Pozornie wszystko zaczęło się śmiechu. Od śmiesznych
filmików, które Katarzyna Nosowska zaczęła wrzucać na Instagrama. O
celebrytach, nadwadze, związkach. Tak naprawdę zaczęło się jednak od rzeczy
trudnych i od potrzeby rozweselenia samej siebie. Później okazało się, że Nosowska
rozwesela także innych. Przynajmniej na Instagramie.
Krótkie teksty, które znamy ze wspomnianych filmików, w
książce „A ja żem jej powiedziała” są jedynie punktem wyjścia do większych
historii, refleksji, a często także porad. Niestety, Nosowska postanowiła wczuć się w mentorkę. Do tego opowiedziała o
sobie znacznie więcej, niż wielbiciele i wielbicielki śmiesznych anegdot
mogliby się spodziewać. I pokazała znacznie więcej, niż fani i fanki mogą udźwignąć. Całość, niestety, wcale nie jest powodem do śmiechu.
W książce znajdziemy informacje o tym, jak w ogóle doszło do tego, że Nosowska zaczęła śpiewać. I tu jest nawet dość ironicznie i kpiarsko. Ale są też historie bardzo osobiste i dotyczące rzeczy naprawdę ważnych. Nosowska porusza temat zaniżonej samooceny i braku poczucia własnej wartości. Wpływu, jaki miał na ten stan jej tata. Pisze o przemocy fizycznej ze strony partnera. O lęku przed zdradą i o zdradzie. O braku zaufania i miłości do samej siebie. To ważne kwestie, ale postawa Nosowskiej i jej poglądy są w wielu miejscach zwyczajnie nie do zaakceptowania. Wystarczy chyba przywołać powtarzające się stwierdzenie "Jak suka nie da to pies nie weźmie". Trudno po czymś takim ponownie spojrzeć na Nosowską przychylnym okiem. A szkoda.
Pisząc o tej akurat książce trudno chociaż nie wspomnieć jej trony wizualnej. „A ja żem jej powiedziała” wręcz kipi od rozmaitych ilustracji. Trudno oprzeć się wrażeniu, że z maleńkiej książeczki została w ten sposób po prostu sztucznie nadmuchana do rozmiaru pełnoprawnej książki.
Katarzyna Nosowska, „A ja żem jej powiedziała”, Wydawnictwo Wielka Litera 2018
Katarzyna Nosowska, „A ja żem jej powiedziała”, Wydawnictwo Wielka Litera 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz