Wystarczy, że jesteś! Choć może dla siebie samej lub twoich
bliskich musisz być jakaś... Czy musisz być ładna, mądra, pracowita, ambitna
etc., żeby zasłużyć na miłość? Czy możesz być sprzątaczką, kucharką,
przedszkolanką równie dobrze jak być dyrektorką, czy panią prezes? Czy w obu
tych zawodach nadal będzie fajną „ty”? Co sprawia, że myśląc o sobie myślisz:
„jestem w porządku!”? Co sprawia, że lubisz siebie? Ty sama, gdzieś tam w
środku, czy Ty na zewnątrz - twoje ciało, pozycja, zawód, „dr” przed imieniem i
nazwiskiem...? Czy w ogóle myślisz czasem o sobie w kategoriach fajnej osoby? Lubisz
siebie, czy może wciąż sobie dowalasz? Rozwijasz się dla siebie, czy po to by
udowodnić, że jesteś coś warta? Udowodnić sobie, rodzicom, partnerom... Jesteś
autorką swojego życia czy jego ofiarą? Tworzysz i walczysz o role specjalnie
dla siebie, czy wpasowujesz się w zastane schematy?