stycznia 16, 2017

Mokradełko



Halszka Opfer jest jedną z pierwszych kobiet w Polsce, które publicznie mówiły o doświadczeniu bycia ofiarą molestowania. Halszka była wykorzystywana przez ojca a jej koszmar rozpoczął się gdy miała zaledwie trzy lata. Tworząc wraz z rodzicami i rodzeństwem pozornie dobrą, kochającą się, katolicką rodzinę, pozostawała w swoim cierpieniu niezwykle osamotniona. Jak sama przypuszcza, prawdopodobnie gdyby nie to, że w wieku 66 lat jej ojciec zaczął molestować także jej córkę, milczałaby do tej pory. To wydarzenie sprawiło jednak, że coś się w Halszce zmieniło. Coś we mnie pękło, dostałam siły do walki - mówiła w 2009 roku w rozmowie z Katarzyną Surmiak-Domańską. Rozmowa, którą reporterka przeprowadziła z Opfer dla Wysokich Obcasów, okazała się nie być ostatnim spotkaniem kobiet. Owocem kolejnego spotkania jest książka „Mokradełko”.


„Mokradełko” to świadectwo rozmów reporterki Gazety Wyborczej z tymi, którzy znają Halszkę osobiście - z matką, teściową, mężem, przyjaciółką czy sąsiadkami. Rozmów składających się na trudny portret ofiary, która zdaniem wielu, nie wygląda i nie zachowuje się jak ofiara.

Ofiara powinna zachowywać się jak ofiara. Najlepiej gdyby to była taka biedna myszka. Biedna, szara myszka, która mało mówi o swojej krzywdzie. A właściwie w ogóle nie mówi. Powinno być tak, że my się dowiadujemy o wszystkim, ale nie od niej. (...) Nie wiem, kto miałby to powiedzieć, wszystko jedno, byle nie ona. Bo gdy ona sama o tym mówi, efekt jest taki, że nikt nie uważa, że to była do końca wina ojca. Skoro znamy jej zachowanie wobec innych ludzi, to domyślamy się, że ona go musiała prowokować - stwierdza jedna z sąsiadek Halszki.

Zachowanie Halszki nie jest zachowaniem pokrywającym się z żywionym przez wiele osób wyobrażeniem o zachowaniu ofiary. Halszka nie jest cichą, szarą myszką. Dużo mówi. Lubi się ładnie ubierać - nawet gdy oznacza to chodzenie w sandałkach w czasie chłodu. Śmiało prosi mężczyzn, by pomogli jej w czasie nieobecności jej męża np. gdy cieknie woda z kranu, czy pęknie jakaś rura (jej sąsiadka w takiej sytuacji informuje o problemie swojego męża i to dopiero on prosi innego mężczyznę, by do niej zajrzał - inny schemat budzi zgorszenie). Halszka nie boi się mężczyzn. Nie bała się także odejść od męża, związać się z kimś innym a później ponownie stworzyć związek z pierwszym partnerem. Na domiar złego, obce jest jej stare, polskie przysłowie: nie mów nikomu co się dzieje w domu. I o tym, że brudy pierze się w domu też nie wie.

Kiedy Katarzyna Surmiak-Domańska rozmawia z mieszkańcami wsi, w której mieszka Halszka na rynku jest już jej książka „Kato-tata. Niepamiętnik”, w której Halszka opisuje wstrząsające dzieciństwo w cieniu molestującego i gwałcącego ją ojca. Dzieciństwo pełne wyrządzanych za milczącym przyzwoleniem matki krzywd Jest więc książka, są wywiady, występy w telewizji. Jest ogromna niechęć bliższych i dalszych sąsiadów. Mówią na nią „gwiazda”: „Nasza gwiazda znów była w telewizji”. To bardzo negatywna konotacja - przyznaje Lidka, przyjaciółka, która również ma za sobą trudne doświadczenia z nadużywającym alkoholu i stosującym przemoc ojcem.  Także ta, najbliższa Halszce we wsi osoba, uważa jednak, że nie da się Halszki lubić. Nigdy nie wiadomo, przez ile trzeba podzielić to, co ona mówi. Wszystkiemu nadaje jakąś niepotrzebną aurę. Dlatego według Lidki o Halszce powinny wypowiadać się jedynie osoby, które jej nie znają, a tylko czytały jej książkę. Tutaj, to wszystko, co się działo w domu rodzinnym Halszki jest odbierane przez pryzmat jej osoby. (...) Trudno widzieć jako ofiarę kogoś, kto się zachowuje jak wielka pani.

O braku zrozumienia dla zachowań Halszki opowiadała Surmiak-Domańskiej także pasierbica Opfer. Córka mężczyzny, dla którego Halszka odeszła od swojego męża, była przez tego mężczyznę molestowana. Chcąc być wobec Halszki w porządku chciała ją uprzedzić, ostrzec. Gdy powiedziałam jej, jaki naprawdę jest mój ojciec, nie uwierzyła. Postanowiła na własną rękę, bez pozwolenia z mojej strony, zrobić konfrontację. Jako to ona, bez subtelności, bez taktu. W mojej obecności zapytała ojca, czy to prawda, że on mnie w dzieciństwie molestował. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. On oczywiście wyparł się wszystkiego, zrobił ze mnie wariatkę. I ona mu uwierzyła.

Halszka Opfer nie jest postacią prostą, przyjemną, banalną, łatwą... Opinie osób z jej wsi szokują mnie, irytują i drażnią, ale przy znacznym wysiłku jestem w stanie jakoś je zrozumieć, czy nawet nieco usprawiedliwić. Halszka Opfer wymyka się bowiem wielu schematom - w tym schematowi ofiary. Wydaje się też, że posiada w sobie wiele sprzeczności, które unaoczniają się m.in. w bardzo skomplikowanej relacji z matką. Nie bardzo potrafię natomiast dostrzec próbę zrozumienia Halszki przez Surmiak-Domańską.


Jak pisałam na początku, „Mokradełko” to zapis rozmów z ludźmi, którzy znają Halszkę. Ludźmi, którzy w większości jej nie lubią, którzy jej nie rozumieją, którzy ją krytykują i przyczyniają się do tego, że czuje się samotna. Katarzyna Surmiak-Domańska zebrała od nich opinie i informacje. Mnie jednak czegoś zabrakło. Może zaciekawienia drugim człowiekiem, w stopniu większym niż zaciekawienia opiniami o nim...

Katarzyna Surmiak-Domańska, Mokradełko, Wydawnictwo Czarne 2012

Recenzja ukazała się w magazynie "Zadra"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger