„Wojna jest fajna i fotogeniczna -
można sądzić po wielu filmach. Aż do chwili, gdy ktoś przypomni, co wojsko (na
czele z Armią Czerwoną) robi na wojnie z kobietami. Wtedy temat robi się
wstydliwy, nieestetyczny i wart przemilczenia” - pisała Joanna Ostrowska.
Gdy Armia Czerwona dotarła do III
Rzeszy na ludność niemiecką spadło wiele okrucieństw. Zasady, podobnie jak
historię, piszą zwycięzcy. To oni decydują o tym, co można i czego nie można,
kto wart jest przeżycia, kto zginie, a kto zostanie „zwierzyną łowną”. Zwierzyną zostały niemieckie kobiety masowo gwałcone
przez sowieckich żołnierzy. W samym Berlinie ofiar gwałtów było około stu
tysięcy. Wszystkich zgwałconych – prawdopodobnie dwa miliony.
„Tak, tak, dziewczęta stają się
powoli towarem deficytowym. Teraz wszyscy już wiedzą, o jakich porach i
godzinach mężczyźni wychodzą na polowanie na kobiety, i zamykają dziewczęta,
ukrywają na antresolach albo w bezpiecznych mieszkaniach” – pisała w swym
pamiętniku trzydziestokilkuletnia Niemka, również ofiara wielu gwałtów. Jej
wspomnienia, spisywane od 20 kwietnia do 22 czerwca 1945 roku, ukazały się w
Polsce nakładem wydawnictwa Świat Książki, po raz pierwszy w 2004 roku.
„Czytelnik niewątpliwie zrozumie, dlaczego autorka pragnie zostać anonimowa.
Jej osoba jest i tak bez znaczenia, ponieważ nie chodzi tu o jednostkowy
przypadek, tylko o ponury los niezliczonej rzeszy kobiet. Bez jej relacji
kronika naszych czasów, którą dotychczas tworzyli wyłącznie mężczyźni, byłaby
jednostronna i niepełna” – pisano wówczas w przedmowie.
Książka jest niezwykła z wielu
powodów. Przede wszystkim uzupełnia historyczne narracje wpisując w nie losy
kobiet. Losy, które bardzo długo stanowiły tabu. Które wciąż jeszcze budzą
kontrowersje.
Kontrowersyjnym może dla wielu
okazać się to, że niemieckie kobiety, uciekając przed wielokrotnymi, często
brutalnymi i zbiorowymi gwałtami, szukały ochrony płacąc za nią ciałem. Szukały
jednego silnego mężczyzny, który ochroniłby je przed całym stadem innych
mężczyzn. Chciały zapanować nad sytuacją i choć w maleńkim stopniu przejąć
kontrolę. To nie było dla nich łatwe. Autorka książki zwierza się na przykład z
obrzydzenia, jakim napawa ją jej własna skóra, własne ciało. Pisze, że traci
kontakt ze sobą, że nigdy nie była tak sobie odległa, że wszystkie żądze
ucichły. Pozostała jednak żądza przeżycia.
„Kobieta w Berlinie. Zapiski z 1945
roku” poza historią gwałtów opowiada też historię „zwykłych” wojennych dni.
Autorka opisuje dni w piwnicy, zdobywanie jedzenia, problemy związane z brakiem
wody, gazu, czy butów na zmianę. Książka pełna jest także ciekawych refleksji
ujawniających lęki i obawy, wizję przyszłości, czy też zmiany, jakie dokonują
się razem z wojną.
„Wciąż zauważam w tych dniach, że
moje uczucie, uczucie wszystkich kobiet wobec mężczyzn zmienia się. Jest nam
przykro z ich powodu, wydają się biedni i bezsilni. Słaba płeć. Coś w rodzaju
kolektywnego zawodu rodzi się w kobietach. Nazistowski świat, opanowany przez
mężczyzn, gloryfikujący silnego mężczyznę, chwieje się – a wraz z nim mit
„mężczyzny”. (…) U schyłku wojny następuje, oprócz wielu innych klęsk świata,
także klęska mężczyzn jako płci.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz