Halszka Opfer
jest jedną z pierwszych kobiet w Polsce, które publicznie mówiły o
doświadczeniu bycia ofiarą molestowania. Halszka była wykorzystywana przez ojca
a jej koszmar rozpoczął się gdy miała zaledwie trzy lata. Tworząc wraz z
rodzicami i rodzeństwem pozornie dobrą, kochającą się, katolicką rodzinę,
pozostawała w swoim cierpieniu niezwykle osamotniona. Jak sama przypuszcza,
prawdopodobnie gdyby nie to, że w wieku 66 lat jej ojciec zaczął molestować także
jej córkę, milczałaby do tej pory. To wydarzenie sprawiło jednak, że coś się w
Halszce zmieniło. Coś we mnie pękło,
dostałam siły do walki - mówiła w 2009 roku w rozmowie z Katarzyną
Surmiak-Domańską. Rozmowa, którą reporterka przeprowadziła z Opfer dla Wysokich
Obcasów, okazała się nie być ostatnim spotkaniem kobiet. Owocem kolejnego
spotkania jest książka „Mokradełko”.
„Mokradełko” to świadectwo
rozmów reporterki Gazety Wyborczej z tymi, którzy znają Halszkę osobiście - z
matką, teściową, mężem, przyjaciółką czy sąsiadkami. Rozmów składających się na
trudny portret ofiary, która zdaniem wielu, nie wygląda i nie zachowuje się jak
ofiara.
Ofiara powinna zachowywać się jak ofiara.
Najlepiej gdyby to była taka biedna myszka. Biedna, szara myszka, która mało
mówi o swojej krzywdzie. A właściwie w ogóle nie mówi. Powinno być tak, że my
się dowiadujemy o wszystkim, ale nie od niej. (...) Nie wiem, kto miałby to
powiedzieć, wszystko jedno, byle nie ona. Bo gdy ona sama o tym mówi, efekt
jest taki, że nikt nie uważa, że to była do końca wina ojca. Skoro znamy jej
zachowanie wobec innych ludzi, to domyślamy się, że ona go musiała prowokować
- stwierdza jedna z sąsiadek Halszki.
Zachowanie
Halszki nie jest zachowaniem pokrywającym się z żywionym przez wiele osób wyobrażeniem
o zachowaniu ofiary. Halszka nie jest cichą, szarą myszką. Dużo mówi. Lubi się
ładnie ubierać - nawet gdy oznacza to chodzenie w sandałkach w czasie chłodu.
Śmiało prosi mężczyzn, by pomogli jej w czasie nieobecności jej męża np. gdy cieknie
woda z kranu, czy pęknie jakaś rura (jej sąsiadka w takiej sytuacji informuje o
problemie swojego męża i to dopiero on prosi innego mężczyznę, by do niej
zajrzał - inny schemat budzi zgorszenie). Halszka nie boi się mężczyzn. Nie
bała się także odejść od męża, związać się z kimś innym a później ponownie stworzyć
związek z pierwszym partnerem. Na domiar złego, obce jest jej stare, polskie przysłowie:
nie mów nikomu co się dzieje w domu. I o tym, że brudy pierze się w domu też
nie wie.
Kiedy Katarzyna
Surmiak-Domańska rozmawia z mieszkańcami wsi, w której mieszka Halszka na rynku
jest już jej książka „Kato-tata. Niepamiętnik”, w której Halszka opisuje
wstrząsające dzieciństwo w cieniu molestującego i gwałcącego ją ojca.
Dzieciństwo pełne wyrządzanych za milczącym przyzwoleniem matki krzywd Jest
więc książka, są wywiady, występy w telewizji. Jest ogromna niechęć bliższych i
dalszych sąsiadów. Mówią na nią
„gwiazda”: „Nasza gwiazda znów była w telewizji”. To bardzo negatywna konotacja
- przyznaje Lidka, przyjaciółka, która również ma za sobą trudne doświadczenia
z nadużywającym alkoholu i stosującym przemoc ojcem. Także ta, najbliższa Halszce we wsi osoba,
uważa jednak, że nie da się Halszki lubić. Nigdy
nie wiadomo, przez ile trzeba podzielić to, co ona mówi. Wszystkiemu nadaje
jakąś niepotrzebną aurę. Dlatego według Lidki o Halszce powinny wypowiadać
się jedynie osoby, które jej nie znają, a tylko czytały jej książkę. Tutaj, to wszystko, co się działo w domu
rodzinnym Halszki jest odbierane przez pryzmat jej osoby. (...) Trudno widzieć
jako ofiarę kogoś, kto się zachowuje jak wielka pani.
O braku
zrozumienia dla zachowań Halszki opowiadała Surmiak-Domańskiej także pasierbica
Opfer. Córka mężczyzny, dla którego Halszka odeszła od swojego męża, była przez
tego mężczyznę molestowana. Chcąc być wobec Halszki w porządku chciała ją
uprzedzić, ostrzec. Gdy powiedziałam jej,
jaki naprawdę jest mój ojciec, nie uwierzyła. Postanowiła na własną rękę, bez
pozwolenia z mojej strony, zrobić konfrontację. Jako to ona, bez subtelności,
bez taktu. W mojej obecności zapytała ojca, czy to prawda, że on mnie w
dzieciństwie molestował. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. On oczywiście
wyparł się wszystkiego, zrobił ze mnie wariatkę. I ona mu uwierzyła.
Halszka Opfer
nie jest postacią prostą, przyjemną, banalną, łatwą... Opinie osób z
jej wsi szokują mnie, irytują i drażnią, ale przy znacznym wysiłku jestem w
stanie jakoś je zrozumieć, czy nawet nieco usprawiedliwić. Halszka Opfer wymyka
się bowiem wielu schematom - w tym schematowi ofiary. Wydaje się też, że
posiada w sobie wiele sprzeczności, które unaoczniają się m.in. w bardzo
skomplikowanej relacji z matką. Nie bardzo potrafię natomiast dostrzec próbę
zrozumienia Halszki przez Surmiak-Domańską.
Jak pisałam na
początku, „Mokradełko” to zapis rozmów z ludźmi, którzy znają Halszkę. Ludźmi,
którzy w większości jej nie lubią, którzy jej nie rozumieją, którzy ją
krytykują i przyczyniają się do tego, że czuje się samotna. Katarzyna
Surmiak-Domańska zebrała od nich opinie i informacje. Mnie jednak czegoś zabrakło.
Może zaciekawienia drugim człowiekiem, w stopniu większym niż zaciekawienia
opiniami o nim...
Katarzyna Surmiak-Domańska, Mokradełko, Wydawnictwo Czarne 2012
Recenzja ukazała się w magazynie "Zadra"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz