marca 22, 2017

Zespół ojca


Po świetnej książce „Jak pokochać centra handlowe”, której główną bohaterką a zarazem narratorką jest matka, wydawnictwo Wielka Litera w ręce czytelników i czytelniczek oddało opowieść ojca. Jak wyszło?

„Zespół ojca” to historia Konrada - mieszkającego w Irlandii Polaka, taty ukochanego Filutka. Dość przewrotny jest tytuł książki. O ile jego drugi człon w oczywisty sposób wskazuje na ojcostwo, o tyle słowo „zespół” można interpretować przynajmniej na dwa sposoby. Pierwszy odsyła nas w stronę muzyki. Konrad kocha muzykę, która obok bycia rodzicem wydaje się dawać mu najwięcej radości. W końcu tytułowemu ojcu udaje się nawet stworzyć zespół. Szczęście nie trwa jednak długo. I tak dochodzimy do drugiego znaczenia, wiążącego się z chorobą. W kontekście książki, za chory można uznać system, w którym ojciec, nie będąc w związku małżeńskim z matką swojego dziecka, nie ma do tego dziecka żadnych praw. Ponieważ Konrad nie jest żonaty, w momencie rozpadu relacji z Belle jego sytuacja ojcowska zmienia się diametralnie.

Nagły zwrot w związku Konrada dzieli książkę na dwie, zupełnie różne opowieści. W obu z nich głównym bohaterem a zarazem narratorem jest ojciec. W pierwszej części jest on jednak absolutnie nie budzącym mojej sympatii wulgarnym mizoginem, który nawet o seksie z kobietą, którą kocha mówi „dupczenie”. W drugiej części mamy człowieka przerażonego możliwością utraty syna, mężczyznę porzuconego, zagubionego ojca, który cierpi. Ta druga część jest oczywiście dużo lepsza. Bohater nadal jest ograniczony i antypatyczny, ale w obliczu nowej sytuacji przestaje to być już aż tak ważne.

Poruszająca i przerażająca jest sytuacja człowieka, którego życie zmienia się z dnia na dzień. Któremu rzeczywistość totalnie wymyka się spod kontroli, a on sam może stracić jeszcze więcej – właściwie wszystko, na czym kiedykolwiek mu zależało. W kontekście Konrada zastanawiam się jednak, czy naprawdę nic wcześniej nie zwiastowało tragedii? Czy naprawdę kobieta jego życia w jeden dzień przeistoczyła się w potwora? A może jednak zbyt skupiony na sobie zwyczajnie coś przegapił? Może jakoś zawinił? Mimo różnych pytań i wątpliwości jego historia porusza mnie i nie pozostawia obojętną. Jestem jednak daleka od przeistoczenia się w bojowniczkę o prawa ojców. Choć książkę Czerwińskiego uznaję za dobry punkt wyjścia do dyskusji o rodzicielstwie.


 Piotr Czerwiński, „Zespół ojca”, Wielka Litera 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Projekt: książki , Blogger