października 21, 2018

Psychologia: Najważniejszy związek, czyli mądra miłość do siebie

Psychologia: Najważniejszy związek, czyli mądra miłość do siebie


Po poradniki i książki psychologiczne nie sięgam zbyt często, ale od czasu do czasu zdarza mi się. Zwłaszcza po takie, które mają uczyć samoakceptacji i łagodności – dla siebie i innych. Cenię te, które rozjaśniają mi moje własne stany i emocje. Nie cierpię za to poradników, które pod przykrywką psychologicznych, serwują pouczenia np. o tym, jak należy i jak nie należy się ubierać. Do tych ostatnich należy, niestety, książka Iwony Majewskiej-Opiełki.

„Najważniejszy związek, czyli mądra miłość do siebie” to moje dotychczasowe największe czytelnicze rozczarowanie roku.

Sięgnęłam po nią, bo urzekł mnie już sam tytuł. Gdy ją po raz pierwszy otworzyłam, przeczytałam cytat z Rodericka Thorpa: „Musimy się nauczyć bycia swoim najlepszym przyjacielem, ponieważ zbyt łatwo wpadamy w pułapkę bycia swoim najgorszym wrogiem”. A ja bywam swoim wrogiem. Z opisu zamieszczonego z tyłu książki dowiedziałam się, że dla autorki miłość do siebie również nie od zawsze była czymś oczywistym. Że do momentu, w którym pokochała siebie, musiała przejść niełatwą drogę. A teraz pragnie podzielić się swoim doświadczeniem i pomóc nam zbudować zdrowy związek z samymi sobą, z którego będziemy mogli czerpać siłę i radość. Dla mnie to wszystko brzmiało super. Ale książka super nie jest.

Zacznę może od kwestii dzielenia się przez autorkę swoim doświadczeniem. Przez całą książkę przewijają się ramki zatytułowane „Tobie to łatwo”. W nich autorka udowadnia, że wbrew pozorom jej też nie było łatwo. Pisze na przykład o tym, że nie dostała w domu wzorców szczęścia i nie została wychowana w poczuciu własnej wartości. Wszystko wypracowała sobie sama. No i właśnie. Mam poczucie, że w tym dzieleniu się własnym doświadczeniem chodzi przede wszystkim o pokazanie, jak autorka sobie świetnie poradziła. Zdecydowanie za mało tu bowiem: rozumiem, ja też byłam w tym miejscu. A za dużo: mnie się udało, więc i ty nie szukaj wymówek.

Doświadczeń autorki jest w tej książce zdecydowanie za dużo. Podczas lektury momentami miałam wrażenie, że czytałam autobiografię, nie poradnik. Do historii z życia autorki dochodzą tu bowiem także jej przekonania na różne tematy. Także w kwestii ubioru. I uwaga, swoje przekonania podziela ona z księdzem, którego w książce cytuje.

„Ksiądz Piotr Pawlukiewicz w jednym ze swoich (wcześniej tu przytaczanych) kazań mówi o „mundurkach dziewcząt” - dżinsach. (…) Oczywiście ładnie może być komuś również w dżinsach, jeśli jednak jest to strój codzienny, niezmienny i połączony z szaroburą bluzką „niewidką”, to może faktycznie świadczyć o braku troski o własny wygląd.”

 I jeszcze dwa cytaty, które bardzo „lubię”:

„W przypadku kobiet elementami radosnego celebrowana kobiecości są sukienka i spódnica. Niestety coraz rzadziej można je zobaczyć na ulicach europejskich i północnoamerykańskich miast.”

„Jeśli ubierasz się szaroburo, to nie powiesz mi, że w duszy masz ferię kolorów, radość i pozytywne nastawienie do siebie i świata.”

A jednak fragmenty pouczające nas w kwestii ubioru nie są najgorsze. Najgorsze są te dotyczące seksu. Gdy autorka pisze o „oddawaniu się” kobiet oraz leczeniu w ten sposób własnych kompleksów, nie rozumiejąc, iż kobiety, podobnie jak mężczyźni, mogą w seksie także brać, czerpać przyjemność i zaspokajać własne potrzeby, które wcale nie muszą oznaczać problemów natury psychicznej, już nie chcę czytać tego „poradnika” dalej. Więc może na tym już poprzestańmy. Książki w każdym razie zdecydowanie nie polecam.


Iwona Majewska-Opiełka „Najważniejszy związek, czyli mądra miłość do siebie”, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne 2017
Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger