„Moja najdroższa”, „kruszynko” – tak zwraca się do swojej
córki Martin, ojciec, który rano smaży jej naleśniki i odprowadza na autobus do
szkoły. Ten sam, który ją gwałci.
Wątek przemocy seksualnej sprawił, że o debiutanckiej
powieści Gabriela Tallenta mówiło się wiele, w wielu miejscach. W samej
„wyborczej” ukazało się kilka materiałów, w tym wywiad z autorem przeprowadzony
przez Sylwię Chutnik. Zwłaszcza detaliczne opisy poszczególnych aktów przemocy
wywołały sporo kontrowersji. Bo ta książka jest kontrowersyjna. Mężczyzna
szczegółowo opisuje w niej okrucieństwo wyrządzane młodej dziewczynie przez
innego mężczyznę. Jakby czerpał z tego przyjemność. Po rozmowie Chutnik mamy pewność,
że nie o przyjemność autora w tym wszystkim chodziło.
„Literatura pełna jest trupów kobiet, bo nasza kultura
lepiej toleruje martwe dziewczyny niż te, które przeżyły przemoc czy traumę.
Dlatego maltretowałem Turtle z premedytacją. (…) Owszem, cierpienia w
literaturze jest dość, ale za to w życiu codziennym chętnie o nim zapominamy.
Dlatego kiedy zerwiesz kurtynę niedomówień, zaczynasz czuć ból. Chciałem, żeby
moi czytelnicy go poczuli. Poczuli, że młoda dziewczyna, której ciało i umysł
poddawane są torturom, przeżywa coś, co jest na krawędzi wytrzymałości, nie do
zniesienia. Jeśli poświęcimy moment na to, aby się zastanowić nad jej
przeżyciem, zaczniemy jej współczuć. To pierwszy krok. Potem, mam nadzieję,
zrobimy wszystko, aby nikt nigdy nie czuł tego co Turtle. Dlatego włożyłem palec
w ranę. W naszą wspólną ranę” – mówił Tallent.
Autor książki rzeczywiście zrobił coś więcej niż tylko
opisał cierpienia jednej osoby. Swoją bohaterkę, czternastoletnią Turtle
Alveston, z rozmysłem umiejscowił w północnej Kalifornii. Tam, gdzie ludzie
pilnują własnych interesów. „Moja najdroższa” jest bowiem nie tylko drastycznym
opisem toksycznej relacji panującej w jednym domu, ale rozprawieniem się z
pewnym rodzajem mentalności ludzi niewierzących w pomoc instytucjonalną,
lamentujących na to co, dzieje się w około nich i głęboko przekonanych, że
jedynym normalnym miejscem na tym świecie jest już tylko ich własny dom.
Wiele w tej książce dwuznaczności, czy wręcz sprzeczności.
Już sama Turtle jest bohaterką, którą nie sposób jednoznacznie określić. Z
jednej strony wydaje się być niezwykle silna i samodzielna. Niezależnie czy
pośrodku lasu czy wyrzucona przez fale na wyspę, będzie w stanie przetrwać. Wie
jak oprawić królika i jak używać broni. Nie wie jednak co zrobić ze swoją
relacją z ojcem, któremu jest totalnie podległa. Kocha go i nienawidzi. Boi się
i pożąda.
Poza ojcem w życiu Turtle ważne miejsce zajmuje dziadek.
Kochany przez nią i znienawidzony przez jej ojca. Dobry dla niej, ale dawniej
przemocowy wobec własnego dziecka.
Na szczęście trzeci, najmłodszy mężczyzna, który pojawi się
w życiu Turtle, zapoczątkuje powolny proces przemiany dziewczyny. Co prawda pełnej
wahań, zwątpień i rezygnacji, ale jednak przemiany postępującej.
Choć opowieść Tallenta jest kontrowersyjna i ze względu na
opisy przemocy często trudna w lekturze, jest też bardzo ciekawa ze względu na
swoją wielopoziomowość. Wspomnianą już krytykę społeczeństwa amerykańskiego,
ale także warstwę czysto językową. Pozbawioną zbędnych słownych ozdobników, a
jednocześnie szokującą i poprzez skonstruowane postacie wręcz fascynującą.
„Moja najdroższa”,
Gabriel Tallent, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2018