lutego 15, 2017

Pozwól rzece płynąć


Michał Cichy jest czarodziejem codzienności, który magię świata wydobywa z nawet najbardziej prozaicznych elementów rzeczywistości. Z deszczu i wody na ulicach, spaceru z psem, z topniejącego śniegu i  płynących ulicami pojazdów. Ale także ze wschodzącego słońca, czułości ptaków, czy z pierwszego wiosennego deszczu. Fragmenty dnia powszedniego, na które zwykle nie zwracamy uwagi, u Michała Cichego wysuwają się na pierwszy plan. Stają się głównymi bohaterami jego opowieści. Podobnie jak ludzie, których na co dzień nie widzimy lub nie chcemy widzieć. Bezdomni, osiedlowi dresiarze, starzy, chorzy... U Cichego wszyscy są ważni. Mają imiona, lub chociaż ksywki. Mają swoją historię i potrzeby. Stają się ludźmi, o których chcemy słuchać.

Michał Cichy opisuje życie toczące się w jego małej ojczyźnie – na Ochocie. Opisuje ją, bo ją kocha. Ale nie dlatego, że jest najpiękniejsza. A dlatego, że jest jego. Jak twierdzi, najbardziej kocha się to, czego się nie wybrało.

Opisując Ochotę Cichy pisze o całym świecie. O relacji w jakiej z nim pozostajemy. O relacji z samym sobą. Jak twierdzi Cichy, świat nie reaguje na nasze „nie”, czy „tak”. To my – wypowiadający, reagujemy. Jeśli jesteśmy niepogodzeni ze światem, tak naprawdę jesteśmy niepogodzeni ze sobą. Życie w proteście wobec świata podobne jest do bycia w skurczu. Życie w zgodzie ze światem jest bardziej drożne. „Sprzeciw nie oddala nieszczęść ani nie przynosi szczęścia. Zgoda nie oddala nieszczęść, ale otwiera drogę szczęściu” – mówi nam poeta piszący prozą/autor prozy pisanej wierszem. W innym miejscu dodaje: „Kiedy stawia się światu oceny, świat tylko potwierdza oceny. Pozostawiony bez ocen zaczyna mówić własnym głosem”.

Ileż podziwu dla świata znajdziemy w tej niewielkiej książeczce! Ileż zgody na ten świat. I ile w niej wdzięczności. „Jesteśmy dziećmi szczęściarzy. Naszym ojcem i matką jest szczęśliwy zbieg okoliczności. Bez wyjątku, choćby jednego jedynego, poprzez miliony pokoleń, poprzez całą przepaść czasu, poprzez wojny, pożary, epidemie, lodowce, drapieżniki, sawanny, meteory i wulkany, aż do tych dawnych prapradziadków, którzy jeszcze składali w morzu ikrę. Każdy z naszych przodków zdążył dożyć przynajmniej chwili, w której na świat szykowali się już jego potomni” – pisze Cichy.

Wiele zdań-perełek wynotowałam sobie z tej książki. Nie będę jednak przytaczać już nic więcej. Myślę, że to po prostu warto przeczytać. I warto pozwolić rzece płynąć.


Michał Cichy, „Pozwól rzece płynąć”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger