by u ich stóp znalazła się Fabryka Snów. Tego pierwszego dnia, na peronie, nawet nie domyślają się, jaką cenę przyjdzie im za to marzenie zapłacić.
Joanna Karpowicz i Magdalena Lankosz pokazują w komiksie zderzenie wyobrażeń o życiu aktorki z tym, co kryje się za kulisami filmowego biznesu. Opowiedziana w kryminalnej konwencji historia obfituje w tajemnice i niespodziewane zwroty akcji. Dotyczą one zarówno przeszłości bohaterek, jak i mrocznych praktyk Złotej Ery Hollywood.
Opowiadając o czasach, kiedy Fabryka Snów przypominała stojące ponad prawem bizantyjskie imperium, autorki zostawiają czytelnikom wiele tropów, które odsyłają do ponurych legend Miasta Aniołów, takich jak samobójstwo Peg Entwistle, proces Fatty’ego Arbuckle’a czy morderstwo Czarnej Dalii. W tej opowieści o kręgu zła, który zacieśnia się wokół tytułowej bohaterki, jest wiele z prawdziwej – oficjalnej i nieoficjalnej – historii Hollywood, największego centrum przemysłu rozrywkowego na świecie.

października 07, 2017

5 najważniejszych wydarzeń tygodnia. Booknet (19)

5 najważniejszych wydarzeń tygodnia. Booknet (19)

Najważniejsze literackie informacje tygodnia!

1. Kazuo Ishiguro laureatem Nobla z literatury. Ultrabrytyjski pisarz, który pisze o przemijaniu i lojalności
Zakochany w angielskości i w Chopinie, powieści pisze piękne, ale nierówne - o tegorocznym laureacie Literackiej Nagrody Nobla mówią krytyk literacki prof. Jerzy Jarniewicz i wydawczyni Aleksandra Saługa. W ciągu dwóch miesięcy polski czytelnik będzie mógł przeczytać wszystkie siedem powieści Kazuo Ishigury.

2. Znamy nominowanych do Nagrody Conrada
"Ganbare! Warsztaty umierania" Katarzyny Boni i "Jak pokochać centra handlowe" Natalii Fiedorczuk to tylko dwie z pięciu książek nominowanych do Nagrody Conrada. Gala finałowa, na której poznamy zwycięzcę, już za niecały miesiąc.

3. Legalna Kultura rusza z projektem mającym zachęcić ludzi do odwiedzania niezależnych księgarń
Ambasadorką projektu "Księgarnia marzeń" jest Danuta Stenka.
W pierwszej, pilotażowej edycji odwiedzi m.in. Włocławek, Płock i Otwock. 
W każdej księgarni odbędą się dwa spotkania – na pierwszym aktorka lub aktor przeczyta fragmenty wybranej przez czytelników powieści. Przez kilka tygodni czytelnicy indywidualnie będą kontynuować lekturę, która kończy się na drugim spotkaniu z aktorem. 

4. Od października Biblioteka Uniwersytecka będzie wypożyczać e-booki na kindle'ach
Na studentów czeka 200 czytników e-booków. Czytelnicy z uprawnieniami do wypożyczania zbiorów BUW będą mogli wypożyczyć nośnik na 30 dni z możliwością trzykrotnej prolongaty, a pozostali - korzystać z urządzeń na miejscu.
- To będzie największa kindloteka w Europie i pierwsza uniwersytecka wypożyczalnia tego typu - informuje biuro prasowe Uniwersytetu Warszawskiego.

5. Nike 2017 dla Cezarego Łazarewicza za reportaż "Żeby nie było śladów"
Czytając wielki reportaż Cezarego Łazarewicza, posuwamy się w czasie jak kondukcie, krok za krokiem. Prawdę znamy od samego początku, ale ta książka, jak zapowiada motto z eseju Piotra Wierzbickiego, mówi o strukturze kłamstwa. O tym, jak „kłamstwa układają się w system”. Rozpoczyna się akcja zakłamywania. Minister spraw wewnętrznych Czesław Kiszczak, postać numer dwa w państwie, stawia sobie za cel wybielenie MO i SB. Za śmierć Przemyka mają być odpowiedzialni nie milicjanci, ale sanitariusze z pogotowia.


*****************
Przez cały tydzień śledzę około literackie wydarzenia. Przeglądam prasę i internet. Wyszukuję ciekawe informacje, inspirujące filmiki i ważne rozmowy. Na bieżąco publikuję je na facebookowym fanpage’u. W każdą niedzielę, zebrane w postaci „Booknetu” lądują na blogu.

Powyżej znajdziecie materiały opublikowane na fb w dniach 02.10 - 08.10.2017

Chcesz być na bieżąco? Polub bloga na Facebooku!

Zdjęcie: pixabay.com 

października 05, 2017

Największe wydarzenia literackie października – TOP 3

Największe wydarzenia literackie października – TOP 3

W tym roku jesień przyszła wcześniej niż zwykle. Niskie temperatury, wiatr i deszcz z pewnością potrafią popsuć humor nie tylko mi. Na szczęście październik ma też swoje dobre strony. Zaliczają się do nich Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie. To jedno z trzech najważniejszych wydarzeń miesiąca. Zapraszam do zapoznania się z całą trójką. Wybór jak zwykle subiektywny.

1. Szósta edycja Bruno Schulz. Festiwal
11-21 października. Wrocław
Bruno Schulz. Festiwal (BSF) to międzynarodowy festiwal sztuki i literatury. Jego piata edycja jest częścią literackiego programu Europejskiej Stolicy Kultury i Światowej Stolicy Książki UNESCO Wrocław 2016.
Bruno Schulz – patron BSF – pozostaje jednym z najczęściej czytanych, tłumaczonych, komentowanych i adaptowanych autorów piszących w języku polskim na świecie. Od końca roku 2012 prawa do jego twórczości weszły w domenę publiczną, co oznacza, że za sprawą możliwych wznowień (nie tylko w Polsce, ale i poza granicami naszego kraju) dzieło autora „Sanatorium pod Klepsydrą” będzie jeszcze intensywniej obecne w kulturowym krwioobiegu. Bruno Schulz jest także symbolem tragicznej historii narodu żydowskiego i ofiarą Holokaustu – najdrastyczniejszego epizodu w europejskiej historii narodu żydowskiego. Stąd decyzja o postawieniu figury „Bruno Schulz”, jako podstawowego znaku cyklicznego festiwalu – święta sztuki i literatury.

2. Festiwal Conrada
23-29 października. Kraków
Formuła tegorocznej edycji Festiwalu Conrada czerpie swoją nazwę z tomu Josepha Conrada zatytułowanego „Tales of Unrest”. Przekład tego tytułu na „Opowieści niepokojące” nie jest zadowalający. Są to raczej doniesienia z krainy niepokoju, które nie tyle są niepokojące, co niepokój próbują diagnozować, opowiedzieć, przybliżyć, zinterpretować, zorientować nas w narastającym chaosie informacyjnym.
Podobnie i my: chcemy rozmawiać o współczesnych niepokojach na świecie, o niespokojnych ruchach jednostek i zbiorowości, o gwałtownych emocjach, domagających się rozładowania i lękach dotyczących niejasnej przyszłości, która, jak sto lat temu, w czasach Conrada, zaczyna już roztaczać swój czarny cień nad nami. Coraz częściej ogarnia nas przekonanie, że — jak mówił Conrad — „groźba napiera zewsząd” i że naszym zadaniem — artystów, intelektualistów, nauczycieli, studentów, dziennikarzy—jest rozumienie tego, co nadchodzi, a co na razie tylko nielicznym udaje się trafnie sformułować. Literatura — szeroko rozumiana — ma ten przywilej, że jest sondą rzuconą w przyszłość i stara się tę przyszłość oswoić.

3. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie
26-29 października. Kraków
Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie od wielu lat wywołują bardzo duży rezonans wśród zwiedzających. Podczas zeszłorocznej, jubileuszowej edycji powtórzony został rekord frekwencji zwiedzających – EXPO Kraków odwiedziło ponad  68 000 uczestników. (…) Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie mają formułę święta książki w całym Krakowie. Poza terenem imprezy odbywają się spotkania z autorami, happeningi literackie, spektakle teatralne, konferencje, koncerty i wystawy.
Strona targów >>

Foto: pixabay.com

października 04, 2017

FRAGMENT KSIĄŻKI: "Kudłata nauka"

FRAGMENT KSIĄŻKI: "Kudłata nauka"

Z okazji Światowego Dnia Zwierząt:

"Kudłata nauka"
Matin Durrani, Liz Kalaugher

[fragmenty]

Czy ziemia drży?
Jest lipiec 2013 roku, znajdujemy się w Parku Narodowym Etosza w Namibii. To pora sucha i wokół licznych wodopojów, rozsianych w tym rejonie sawanny, roi się od zwierząt. Niemniej jedno słoniątko z gatunku słonia afrykańskiego (Loxodonta africana) czuje się wyraźnie bardziej osamotnione, niż miałoby na to ochotę. Niedawno dwa młode słonie zaatakowały jego grupę rodzinną i przestraszony malec w panice stracił kontakt ze swoim stadem. Teraz krąży tam i z powrotem w pyle pustyni, wypatrując matki. Nagle zastyga, po czym unosi najpierw przednią, a potem tylną nogę wysoko w powietrze.
To smutna scena, jednak malec nie był całkiem osamotniony. Jego poczynania obserwowała Caitlin O’Connell z Uniwersytetu Stanforda w USA, która większość życia poświęciła badaniu słoni. Tego dnia po raz pierwszy widziała, jak małe słoniątko, naśladując dorosłych, robi to, co robią słonie, kiedy są w kłopocie. Dorosłe słonie przenoszą ciężar ciała na trzy nogi, unosząc jedną stopę tuż nad ziemią, w bardziej powściągliwej wersji gestu malca wymachującego nogami. Niektóre filmy nakręcone przez Caitlin O’Connell sprawiają wrażenie komediowych popisów – dorosłe słonie zachowują się, jak gdyby zastygały podczas tańca, z jedną nogą elegancko uniesioną do góry, jakby pozując do zdjęcia. Ale to nie jest zabawa. Słonie unoszą nogę do góry, żeby zdobyć więcej informacji na temat otoczenia. Jeśli wyczuwają niebezpieczeństwo, stado skupia się razem, chroniąc młode zgromadzone w środku i osłonięte przez masywne ciała dorosłych osobników, które stoją z uniesionymi głowami i szeroko rozstawionymi uszami. Dorosły samiec słonia afrykańskiego waży do 6000 kg, dwa razy więcej niż samica, i może mieć w kłębie cztery metry wysokości, będąc największym zwierzęciem, jakie żyje na lądzie.
Słoniątko, które zgubiło swoje stado, niestety nie mogło liczyć na taką ochronę. Do jego dalszych losów wrócimy później. Ale dlaczego malec unosił jedną nogę, kiedy poczuł się porzucony? I co to ma wspólnego z fizyką fal dźwiękowych?
Caitlin O’Connell zainteresowała się subtelnymi sposobami porozumiewania się zwierząt, gdy jako studentka, na początku lat dziewięćdziesiątych badała zachowania owadów. Swoją fascynację przeniosła z owadów na słonie, gdy po przyjeździe do Afryki zaczęła pracować jako wolontariuszka w parkach narodowych i zdobyła trzyletni grant z międzynarodowych funduszy, jakie rząd Namibii otrzymał na badania nad zachowaniami słoni. Okazało się nawet, że na jej korzyść przemawiała wiedza, jaką zdobyła na temat owadów. „Spodobało im się, że mam doświadczenie w zakresie ochrony przyrody i zwalczania szkodników” – wspomina badaczka. Jej zwierzchnicy mieli nadzieję, że przyczyni się ona do złagodzenia problemów miejscowych rolników ze słoniami. „Z mojej strony to była oczywista decyzja – mówi Caitlin O’Connell o swoim postanowieniu, żeby się zaangażować w ten projekt. – Słonie po prostu wpadły mi w ramiona”. W 1992 roku badaczka wyruszyła w busz wyposażona w dobrej jakości magnetofon, mikrofon i kamerę wideo. Od tego czasu jest zakochana w słoniach.

Telegraf w buszu
Słonie robią mnóstwo hałasu: trąbią, ryczą, wyją i pomrukują. Niektóre składowe ich nawoływań są bardzo niskie, o częstotliwości około 20 Hz, a tym samym lokują się w zakresie infradźwięków niesłyszalnych dla naszego ucha. Poza tym słonie są głośne, ale możemy jedynie określić liczbowo siłę ich głosu w decybelach, jeśli porównamy uzyskane pomiary wydawanych przez nie dźwięków z innymi dźwiękami. Decybel (dB) – nazwany na cześć szkockiego wynalazcy telefonu Alexandra Grahama Bella (1847–1922) – to skomplikowana jednostka. Jest miarą średniego ciśnienia fali dźwiękowej w stosunku do ciśnienia, jakie przyjmujemy za punkt odniesienia; zwykle to 20 mikropaskali – najcichszy dźwięk, jaki może usłyszeć ludzkie ucho, z grubsza odpowiednik bzyczenia komara lecącego w odległości 3 metrów. Aby ocenić głośność jakiegoś dźwięku, dzielimy jego przeciętne ciśnienie przez 20 mikropaskali, wyciągamy dziesiętny logarytm z odpowiedzi i mnożymy przez 20. Otrzymana jednostka to decybel dB SPL (od sound pressure level, poziom ciśnienia akustycznego). Tak jak powiedzieliśmy, to skomplikowane. Wróćmy więc do słoni.
Ich nawoływania mają około 120 dB, czyli trochę mniej niż 130 dB siły krzyku niektórych nietoperzy, ale mniej więcej tyle samo co ryk, jaki wydaje stojący metr od nas kibic piłkarski dmący w wuwuzelę. Trąbienie słoni rozchodzi się w powietrzu, dzięki czemu mogą je słyszeć inne słonie swoimi wielkimi uszami à la Dumbo. Jeśli ryk słonia obejmuje niższe częstotliwości (około 20 Hz), ten dźwięk przenika też przez ziemię. Przypuszczalnie nie wynika to ze szczególnej strategii słoni; ich ryk jest tak głośny, że po prostu jego energia musi znaleźć jakieś ujście. Podobnie jak saharyjska żmija rogata słoń wyczuwa sejsmiczne komponenty fali dźwiękowej, choć nie jesteśmy całkiem pewni, w jaki sposób to robi. Ta sama umiejętność cechuje także niektóre gady, owady i niewielkie ssaki, takie jak ślepiec (Spalax), piaskogrzeb przylądkowy, inaczej kretoszczur (Georychus capensis), czy szczuroskoczek (Dipodomys). Żyjąca na północy mirunga północna (Mirounga angustrirostris), czyli słoń morski, to jedyny inny duży ssak, o którym wiemy, że potrafi wyczuwać fale sejsmiczne. Samiec mirungi – zwykle trzy razy cięższy niż samica – uderza z wielką siłą swoim ciałem o ziemię, wysyłając sejsmiczne komunikaty mówiące: Patrz, jaki jestem ogromny, lepiej ze mną nie zadzieraj, aby w ten sposób zniechęcić inne samce do wdzierania się na swoje terytorium.
Caitlin O’Connell sądzi, że dorosłe słonie zbijają się w stadko, kiedy wyczuwają sejsmiczną część alarmu wysyłanego przez jakiegoś oddalonego od nich słonia, który zauważył jakieś zagrożenie, na przykład polującego lwa. Przypuszczalnie słoń nadający komunikat jest znany członkom grupy; w badaniach Caitlin O’Connell słonie reagowały silniej na dźwięki emitowane przez zwierzęta, z którymi miały kontakt wcześniej. Fale sejsmiczne pomagają także słoniom w śledzeniu ruchów innych słoni, a nawet informują je o nastroju zbliżającej się grupy, w zależności od tego, czy jej członkowie idą czy biegną. Poza tym, ze względu na swój specyficzny krok, „podpis stopy”, który różni je od innych zwierząt, słonie wiedzą, czy w pobliżu przechodzi antylopa. Być może potrafią nawet wyczuwać nadciągające trzęsienie ziemi – więcej na ten temat dowiemy się później.

Słuchać, słuchać
Jak one to robią? Badacze nie są całkiem pewni. Słoń afrykański z pewnością wyczuwa sejsmiczne fale dźwiękowe za pośrednictwem poduszek gęstego tłuszczu, jakie ma w stopach. Poza tym zapewne wychwytuje wibracje albo uszami albo receptorami ciśnienia. Możliwe nawet, że stosuje obie techniki – specjaliści wciąż nie wydali ostatecznego werdyktu w tej sprawie. Jeśli słoń wykorzystuje uszy do wyłapywania fal sejsmicznych za pomocą słuchu kostnego, mogłoby to wyjaśnić, dlaczego zastyga pochylony do przodu i przenosi ciężar ciała na przednie stopy, mocno przyciskając je do ziemi. W takiej postawie jego nogi znajdują się bezpośrednio pod głową i przekazują sejsmiczne wibracje ze stóp, przez kości nóg, do uszu, gdzie wprawiają w drżenie kostki ucha środkowego – młoteczek, kowadełko i strzemiączko.
Druga – a może dodatkowa – metoda, pomagająca słoniom w odbieraniu fal sejsmicznych, wiedzie przez znajdujące się z przodu i z tyłu jego stóp receptory, które wychwytują niewielkie zmiany ciśnienia i wysyłają sygnały nerwowe do mózgu. Wykorzystanie przez słonia tych receptorów – noszących nazwę ciałka Vatera-Paciniego (inaczej ciałka blaszkowatego) na cześć włoskiego anatoma Filippa Paciniego (1812–1883), który odkrył, że znajdują się w ludzkiej skórze – może wyjaśnić, dlaczego „nasłuchuje” sygnałów sejsmicznych pochylony do przodu, na palcach, albo kołysze się do tyłu, aby stanąć na piętach. „Zawsze tak robią, zanim pojawi się inna grupa rodzinna słoni, czy nawet jakiś pojazd” – wyjaśnia Caitlin O’Connell. Niewykluczone, że słonie wyczuwają drżenie ziemi także czubkiem trąby, gdzie również znajdują się ciałka Vatera-Paciniego.

Użycie każdej z tych metod wykrywania drgań – za pomocą uszu albo ciałek blaszkowatych – wyjaśnia, dlaczego słonie pochylają się do przodu. Ale dlaczego odrywają nogę od ziemi? Wydaje się, że to dziwne posuniecie w przypadku słonia „nasłuchującego”, czy nie grozi mu jakieś niebezpieczeństwo. Jeśli odbierasz fale sejsmiczne stopami, z pewnością ma sens postawienie wszystkich czterech mocno na ziemi? Jednak według Caitlin O’Connell uniesienie jednej stopy powoduje, że ciężar ciała słonia rozkłada się na pozostałe, nacisk na nie jest większy i lepiej wychwytują one drżenie ziemi. W dodatku, używając trzech nóg zamiast czterech, słoń może łatwiej zorientować się, skąd dochodzi dźwięk, a to dzięki zastosowaniu triangulacji – innej metody, do której wrócimy później.

Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger