Fot. Zuza Brzozowska
Marta Madejska - z wykształcenia kulturoznawczyni, z zawodu asystentka muzealna, z pasji pisarka i dziennikarka. Od 2010 roku związana ze Stowarzyszeniem Topografie, w którym zajmuje się głównie projektami dotyczącymi historii mówionej. Od 2017 roku zastępczyni redaktor naczelnej Łódzkiej Gazety Społecznej „Miasto Ł”. Pracuje w Centrum Muzeologicznym Muzeum Sztuki w Łodzi. Autorka książki „Aleja włókniarek”.
Kim są bohaterki książki „Aleja włókniarek”?
To przede wszystkim robotnice łódzkiego przemysłu
włókienniczego, popularnie nazywane włókniarkami. To bohaterki „masowe”, często
nie jestem w stanie ustalić konkretnych imion i nazwisk, ale patrzę na nie jak
na część ogromnej fali kobiet, która pojawiała się w tym przemyśle na całym
świecie.
W książce zmieściły się także osoby, które walczyły o prawa
wyborcze kobiet na początku XX wieku, inspektorki pracy z II Rzeczpospolitej,
przodownice wyścigu pracy oraz polityczki okresu PRL, działaczki opozycji, a
także emerytowane dziś włókniarki i inżynierki włókiennictwa, które zgodziły
się ze mną porozmawiać i opowiedzieć o swoim życiu i pracy.
Skąd taki temat?
Wszystko zaczęło się od tego, że dwanaście lat temu sprowadziłam się do Łodzi na studia. Poznałam ludzi fascynujących się wyjątkową historią miasta i
bardzo chciałam ją zrozumieć. Szybko okazało się, że ta historia jest
nierozerwalnie związana z historią kobiet-włókniarek, pomyślałam więc, że
dobrze by było opowiedzieć ją właśnie z ich perspektywy.
Ich praca wywołała rewolucję obyczajową. Dlaczego do tej
pory nikt o nich nie pisał?
To nieprawda, że nikt w ogóle o tym nie pisał. Nie był to
jednak popularny temat dla książek reportażowych czy powieści, więc większość
informacji można dziś znaleźć tylko w naukowych opracowaniach, które niestety
nie są szeroko znane i nie mają przebicia do obowiązujących dziś podręczników
historii. Niestety, bo kiedy patrzymy na historię z tej perspektywy, to
naprawdę możemy wiele więcej zrozumieć na temat otaczającej nas rzeczywistości,
Łodzi, kraju, nas samych.
Jakim miastem była Łódź ich młodości?
Opowieść zawarta w książce snuje się przez około dwa wieki,
więc nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Jeżeli istnieje tu jakiś element
wspólny pomiędzy Łodzią z czasów młodości XIX-wiecznych robotnic i włókniarek z
pokolenia naszych babć, to to, że było to miasto, w którym wciąż jeszcze
działał przemysł. Przemysł często zanieczyszczał środowisko i stwarzał bardzo
trudne warunki pracy, ale dawał zatrudnienie i zarobek, wokół niego wytwarzały
się lokalne wspólnoty.
Czy finalnie znalazły w niej szczęście?
A czym jest szczęście? To bardzo trudne pytanie, bo każda
osoba inaczej definiuje to w życiu i inaczej ocenia swoje życie u jego kresu
niż w momencie kiedy będzie o to pytana po całym dniu spędzonym w fabrycznej
pracy, pośród pyłu przędzalniczego albo hałaśliwych krosien. Jedne z nich
lubiły swoją pracę, mimo że była bardzo ciężka, inne nie. Jednym udało się
ułożyć sobie życie, innym nie. Jedne z nich były szczęśliwe, inne nie. Tak jak
my dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz