Czy można jeszcze napisać o Zagładzie coś nowego? Przywołać
pamięć cierpienia inaczej, niż robiono to do tej pory? Można. Mikołaj Grynberg
dla najtrudniejszych doświadczeń znajduje nową formę. Balansując na granicy
faktów i literatury opowiada historie tych, którzy wciąż boją się ujawnić swoją
żydowską tożsamość. W trzydziestu jeden prozatorskich miniaturach o Żydach,
żyjących we współczesnej Polsce, autor opowiada też o sobie. Opowiada zwięźle,
rzeczowo, mocno. Pomija zbędne szczegóły i opisy. Czytelnikom serwuje samą esencję.
Strach.
Strach i kłamstwo stanowią solidny fundament, na którym piętrzy
się „Rejwach”. Historia po historii, nowela po nowelce. Boi się kobieta, która nie
chce pokazać córce grobu dziadków, bo wymagałoby to od niej wycieczki na
cmentarz żydowski. Boi się też ta gwałcona w czasie wojny, za schronienie. I
ta, która dopiero umierając znajduje w sobie odwagę by wyjawić najbliższym
swoje, a więc i ich, pochodzenie. Boją się jej dzieci. Boi się mężczyzna, który
na spotkania z rodziną w Izraelu lata wyłącznie z kościelnymi pielgrzymkami. I
ten, którego firmie grozi upadłość, bo po mieście rozniosła się plotka, że wraz
z bratem są Żydami. Boją się polscy Żydzi i Żydówki a ich strach wiele mówi o
Polsce. Kraju, w którym żydowskie pochodzenie oznacza "niepotrzebne kłopoty".
„Rejwach” to cieniutka, ale niezwykle mocna książka. Krótkie
relacje drugiego i trzeciego pokolenia Ocalonych poruszają, budzą niepokój, a
często też szokują. Okazuje się bowiem, że pewnych demonów niemal nie sposób wypędzić.
Po pewnych doświadczeniach życie już nie wraca do normy. Że przeszłość babć i dziadków
jest też naszą przeszłością, z którą wcale nie tak łatwo sobie poradzić.
Mikołaj Grynberg, „Rejwach”, Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz