Generalny remont życia wciąż w fazie planowania. To o mnie,
ale i o niej. Ona ma na imię Ewa. Jest żoną, matką a czasem, kiedy raz do roku
wyrwie życiu chwilę dla siebie, także marzycielką. Marzy o innym życiu. O tym,
by zacząć robić coś kreatywnego. Najczęściej marzy o pisaniu. Grzęznąc w
codzienności plany życiowej rewolucji wciąż odkłada jednak na później. A może
nawet o nich zapomina. Przysypane rutyną nie przypominają o sobie zbyt
często...
W przeszłości zdarzało się, że Ewa zaczynała coś robić.
Fotografować, piec angielskie torty, malować, pisać... Ostatecznie nic jednak z
tego nie wychodziło. Brak czasu? Brak odpowiednich warunków, brak możliwości? A
może nieodpowiedni moment? Bo przecież nie sama Ewa, która tak pragnie tej
zmiany. A może?
Dlaczego, tak trudno jest zacząć robić to, czego się naprawdę
pragnie? Dlaczego tak łatwo jest złamać daną samej sobie obietnicę „poprawy”?
Finalnie Ewie udaje się zmobilizować. Kiedy zasiada do
komputera i zaczyna pisać wierzę, że tym razem uda jej się skończyć. Wierzę, że
napisze całą książkę. Ona - jedna z bohaterek zbioru opowiadań „Wszystko dla niej” Beaty
Rudzińskiej. Ona - realna, pełnokrwista jak ja.
Bohaterki i bohaterowie książki Rudzińskiej to postacie
pełnowymiarowe, których doświadczenia są nam często dobrze znane - z autopsji,
z opowieści znajomych, z gazet. W tych życiowych historiach zawiera się swoista
prostota. W większości są to bowiem zwykłe historie zwykłych ludzi. Historie, w
których możemy się przejrzeć. Ale uwaga - to co zobaczymy może nas zaboleć. Nie
ma tu bowiem uproszczeń, nie ma miejsca na koloryzację. Jest życie nieumalowane,
z bruzdami, których autorka nie chciała ukrywać pod słownym make-upem.
Obok opowiadań o wewnętrznych rozterkach i dramatach wśród
czternastu miniatur znajdziemy także teksty nieco surrealistyczne, z dawką
humoru i napisane z dystansem do rzeczywistości. Na wachlarz charakterów samych
historii nakłada się wachlarz kobiecych postaci - matek, żon, kochanek, czy
kobiet samotnych. Kochających, nienawidzących, zagubionych i tych, które
właśnie się odnalazły. „Wszystko dla niej” to bogactwo przeżyć i kalejdoskop
wrażeń. Zbiór-skarb, w którym na szczęście nie znajdziemy moralizatorstwa. M.in.
dzięki temu całość składa się na mądrą lekturę, która daje do myślenia i
nakłania do autorefleksji - także takiej, o którą nikt by nas nie posądzał.
Beata Rudzińska, "Wszystko dla niej", AMEA 2012
Recenzja ukazała się w magazynie "Zadra"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz