Ta historia musi się źle skończyć… Pozornie wszystko jest w porządku. Drewniany
dom, weranda, dziecko biega po łące. A jednak, pod cienką przykrywką
normalności, coś kipi.
„Anastazja”, to inspirowana historią Natalie Wood opowieść o
przemocy – zarówno tej zadawanej ze strony wielkiego przemysłu, jak i tej ze
strony najbliższych osób.
Główną bohaterką historii jest Stacey. Pewnego dnia matka tej
zaledwie kilkuletniej dziewczynki postanawia uczynić z niej gwiazdę. Nadając córce
kojarzone z carską rodziną imię, zmusza ją do udziału w kolejnych castingach.
Dla realizacji swoich celów jest w stanie zrobić wszystko. Wie jak wywołać
płacz dziecka. Jak zmusić je do pracy. Wie kto naprawdę liczy się w branży i
jak do tej osoby dotrzeć. Wreszcie, jak przekonać mężczyznę, by dał jej to,
czego pragnie.
Ciekawa i trzymająca w napięciu historia, to tylko jeden z
atutów komiksu. Fantastyczne ilustracje, zaledwie drugi. „Anastazja” ma do
zaoferowanie znacznie więcej. Jej autorki wykonały ogromny kawał pracy
odtwarzając hollywoodzką (i nie tylko) rzeczywistość lat 20.
Na kartach komiksu znajdziemy nie tylko elementy biografii
Natalie Wood (jak sceny z motylem. Tak, matka Wood naprawdę była w stanie
rozerwać motyla, tylko po to, by córka zaczęła płakać). Autorki odwzorowały
także stroje, fryzury i przedmioty epoki. Odtworzyły kilka scen filmowych i wprowadziły
autentyczne postacie, jak Man Ray, czyli komiksowy Godel.
„Anastazja” to komiks intertekstualny, do którego można
wracać wiele razy. Wszystkich nawiązań prawdopodobne nie sposób odszyfrować
podczas pierwszej lektury. Chociaż znawcy tematu z pewnością poradzą sobie
lepiej ode mnie. Tak, czy siak, mimo całej mroczności i tragiczności historii,
mamy przy tym komiksie także trochę zabawy. Ja już czekam na tom drugi!
"Anastazja", Magdalena Lankosz i Joanna Karpowicz, Kultura gniewu, 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz